
[Weekend] Jak się piraciło starocie?
![[Weekend] Jak się piraciło starocie?](https://staging.cdaction.pl/wp-content/uploads/2025/03/1f2cbc39-dc98-4d8a-b96c-4522f25d5e96.jpeg)
Zatem od początku. Jeśli mieszkałeś w miarę dużym mieście, szedłeś sobie na giełdę komputerową, zwykle w niedzielę. Jeśli nie mieszkałeś, to jechałeś do takiego miasta, co czasem zajmowało z godzinę-dwie czasu, a uwzględniwszy że jeździło się PKP/PKS zajmowało to jeszcze więcej, bo trzeba było dopasować się do rozkładu jazdy. Kupowałeś bilet, stojąc wcześniej z 2-3 kwadranse w długiej kolejce, po czym szedłeś do „swojego” pirata – w dobrym tonie było kupować zawsze u tego samego gościa.
Po jakimś czasie witaliście się po imieniu, gadaliście o nowych gierkach, dostawałeś zniżki dla stałego klienta itd.. Wybieraliście grę, facet uruchamiał tzw. kopier, czyli program kopiujący. Na Spectrumie nazywał się Copy-Copy. Problem polegał na tym, że gry zwykle zajmowały całą (bardzo przecież niedużą – 48 czy 64 KILObajty) pamięć, a kopier też przecież potrzebował trochę miejsca.
Zatem wyglądało to tak (z punktu widzenia pirata): wgrywamy kopier z kasety. Wyjmujemy kasetę. Znajdujemy kasetę z grą, przewijamy ją (wedle licznika) do miejsca, gdzie gra się znajduje – na kasecie C-60 zwykle mieściło się 10 gier na Spectruma, po 5 na każdej stronie. Odpalamy kasetę i wgrywamy część gry. Część, bo całość się nie mieściła, bo kopier zajmował trochę pamięci. Wyjmujemy kasetę. Bierzemy kasetę od klienta. Zgrywamy kawałek, który nie wszedł. Wyjmujemy kasetę klienta. Wkładamy kasetę z grą. Dogrywamy resztę. Wyjmujemy kasetę. Wkładamy kasetę klienta. Dogrywamy resztę.
Gotowe! Tadam!…
Po ok. 10-15 minutach gra była już skopiowana. Pracochłonne i męczące. A co powiedzieć o posiadaczach Atari, gdzie gra wgrywała się nie 5 minut, a 20? W czasie czterogodzinnej giełdy mogli więc skopiować góra 10-12 gier. Jak sobie z tym poradzono? Zaczęto używać popularnych w latach 80-tych „bumboksów” czyli dwukieszeniowych magnetofonów. Wystarczyło tylko włożyć swoją kasetę z grą, do drugiej kieszeni kasetę klienta i włączyć tryb „szybkiego kopiowania” (czyli z ok 2-3x większą prędkością niż standardowe przewijanie podczas odtwarzania).
Gra kopiowała się w góra 2 minuty (albo w powiedzmy 5-8 dla posiadaczy Atari)! I nie trzeba było nic mieszać, wachlować się kasetami itd. Taki magnetofon kupowało się w peweksie (czyli w sklepie, gdzie mieszkaniec PRL mógł kupić zachodnie towary, o ile posiadał zachodnią walutę, rzecz jasna) za 70-150 dolarów. A pamiętając, że pensje w PRL to było zwykle 10-30$ miesięcznie, to nie był to mały wydatek… Ale że bardzo szybko się zwracał, bo potrafił (skromnie licząc) potroić zyski pirata, to na typowej giełdzie w latach 80-tych XX wieku widziałeś więcej bumboksów niż na głównej ulicy Bronksu w „gorączce sobotniej nocy”.
