rek
rek

Knock-knock ? pierwsze wrażenia

Knock-knock ? pierwsze wrażenia
OK, najważniejsza rzecz: artyści z Ice-Pick Lodge wreszcie nauczyli się projektować rozgrywkę. Nie macie więc już żadnej wymówki, żeby nie dać im szansy. O ile odrazę do topornego Pathologic i trudnego jak diabli Tension mogę zrozumieć, to teraz, natychmiast, powinniście rozważyć wydanie na Steamie 35 złotych na Knock-knock. 

Nie grałem jeszcze długo, ale już wiem, że grać będę – nowa produkcja Rosjan po raz pierwszy w ich karierze jest tak przystępna i dopracowana, że siedzi się przy niej z prawdziwą przyjemnością. Dybowski, szef studia, wreszcie pokazał, że jak mu się zachce, to potrafi, bo, jak mówił w jednym z wywiadów: „Wokół naszego studia krąży pewien mit – że nie potrafimy stworzyć interesującej rozgrywki. Próbowałem pokazać, że winnym nie jest nasz brak umiejętności, tylko po prostu brak zainteresowania… Nie mam po prostu ochoty robić czegoś energetycznego i zajmującego całą uwagę odbiorcy. Przyszedł czas udowodnić, że umiemy stworzyć książkowy, dobry gameplay”.

I udało się bardzo dobrze – Knock-knock jest typowym przykładem świetnej, arcade’owej wręcz rozgrywki zmieszanej z tym „czymś więcej”, co przyciąga do gier Ice-Pick. Rozwodzić będę się, jak poznam grę na wylot, bo na razie mam kilka teorii, które mogą okazać się błędne, ale już widać, że czai się w tym coś bardzo, bardzo ciekawego.

Ale fantastyczne jest to, że nawet jeżeli artystowskie pitu-pitu was nie interesuje, to przy Knock-knock można się „dobrze” bawić. O ile lubicie horrory… a nawet nie tyle horrory, co niepokojące gry, które odpala się w nocy, przy zgaszonym świetle, ze słuchawkami na uszach. Bo Rosjanom udało się oddać coś, czego nie miałem okazji doświadczyć w dziesiątkach innych produkcji – niepokój. Dreszcz pojawiający się bez wyskakującego znikąd straszydła, atmosferę gęstniejącej ciemności, która nawet nie straszy, ale zaczyna przytłaczać.

Wszystko to za pomocą bardzo prostych środków. Bardzo oszczędnego projektu całości, przypominającego tzw. „design przez redukcję”, coś, z czym mieliśmy do czynienia w  Shadow of the Colossus i tym podobnych. Intefejs sprowadza się do zegara w lewym górnym rogu i tyle go było. Tyle wystarczy. Teraz trzeba tylko dotrwać do świtu.

W Knock-knock kierujemy „lokatorem” opuszczonego domu w samym środku głębokiego, mrocznego lasu. Wygląda to jak śliczna, kreskówkowa platformówka 2D – wystarczy spojrzeć na jednego screena, by załapać ideę stojącą za projektem oprawy. Ice-Pick udało się stworzyć coś tak samo oczywistego i łatwego do przyswojenia, jak filmy Burtona i uniknąć schizofrenicznego, rozedrganego klimatu (pięknego, swoją drogą) Don’t Starve. Działa to świetnie – wczoraj siedziałem napięty przed monitorem, gdyby ktoś mnie klepnąl w ramię, to bym podskoczył i pisnąl jak mała dziewczynka, i usłyszałem po chwili: „O, w co grasz? Co to takie ładne?”.

Rozgrywka sprowadza się, w znacznym skrócie, do odpalania świateł w pokojach – większość składa się po prostu z pustych ścian, ale wystarczy chwilę w nich postać, dostroić oczy do światła, a wtedy nagle pojawiają się meble. Na naszych oczach tworzą się historie: przekazywany z dziada pradziada dom ma wiele do powiedzenia, ale nikt tymi historiami nas w oczywisty sposób nie zarzuca. W końcu ta pętla pod sufitem i taboret pod nią znalazły się tam tylko przypadkiem.

Mamy całą noc (trwa około 10-15 minut), by przejść się po domu i naprawić żarówki, a potem też „łatać dziury”, przez które do środka wchodzą straszydła. Zmienia się to z czasem zarówno w adaptację zabawy w chowanego, jak i coś przypominającego symulację łatania dziur w tamie – woda się przelewa w kilku miejscach, które naprawić? Czy zdążę, zanim wszystko się rozsypie? Nie będę zdradzać więcej, bo nie jest to gra, która wszystko tłumaczy i nie chcę zepsuć wam zabawy. Wystarczy jednak przeżyć godzinę, by poczuć specyficzne tempo Knock-knock: każde dotkniecie zjawy cofa zegar, unikanie ich czasami graniczy z cudem, chowanie się w pustych pomieszczeniach, za łóżkiem, za szafką… Ice-Pick udało się zrobić coś, co wywołuje typowe dla horroru emocje, ale nie bazuje tylko na nich i nie ma na celu tylko wywołania gęsiej skórki.

Warto uważnie słuchać, co „lokator” ma do powiedzenia, bo w jego dosyć tajemniczych monologach kryje się wiele podpowiedzi. Kiedy mówi, że jeżeli będzie palić się światło, to mogą zobaczyć, że jest w środku. I tak dalej. Próbując lecieć przez fabułę bez pomyślunku odbiłem się bardzo mocno – pół godziny spędziłem na jednym poziomie, aż w końcu postanowiłem wziąć oddech, pomyśleć, poznać zasady. Od tamtej pory nie mogłem się oderwać i wciągało mnie coraz bardziej, każdy kolejny oświetlony pokój, każdy krok był sukcesem.

