
MSI GS43VR 7RE – test

Do tego MSI GS43VR 7RE ma aluminiowo-plastikową obudowę (bez odpustowych fajerwerków) i sprężystą klawiaturę SteelSeries z opcjonalnym czerwonym podświetlaniem (dwa poziomy jasności, dość ciemne). Z nią związany jest pierwszy zgrzyt – MSI z uporem maniaka w miejscu prawego Alta umieszcza zdublowany klawisz „\”, ale na szczęście soft SteelSeries pozwala to zmienić. Bardzo dobre wrażenie robi gładzik, jeden z najlepszych, z jakimi miałem do czynienia w pecetowych laptopach. Matowy ekran IPS o rozdzielczości Full HD przy 14” w zupełności wystarcza – i tak używałem skalowania wbudowanego w Windowsq 10, inaczej wszystko było na nim za małe.
O tym, że specyfikacja robi wrażenie, już pisałem, ale pora na szczegóły. Czterordzeniowy mobilny Core i7 najnowszej generacji w połączeniu z GTX-em 1060 i 16 GB pamięci RAM (w jednej kości, drugie gniazdo jest wolne) w zupełności wystarczą do grania w Full HD, zazwyczaj na bardzo wysokich detalach. Dzięki złączu Thunderbolt 3 (fizycznie współdzielone z USB 3.1 typ C) można zresztą do tego notebooka podłączyć zewnętrzną kartę graficzną, choć i bez niej spełnia np. wymagania VR-u. Jak na maszynę ważącą niecałe 1,9 kg – rewelacja!
Kruczki? Pierwszym jest zasilacz, który waży niemal połowę tego co komputer. Trzeba to niestety brać pod uwagę, jeśli zależy ci na więcej niż pięciu godzinach lekkiego użytkowania tej maszyny, bo na tyle wystarcza jej baterii z włączonym Wi-Fi i ekranem na połowie maksymalnej jasności. Drugi haczyk to chłodzenie. Bez podłączonego zasilacza większego problemu nie ma, bo dostępny jest jedynie profil Eco, w którym ani procesor, ani karta graficzna nie pracują na pełnej mocy. W pracach biurowych mniejszej wydajności nie czuć, a komputer jest cichy. Po podłączeniu zasilania i wybraniu któregoś z dwóch bardziej wydajnych profili wystarczy jednak parę minut grania, by bez słuchawek było już trudno znieść wycie wentylatorów (tak na marginesie: wbudowane gniazdo audio jest bardzo dobrej jakości, a i głośniki są jak najbardziej w porządku, nawet bez włączonych polepszaczy od Nahimic). Problemem jest też nagrzewająca się obudowa, która pod ekranem staje się tak ciepła, że nie sposób przyłożyć tam palec na dłużej niż sekundę (klawiatura jest OK).
GS43VR 7RE to idealna maszyna, jeśli miałbym na niej grać od święta. Tyle że na taką fanaberię w naszych warunkach niewiele osób może sobie pozwolić. W roli głównego peceta jest jednak za głośna i za bardzo się grzeje, by móc ją z czystym sumieniem polecić. To tak jak z Ferrari – niby można nim jeździć codziennie na zakupy, ale czy to ma sens? Choć… kto bogatemu zabroni?
Ocena: 7
Podsumowanie
Plusy: świetna wydajność • niewielkie wymiary i waga • jakość wykonania • dobry matowy ekran Full HD • złącze Thunderbolt • fajna klawiatura z 6KRO • bardzo dobra jakość dźwięku (z głośników i na słuchawkach)
Minusy: chłodzenie głośne pod pełnym obciążeniem • obudowa mocno się grzeje • cena
Parametry • System: Windows 10 Home • Procesor: Intel Core i7 7700HQ, 4 x 2,6 GHz (3,5 GHz turbo) • Grafika: GeForce GTX 1060 6 GB, Intel HD Graphics 630 • Ekran: 14 cali, 1920 x 1080, matowy • Pamięć: 16 GB RAM (maks. 32 GB), SSD 128 GB (NVMe), HDD 1 TB • Komunikacja: 2 x USB 3.0, 1 x USB 3.1 typ C / Thunderbolt 3, HDMI 2.0, mini DP, 2 x mini-jack, LAN 10/100/1000, Wi-Fi ac, Bluetooth 4.1, czytnik kart pamięci microSDXC • Napęd optyczny: brak • Akumulator: 61 Wh, niewymienny • Inne: podświetlana klawiatura SteelSeries, głośniki stereo (z systemem Nahimic), kamerka 1080p, karty sieciowe Killer • Wymiary: 34,5 x 24,5 x 2,3 cm • Waga: 1,89 kg komputer, 730 g zasilacz
Cena: 7000 zł | Dostarczył: MSI

Czytaj dalej
7 odpowiedzi do “MSI GS43VR 7RE – test”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
To nazywacie testem? Gdzie sprawdzenie liczby FPSów w popularnych grach (przy zewnętrznym zasilaniu i na baterii)? Gdzie sprawdzenie czy przy dłuższej pracy procesor throttluje? Gdzie testy długości działania na baterii? Albo chociaż kilka zdjęć?
Dostarczył: MSI Widzę, że MSI już nie wciska totalnie na chama swoich recenzji, a pozwala opisywać sprzęt członkom redakcji. Wychodzi naturalnie, ale i tak wiadomo, o co chodzi. Nie, nie kupię laptopa do gier i jest to nie tylko moim zdaniem nieopłacalne. Za 7000 zł można mieć o wiele mocniejszego PC z monitorem, klawiaturą i myszą.
@wielki0fan0gier|No niby można mieć mocniejszego PC, ale co z tego jak nie ma najważniejszej rzeczy jaką wyróżnia laptop – mobilnośc i nie zajmuje całego biurka. Dla kogoś kto nie ma czasu na granie cały dzień, ale lubi pograć sobie od czasu do czasu i to nie tylko w jakieś najprostrze gierki to taki laptop jest idealny, przynajmniej dla mnie…
@ XenZeu|No offence 🙂 ale laptop na biurku zajmuje akurat więcej miejsca niż klawa plus monitor od stacjonarki. Gram również sporadycznie i po prostu jak kończę grać to chowam cały zestaw do szafy, złożenie zajmuje mi 3 min i tak od wielu lat – zero problemu. Jedyna sensowna „mobilność” laptopa do wożenie go z jednej miejsca na drugie w przypadku studenckiego życia i to jest ok. W każdym innym przypadku zakup laptopa do grania to wyrzucenie pieniędzy.
Jak na razie tylko lenovo z Y700-15 (ja mam Y70-50 i zapłaciłem ponad rok temu 3600 pln,ma8gb ram 960m 4gb i i7 4720hq) ma najlepszy stosunek ceny do wydajności jeżeli chodzi o gamingowe laptopy i nie gadać że ma słabą wydajność bo wiesiek 3 lata na wysokich w 720p w 30-45fps(dla mnie idealna liczba)
@le_Fey – w sumie masz rację bo praktycznie wychodzi na to samo laptop a klawiatura i monitor od kompa dodatkowo jak wyleje ci się kawa/herbata/cokolwiek to zaleje Ci się jedynie klawiatura a nie laptop xD a tak serio to jako student wolałem zakupić Lenovo y700-15 by sobie spokojnie móc popracować na lapku na uczelni, na mieszkaniu lub w domu no i zrelaksować się grając np, w Wiedzmina albo B1.
Ostatnio zastanawiam się nad nowym lapkiem. Tu poczytam, tam poczytam, a decyzji podjąć coś nie mogę. To mocne grzanie mnie nie zachęca.