…To, co tutaj napisałem, zainspirowało mnie do stworzenia z 6x dłuższego tekstu, poświęconego giełdzie komputerowej (i jej bywalcom) w czasach PRL. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to ujrzycie go w kolejnym CDA. [Smuggler]

Czytaj dalej
78 odpowiedzi do “[Weekend] Jak się piraciło starocie?”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Skoro już mówimy w tym tygodniu o piratach – opowiem wam jak się piraciło gry we wczesnych latach 80-tych, gdy polscy gracze „pykali” na ZX Spectrum 48K czy Atari 800 XL. (Posiadacze C-64, szczególnie ze stacją dysków, uważali się za arystokrację i patrzyli z góry na „spektrumniarzy” i atarowców, którzy rewanżowali się im określeniem „złommodory”).
Hmm, ja pamiętam, że gry na C64 kuzyn kupował od swojego kumpla, który z kolei kupował je od pirata. W sumie zdziwilibyście się, ile gier było rozprowadzanych przez kolegów 🙂
Zawsze z przyjemnością czytam „historyczne” teksy Smugglera, bo mało osób o tym pisze (ktokolwiek?) i nie ma od kogo o tamtych realiach się dowiadywać. Mam cichą nadzieję, że jak już osiądzie na emeryturze, to zamiast bąki na werandzie puszczać, napisze jakąś książkę (Gonciarz mógł, to czemu nie SMG?).
Ten tekst jest jak pokazanie człowiekowi paczki cukierków (zapowiedź tego 6x dłuższego tekstu) i danie mu jednego. Czyli innymi słowy – mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem 🙂
Temat bardzo ciekawy, więc czekam z niecierpliwością.
Nie mogę się doczekać tego tekstu 🙂 Na C64 grałem u kolegi ja posiadałem Atari długo długo nic i polskiego NESa. 😛
Fajny artykuł. Dzięki niemu osoby młodszej daty (jak ja) mogą się dowiedzieć jak drzewiej bywało.|Czekam na więcej
To tylko pokazuje jaki pirat ze Smugglera kiedys był! A tak serio, to nie urodzilem się może w tamtych czasach ale temat dawnego piracenia znam bo sam śmigałem na starym IBM a kolega miał amige gdzie każdy pochwalić się mógł nieziemską konsolą plejstejszyn pegasus. Może to zabrzmi absurdalnie ale tęsknie za czasem gdy każdy miła jedną grę bo trafił się taki który ją kupił i musiał zrazu udostępnić ją każdemu. Ta modła trzymała się bardzo długa póki internet nie stał się czymś normalnym w domach…
nie mogę się doczekać. Uwielbiam teksty dziadka Smugglera ^^ (tak, tak, to prowokacja… )
Ja gierki kupowałem u między innymi u „łysego” który miał stoisko w samym roku (stołówka polibudy we Wrocku 🙂 ), a także u waszego kolegi Liftera 🙂 …ten dreszczyk emocji gdy pociągiem jechało się do Wrocka na giełdę 😉 pozdro 🙂
Ja mały i głupi nawet nie wiedziałem że to są pirackie gry i myślałem że to jedyny sposób żeby sobie pograć. I nawet nie dziwiło mnie to, że dźwięku nie było czy filmików (na PC) bo byłem święcie przekonany że tak ma być 😛 . I te kasety do Komodorca wyładowane po brzegi grami (sam w życiu tylko Tarzana kupiłem, był beznadziejny) gdzie normalnie to 1 gra = 1 kaseta, ciekawe ile z tych gier były kompletne a nie poucinane.