Knock-knock zapowiada się więc świetnie – już nie mogę doczekać się, aż słońce zajdzie, żeby móc grać dalej. I na pewno do tematu wrócę, bo jeżeli Ice-Pick Lodge dali radę dobić tym malutkim czymś do poziomu chociaż zbliżonego do Tension, to mam nowego kandydata na grę roku. Ale to moje tam dziwne pomysły – jeżeli za to macie ochotę na coś nietypowego, horror-który-nie-jest-horrorem i tym podobne sprawy, to 35 złotych fortuną nie jest.

rek

15 odpowiedzi do “Knock-knock ? pierwsze wrażenia”

  1. OK, najważniejsza rzecz: artyści z Ice-Pick Lodge wreszcie nauczyli się projektować rozgrywkę. Nie macie więc już żadnej wymówki, żeby nie dać im szansy. O ile odrazę do topornego Pathologic i trudnego jak diablo Tension mogę zrozumieć, to teraz, natychmiast, powinniście rozważyć wydanie na Steamie 35 złotych na Knock-knock. 

  2. Może i gra ciekawa, ale powinni mi płacić jakieś tantiemy za prawa do nicku.

  3. Brzmi bardzo ciekawie, czekam na jakiegoś bundla.

  4. A ja właśnie zarywam noce przy Tension (choć tytuł – The Void – chyba jest bardziej popularny i lepiej pasuje moim zdaniem), dawno nie grałem w coś tak głębokiego, wciągającego i onirycznego. Spędziłem już mnóstwo godzin, wielokrotnie restartując rozgrywkę, i dopiero niedawno wreszcie zgłębiłem wszystkie tajniki. A jaka satysfakcja.. i ta muzyka! I ten klimat.. serio, każde pół godziny zlatuje mi przy tej grze jak 5 minut, aż się zdziwiłem, gdy zacząłem kontrolować zegarek. A na myśl o Braciach mam ciary!:)

  5. @Rincewind – tak trzymać, cieszę się BARDZO jak takie rzeczy czytam! 😀

    @Piecho – daj zarobić biednym indykom, 35 zeta to nie majątek (a steam i tak kasuje 30%) 🙂

  6. Kupuję. Nawet nie wiedziałem, że to już wyszło ;D

  7. Swoją drogą, do kiedy nie przeczytałem nowego Tipsomaniaka, byłem prawie pewien, ze jestem jedynym fanem Tension na świecie 😛 To chyba jedyna gra przez prawie dwadzieścia lat grania, która naprawdę powaliła mnie na łopatki. Tylko nie lubi mojego nowego komputera 🙁 | |A Knock-Knock obczaję natychmiast!

  8. Wygląda na ciekawą grę, ale nie w moim typie. Poza tym to coś kompletnie innego od Tensiona, którego wprost ubóstwiam i muzykę, i grafikę i klimat i fabułe i postacie… wszystko. A tu ta gra… no nie nie wydaje się równie złożona. No, ale może się mylę. Trzeba poczekać.

  9. W grze jestem na czwartym 'oczku’ i muszę przyznać, że ryje beret niesamowicie 😀 W praktyce nie ma w niej nic strasznego lecz w teorii… No, cóż… Jak widzę tę koślawo narysowaną kobietę w kaftanie zakrywającym głowę, lub tą dziewczynkę w lesie której tak naprawdę nie ma serce zaczyna mi szybciej bić. Mistrzostwo po prostu 🙂

  10. Nieprawda! Ta gra jest zła! Będę do rana siedział za kanapą, a muszę do pracy jutro! Buuuuuu… Niedobry Berlin, że mi takie rzeczy na dobry sen poleca. Niedobry!

  11. Ta gra jest świetna! Choć nie kumam niektórych rzeczy np. kiedy ni stąd ni zowąd przerzuciło mnie do jakiegoś długiego korytarza, jak szedłem nim wzdłuż nagle pojawiały się drzwi no to przez nie przeszedłem. Do kolejnego korytarza. Powtórka tej samej akcji, potem jeszcze jedna. Za 4 razem pojawiły się otwarte drzwi na orzcież, przeszedłem przez nie – Game Over. ocb?! Ale tak to ogólnie można mieć pełne gacie jak ci zaczynają walić do drzwi albo kiedy podczas naprawiania żarówki słyszysz „Don’t do this” 😀

  12. @Ywing, radujesz moje serce. Cieszę się strasznie. Jeszcze więcej szaleńców takich jak my i będzie dobrze ;D. @Yatsu, bo jest wejdziesz w oko, to jest różnica potem czy wchodzisz w zamknięte, czy w otwarte drzwi 😉

  13. Ta niekumatość sprawia, że całość wygląda jeszcze bardziej jak senny koszmar. BTW, nie zgodzę się, że inne gry Ice Pick Lodge nie miały gameplayu. Przecież The Void to surrealistyczny horror FPP z nietypowym „strzelaniem” i elementami strategii ekonomicznej („sianie” kolorów), natomiast w Pathologic grało mi się jak w Morrowinda, interfejs, grafika, okienko z dialogami, dziennik wyglądają bardzo podobnie. Niestety obu tych gier nie ukończyłem. 🙁

  14. Chyba trochę padaczkowa ta gra jest…

  15. Wy nie mówcie mi ile to jest 35 złoty tablożercy.

Dodaj komentarz