Pamiętam jak mój kuzyn po premierze kupił gta 3 na targu za 30 zł!, rok 2003 słowo internet przywoływało na myśl tylko szkołę, na płycie gta ładny nadruk jak na oryginale i oczywiście folder crack x)
Nie zawsze trzeba było jechać na giełdę. Małe sklepy, gdzie można było kupić Atari czy C64 miały wystawione kaserty z grami całkiem oficjalnie. Pamiętam zestawy na C64 ze spisem wydrukowanym na kolorowym papierze i jakimś chwytliwym hasłem np. „Rambo i komandosi”. I nie zapomne jak wpadłem kiedyś z kumplem do innego, z którego darliśmy łacha, bo miał Atari a my C64. Wgrywał akurat Hansa Klosa, ale zrobił błąd bo miał kompa na podłodze, a my mocno tupaliśmy. Po długim oczekiwaniu na grę dostał „LOAD ERROR”:D
Niestety tych czasów nie pamiętam. Miałem Tylko Ruska podróbę Komodora i zagrywało się w Mario albo w F1 lub Contre potem nastały czasy pc oraz win 3.11 i grało się w tytusa albo w DAVE albo w agenta 006. Ahh piękne czasy.
Ja podobnie jak GolemDorfl, kasety na c-64 kupywałem w sklepie ze sprzętem komputerowym w mieście. Jak jechałem z rodzicami do Słupska do namawiałem ich żeby iść do sklepu po kilka kaset. Nie pamiętam jak sklep się nazywał, ale pamiętam że na wystawie oprócz kaset na commodorka stała też amiga 500, kosztowała chyba 9000000 zł. Bardzo dużo jak na tamte czasy, a obok niej C-64 za 1500000. Jak przyjeżdżałem do domu to biegłem po kumpli i tłukliśmy w setki gier całymi godzinami. Wspaniałe czasy były.
ło mato co tak nakociło tematów o piratach? @_@
Te czasy, coś za czym szlocham cichaczem. Było magicznie i fantastycznie 😉
Z tamtych czasów pamiętam doskonale granie na blaszkach w gry sportowe, Męczenie dżojów w takie hity jak Arnie, Commando, Rambo,Bruce Lee, Last ninja, Saboteur nawet Street Fighter był.
A z czasem i mniejsze miasta siedoczekały sklepów, gdzie sprzedawali kasetowe składanki z grami. Czasami nawet się odkrywało „sekretna” grę, którą z jakiegoś powodu zapomniano wpisać na listę. I pomyślec, że wtedy sie nawet nie wiedziało, że to nielegalne i dziwiło widząc kasety z jedną grą sprzedawane przez Mirage czy LK Avalon. A i kopiery z czasem można było dostać i używać w zaciszu domu. O ile się wiedziało jak.
Do dziś posiadam pare kartridży do Pegasusa prosto z „autoryzowanego” stoiska na bazarze 😉 Pamiętam jak się jeździło do babci pociągiem – stacja Warszawa Ochota to było zawsze źródło nowych gierek 😀
Z LK Avalon Pamiętam Klątwe – moją pierwszą oryginalną grę na C-64 (dopiero dzisiaj sobie to skojarzyłem). Jedna gra na całej kasecie, świetny papier jak na tamte czasy i długi opis gry w środku. Chyba w starym TOP SECRET był opis przejścia gry, w środku gazety nabazgrany ołówkiem, dokładnie nie pamiętam, Ale gierka miała fajny klimat i niezłą grafikę jak na tamte czasy no i była po polsku
@SongoKai – do Pegasusa to bazary były jedynym źródłem gier, zresztą przecież całe urządzenie było podróbą 😀 Ale w Goal 3 sie na tym grało do upadłego.
A tam, macie dylematy – najprostrze było rozwiązanie: Idę na pobliskie targowisko miejskie, wchodzę w alejkę „ruskich” sprzedawców, kupuję dyskietkę 999999 in 1 i gram. Czasem trafiały się perełki pokroju Contry, czy Mario (w różnych wariacjach) a czasem zupełnie inne gry, niż na obrazku, który był naklejony na nośnik. Ech, beztroskie czasy dzieciństwa… 🙂
Tak sobie przypomniałem moje taśmy z grami na Atari.. Faktycznie, zazwyczaj mieściło się na 60tce koło 10 gier. Czasem jednak co bardziej zaawansowane tytuły (np. te od LK Avalon z 1991) potrafiły zająć całą stronę taśmy. Ładowanie tego, zwłaszcza ze zjechanej kasety, to była TRAGEDIA!! Z tymi boomboxami natomiast to ciekawe – nigdy nie miałem przyjemności zobaczyć opcji zgrywania „3x szybciej”. 🙁
To były czasy. U nas w Gdańsku giełda była co sobotę – i faktycznie – chodziło się do znajomego pirata, z którym się zagadywało o nowościach, a często też i dostawało zniżki. A pamiętasz, jak wyglądały ich katalogi? W przezroczystych koszulkach, w skoroszycie mieli powkładane kartki z zachodnich czasopism z recenzjami. Oczywiście my byliśmy tak zacofani, że jedynym źródłem wiedzy o grach, były lakoniczne teksty w Bajtku. Tak, moje drogie dzieci – to były czasy, których starsza kadra nigdy nie zapomni 🙂 .
Większość osób które napisały komentarze powinno dostać ostrzeżenia za piractwo. Just sayin’…
Prawo nie działa wstecz. W tamtych czasach to było w 100% legalne (gdzieś tak do 1993 roku). Just sayin’…
@Wuwu1978 Zgadzam się w zupełności. |Z innej beczki, z tego co pamiętam z lat świetności mojego C64 gry można było nawet zgrać z audycji radiowej, jeśli się miało przyzwoitego kasetowca. Czytałem o tym, że możliwe jest przerobienie cyfrowych romów gier z C64 na wav i nagranie na kasecie tak, żeby dało się to uruchomić na magnetofonie z commodore, ale nie wiem jaki status licencyjny mają te gry i czy dowolny etap ściągam – przerabiam – nagrywam nie jest niezgodny z prawem.
To ja młodziak jestem 😛 Moją pierwszą konsolą było chyba Atari 2600, ale była to raczej podróbka, bo ze 40 gier było już wgranych i nigdzie w moim mieście nie dało się dokupić 🙂 „Oryginalnego” Pegasusa ze złotą czwórką dostałem na pierwszą komunię, a na rynku, chyba ze 20 metrów od komisariatu policji było od groma stoisk z piratami, nawet w sklepach z elektroniką można było kupić 168 in 1 🙂
Ach wspaniałe czasy, cudowne czasy gdzie wszystko wyrwane było skarbem! Kasety magnetofonowe ukochanego zespołu przegrane z 200 razy, sam szum było słychać, ale miało się swoją kopię!I gry na giełdzie, pamiętam jak polowałem na Samuraja na amigę 500 i udało mi się kupić, dostałem dwie dyskietki, a potem dwa dni grania i insert disc 3! Na Comodore także bywało zabawnie niekiedy kasety były puste , lub było nie to co miało być. I specjalne wypady raz w miesiącu do Wrocławia.
Miasta gdzie można było nabyć wszystko. Tam kupiłem Atarii 800 XL, szał maszyna.
Atarynka i Pegasus już od dawna zjadane są pezez kurz… Stare, dobre czasy. Aż się łezka w oku błyszczy na wspomnienie fantastycznych produkcji od LK Avalon. I ta rozpacz gdy taśma lub wielki czarny kwadrat zwany dyskietją nie wczytywał jakiegoś poziomu. A tak żartobliwie tylko dodam, że to była złota era „graczy modlących się” : ) Wszystko, byle się nie zacięło tym razem!
Ja miałem C-64. Zazwyczaj chodziłem do sklepu z elektroniką. Były tam różnej maści komputery od 8 bitowych Commodore, Atari po Amigi z wyż. Były też wszelkiej maści dodatki, kontrolery. W jednym sklepie można było kupić wszystko. W moim mieście były takie dwa sklepy. W jednym kupiłem C-64 w drugi Xa którego wpinało się z tyłu. Inni mieli Black Boxa. Jeżeli chodzi o gry, to kupowałem składanki. Na kasecie mieściło się ileś tam gier, spokojnie po 10 na jednej stronie.
Ja zaglądałem do katalogu w sklepie i wybierałem sobie wedle opisu składanek. Za jednym razem kupiłem minimum 20 gier. Po dłuższym czasie, więcej było pojedynczych gierek w tej samej cenie i czasem legalne ;]. Oczywiście mając wierzę na dwie kasety wpadłem na możliwość kopiowania. Po miedzy kumplami wymienialiśmy się i tak piraciło. Prawa autorskie nie istniały na papierze. Posiadałem też stację dysków. W śród komomdorców byłem kozak. Ostatnio grzebałem u rodziców w piwnicy i znalazłem kilka kaset.
@biner1999|Ból tyłka 14 letniego zawziętego antypirata – beka z ciebie gościu
Powinien byc ban za propagowanie piractwa, ale oczywiscie Smugglera nikt nie ruszy…
„godzinę-dwie czasu” – oczy mi łzawią…
@biner1999|ha, ha, ale wypaliłeś 😀 Czyli wg Ciebie autor tego tekstu powinien dostać wręcz BANA na pisanie tekstów za piractwo 🙂 ? W końcu je wręcz propaguje. A tak na poważnie – tak BYŁO kiedyś i o tym jak BYŁO można pisać, a że końcówką lat 80-tych prawo autorskie jako takie nie istniało; ówczesna władza sama kopiowała jak leci zachodnie rozwiązania – z lepszym lub gorszym (przeważnie gorszym:) skutkiem. Natomiast „namiastki” prawa autorskiego stworzone po zmianie ustroju były tak dziurawe i …
… i nie precyzyjne, że można na dobrą sprawę powiedzieć, że wciąż go nie było. Nie można więc karać kogoś za czyny które może dziś są nielegalne, ale kiedyś były jak najbardziej dopuszczalne.
Ciekawy artykuł Smugglerze. Atari nie pamiętam, ale nadal mam płyty z rynku. W tym Colin 03 z okładką bardzo nieudolnie tłumaczoną z Ruskiego na nasz 🙂
@ SanchoPansa – zatem oskarzmy wszystkich zyjacych weteranow II wojny o zabojstwa z premedytacja, a partyzantow o nielegalne posiadanie broni. A co, przeciez DZISIAJ wysadzanie pociagow czy strzelanie do np. Niemcow to jest terroryzm, nie? Mysl, czlowieku. No i Jagielle o pedofile – w koncu poslubil 11-letnia Jadwige Andegawenska. A co!
Magiczne czasy. A dzieci krzyczące o piractwie powinny wiedzieć, że w tamtych czasach sprzedawano pirackie gry nawet w legalnie działających sklepach komputerowych. Na naszym rynku często po prostu NIE BYŁO oryginalnych legalnych kopii, a jeśli już się trafiły, były tak drogie, że zupełnie nieopłacalne. Pomimo wielu trudności, były to jednak świetne czasy (wiele nowych znajomości na cotygodniowych zlotach 😀 ), które w zasadzie skończyły się z chwilą masowej ekspansji internetu w naszym kraju.
@Smuggler ” zatem oskarzmy wszystkich zyjacych weteranow II wojny o zabojstwa z premedytacja” oni nie mieli wyboru i musieli walczyć tak więc nie mul pojęć. A ty miałeś wybór mogłeś nie piracić.@@@Jasne. Ty tez masz wybor – mozesz nie miec kompa. Dlaczego masz? Bo to legalne? Wtedy piracenie tez bylo legalne.@@@ [smg]
@GODZILLA902|W tamtych czasach nie było prawa, które by to regulowało. Poza tym świadomośc społeczeństwa w tym zagadnieniu była… wogóle jej nie było. Ciężko oskarżać kogoś o popełnienie przestępstwa w sytuacji, gdy według prawa nie popełnia on takowego, a na dodatek nie ma on zielonego pojęcia, że ktoś mógłby to uznać za przestępstwo czy wykroczenie. Muzułmanin nie może mieć w USA dwóch żon. Czy ten co ma, ale mieszka w Arabii S. popełnia przestępstwo bigamii?
Potępianie piratów w tamtędy czasach jest trochę przesadzony (nie piszę o handlarze pirackie gry). Bo dawniej w Polsce gry kosztują dużo drożej od pozostałych krajach, co jest dość niesprawiedliwienie.
@GolemDorfl To, że kiedyś nie było prawa nie oznacza że nie popełniamy czegoś złego. Spujż na to z innej strony czy jak by można było by zabijać to wyszedłbyś na ulicę i zabił kobietę z dzieckiem? no nie. Znaczy się mam taką nadzieję;D
@BioComp|Problemu nie stanowił brak dostępu do oryginalnych gier/programów (dla chcącego i majętnego zawsze znalazły się oryginały nawet na giełdzie) ale kompletny brak prawnych regulacji odnośnie praw autorskich. W świetle ówczesnego polskiego prawa, cały ten proceder nie był karalny – zmieniła to dopiero ustawa z lat 90. Te same przepisy dotyczyły nie tylko gier ale i również płyt, kaset czy filmów video.
@GODZILLA902|Jeśli żyłbym w społeczeństwie gdzie zabicie kobiety z dzieckiem nie jest odbierane jako coś złego, to pewnie bym to zrobił i nie miał z tego powodu wyrzutów sumienia. Moralność kreujemy my jako społeczeństwo, naród, gatunek, itp. To nie są uniwerslane zasady obowiązujące w każdym zakątku Ziemi i Wszechświata. Podejrzewam, że wśród plemion gdzie nie ma pojęcia własności, ludzie popatrzyli by na Ciebie jak na kosmitę, gdybyś tylko zaczął opowiadać, że ktoś coś komuś ukradł.
Poziom dysmózgi i analfabetyzmu rozkwita, czytając wypierdziny co poniektórych dostaję zeza. @@@Dostajesz tez ostrzezenie za styl i poziom tego komentarza, ktorego reszte pozwolilem sobie wyciac i to wcale nie dlatego, ze sugeiujesz bym dostal bana za reklame piractwa, a z tego powodu, ze prezentowal rownie wyrafinowany poziom co jego poczatek. To juz twoje trzecie ostrzezenie, wiec radze panowac nad jezykiem i emocjami smg]
@GolemDorfl|Myślę że smuggler zdawał sobie sprawę że gry z których korzysta nie wzięły się znikąd, a ktoś pracował nad nimi wiele godzin by uczciwie zarobić na życie 😛
@kumpel33333|Ile jest dzieciaków, które obecnie zdają sobie sprawę z ilości pracy wkładanej w produkt? Mówisz o moralności z pozycji dojrzałej osoby. Przypomnij sobie co miałeś w głowie gdy byłeś szczeniakiem.
I nawet piractwo z historycznego punktu widzenia jest ciekawym tematem. Powiem Wam, że człowiek nawet nie postrzegał rzeczywistości w kat. piraty i oryginały. Po prostu kupował i grał. Zaczynałem od oryginałów 🙂 „Bug Attack” (z pistoletem), „Flight Simulator” (II?????) i „Missile Command”. „(…) Moralność(…) To nie są uniwerslane zasady obowiązujące w każdym zakątku Ziemi” – są, są – dzikusa kopniesz w tyłek i będzie mnie gonił z maczugą – tego nie obejdziesz.
@atari|Będzie gonił z maczugą? A nie nadstawi drugiego policzka? Dwie różne reakcje. Zemsta vs Wybaczenie. Która właściwa? I gdzie tu uniwersalność?
17 lat mam ale pamiętam jeszcze Pegasusa, godzinami grało się z kolegą w Mario, Tanki i Wojownicze żółwie ninja
Miałem gumiaka kiedyś(zx spectrum) z grami na kasetach szpulowych. Wiecie takie duże:) Potem rodzina zaszalała i kupiła kasprzaka to to już była klasa. Ten kto nie kopiował gier na kasetach, dwa magnetofony podpięte, nie stroił śrubokrętem głowicy to co Wy wiecie o zabijaniuxD Flamastrem znaczyłeś sobie miejsca na kasecie gdzie masz daną grę ech to był hardkor. Ładowałeś grę z 10-15 minut, a pod koniec sąsiad walnął drzwiami to wywołało wstrząs i cały misterny plan w, poszedł się paść.
[czy pisanie na forum po 5 beer jest zakazane?] 😉 ) Powiem Wam, że jest tęsknota za tamtymi czasami to coś niezwykłego. Są już dzieciaki, które tęsknią za pokemonami, San Andreas i to pewnie też jest ok – to już nie mój świat. Pamiętam Atari i Commodore. Amiga czy wczesne PC to już Telekomputer. EZptrE -oj tam , oj tam – czasami fajnie jest wrócić do przeszłości – serio 😉 . Polecam OST z „Jackie Brown” na sobotnie wieczory 🙂
Weel by Cię nie skłamać, mam akurat jackie brown na vhs akurat na swoim video. Wersje z canal plus, nagraną w czasach jak telewizja miała jaja i lektor tlumaczył jak należy:) Ale po wczorajszym jestem za słaby by to uruchomić to pozostanę w war thunder, miłego wieczoru:)
W takim razie trzeba napisać artykuł „Jak piraci się obecnie” – świetne uzupełnienie. ;] Ktoś odważny?
Ich tez będziecie kamienować ? 🙂 „Patrycja Rodzińska: Jak długo pracujesz w tej branży?|Michał Kiciński: Od początku. W gry zacząłem grać w podstawówce, a CD Projekt założyliśmy z Marcinem Iwińskim w wieku 20 lat – na drugim roku studiów. Zawodowo jestem w tej branży już 15 lat.|Skąd pomysł na CD Projekt?|Z Marcinem Iwińskim jesteśmy przyjaciółmi ze szkolnej ławki. Namiętnie graliśmy w gry. Byliśmy stałymi bywalcami na giełdzie na Grzybowskiej…..cut”
kamieniwać kamieniować 🙂 „Marek Tymiński. Jego City Interactive, polski gigant z branży komputerowej, dzięki produkcji właśnie takich gier jest wart ponad 340 mln zł…cut….róg ulic Grzybowskiej i Jana Pawła II w Warszawie. Tam Tymiński stawiał pierwsze kroki w biznesie. – Proszę się nie łudzić, że sprzedawałem gry z oryginalnym hologramem w ładnie zapakowanych pudełkach. To były czasy pirackich kopii – wali prosto z mostu biznesmen.” 🙂
a tutaj fragmencik z forbsa..: |” Polski przemysł gier zbudowała grupa komputerowych maniaków, którzy w latach 80. zaczynali od handlowania na giełdach komputerowych. Na warszawskiej giełdzie spotykali się Adam Kiciński i Marcin Iwiński (CD Projekt) oraz Marek Tymiński (City Interactive), we Wrocławiu Adrian Chmielarz (People Can Fly) i Paweł Marchewka. Ten drugi dojeżdżał z Ostrowa Wielkopolskiego, gdzie chodził do szkoły podstawowej. Techland założył jako uczeń technikum.” 🙂
Swojego czasu też zajmowałem się piractwem. Będąc jeszcze w podstawówce byłem jednym z nielicznych którzy posiadali nagrywarkę. Dodatkowo mając ojca który często jechał do warszawy i odwiedzał niezupełnie legalnych handlarzy grami, miałem dostęp do naprawdę wielu produkcji. Nauczyłem się robić własne instalatory aby np. wrzucić kilka części Worms na jeden dysk, tak aby instalowały się z jednego programu. Wiem że to powód do wstydu a nie do dumy ale pieniądze z tego były ogromne(jak na dziecko z podstawówki)
heh, to były czasy… giełdy, demoscena, prawdziwy początek. Człowiek zmawiał modlitwę do komputerowego boga i wychodził z pokoju na pół godziny, żeby patrzeć godzinami na w połowie jasno a w połowie ciemnozielony ekran, na którym od wielkiego dzwonu pojawiała się kupka pikseli z grubsza przypominająca okręt (silent service)… Mam gdzieś jeszcze kilka kaset [takt]-u tak zwanych „oryginałek”… ToT
Jeden z powodów dla którego urodziłbym się te 20 lat wcześniej ;]
Namiastka pełnego artykułu bardzo wciągająca. Czekam na całość.
@Taliak – nie warto, uwierz mi.
Bardzo fajny artykuł 🙂 mam nadzieje ze będzie cześć druga o piractwie w latach 90′
Smuggler czyli gonciarz! Na pewno kupie 😀
@Smuggler – Jeśli kopie pirackie były takie powszechne to spora szansa że sam musiałeś mieć kilka „piratów”. Mam rację? 😉
Delikatnie powiedziane. Kilka…set? Ale mialem tez kilka oryginalow na C-64. 🙂
Jak sie piraciło gry na commodore 64 ? miało sie magnetofon dwu kasetowy do jednej wkładoło sie kasete z grami do drugiej pustą i … REC 😀
KLiedyś to człowiek to robił i nawet nei wiedział że piraci… pamietam jak na c64 wujek odpala mi grę wyskoczył kolorowy ekran „illegal copy” na to ja nie nzjac jescze wtedy angielskiego ” co to jest?’ na to wujek z powagą 'nie wiem to zawsze wyskakuje jak grę włączasz” ach ta błoga nieświadomość
@Shakal84 – oj, fajnie ze nam to powiedziales, bo przeciez o tym wcale nie napisalem…
Copy-Copy bardzo szybko zostało zastąpione przez Kovacs-Copy (http: http://www.worldofspectrum.org/infoseekid.cgi?id=0020688), który potrafił kompresować dane w trakcie wczytywania. Wtedy całą grę można było skopiować na raz. Eh, piękne czasy… Czekam niecierpliwie na artykuł o giełdzie. 🙂
@Waste – mozliwe, ale ja juz wtedy na Spectrum nie dzialalem, slyszalem tylko ze byly lepsze kopiery.
Gry na C64/Atari/ZXSpectrum piracilo sie wowczas calkiem legalie w dedykowanych temu procederowi sklepach. Z czarnobialego, katalogu z opisami gier typu „Rick Dangerous – przygoda w labiryncie” wybieralo sie pozycje, zostawialo swoja tasme i nastepnego gra odbieralo nagrana gre. Duze objetosciowo gry z niedostepnych wowczas dyskietek, byly ciete na kawalki i sprzedawane w czesciach 😉 .
Gry na C64/Atari/ZXSpectrum piracilo sie wowczas calkiem legalie w dedykowanych temu procederowi sklepach. Z czarnobialego, katalogu z opisami gier typu „Rick Dangerous – przygoda w labiryncie” wybieralo sie pozycje, zostawialo swoja tasme i nastepnego gra odbieralo nagrana gre. Pamietam, ze duze objetosciowo gry, z niedostepnych wowczas dyskietek (stacja dyskow kosztowala tyle co sam komputer), byly ciete na kawalki i sprzedawane w czesciach 😉 .
To byly czasy, kiedy ukradkiem i z zapartym tchem czytalo sie na lekcjach nowy numer pisma Top Secret, z ktorego farba drukarska zostawala na rekach 🙂 . Lezka sie w oku kreci na wspomnienia z tamtego okresu i na pewno warto byloby je odswierzyc i spisac w formie artykulu, lub nawet ksiazki.