
Grand Theft Auto V nie jest najlepszą grą w historii

Jeżeli bawicie/bawiliście się dobrze w GTA V – świetnie, oczywiście wam tego nie odbieram. Ja wraz z każdą z kilkudziesięciu godzin spędzonych na snuciu się po Los Santos coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że w najnowszej grze Rockstara można się pierwszorzędnie nudzić. I zanim zacznę narzekać: Grand Theft Auto V zaczyna być doskonałym sandboksem, kiedy dorwiecie się do gry z kumplami. Bo wtedy nie macie już do czynienia wyłącznie z przepięknym, nudnym światem wypełnionym przewidywalnie irytującymi NPC*. Możecie pobawić się z prawdziwymi osobami, a to otwiera szereg atrakcji, z którymi kłócić się nie da.
Superowe są też zapewne misje na singlu. Mówię „zapewne”, bo wykonałem ich stosunkowo niewiele – tyle, ile trzeba było, żeby odblokować sobie jak najwięcej z wymarzonego przeze mnie sandboksa. Bo właśnie tej „piaskownicy” oczekuję od GTA. Nią się przecież reklamuje całą grę. Możesz robić co chcesz – zupełnie jak w prawdziwym życiu. Ale jeżeli nie chcesz zanudzić się na śmierć, wykonaj szereg przygotowanych przez nas misji.
Uprzedzając zarzuty (chociaż już pisząc to, wyobrażam sobie sekcję komentarzy, w której pewnie zostanę obsmarowany na minimum sto sposobów): to nie jest tekst na zasadzie „napiszę coś kontrowersyjnego, żeby zrobić burzę i zarobić kliki”. Chcę przedstawić swój punkt widzenia – może ktoś uzna go za wartościowy/interesujący. Zwłaszcza że jeżeli w ogóle już stykam się z narzekaniem na GTA V, to raczej ze strony znajomych albo losowych osób w komentarzach. I zazwyczaj słabo uargumentowany. Brakuje mi większego tekstu, który dokładnie opisywałby problemy związane z Piątką.
Żeby nie podchodzić do kwestii od tak zwanej dupy strony – odwołam się w dużej mierze do zachwytów nad GTA V, z którymi spotkaliście się już wielokrotnie, czy to w recenzjach, czy… właściwie wszędzie indziej.
GTA V nie jest w kwestii jakości przełomowe. O ilości za chwilę. Owszem, najważniejszy element serii – czyli jeżdżenie, kradzież samochodów i strzelanie do niewinnych – zostały zrealizowane mistrzowsko. Tylko że widziałem to już wiele razy w innych częściach, a w Piątce nie nabrało jakoś szczególnie nowego wymiaru ani nie zostało w istotny sposób rozwinięte. Ba, śmiem twierdzić, że bywało już lepiej. I od tego zacznę.
Zastanawiam się, jak wspomnieć o Grand Theft Auto: Chinatown Wars i nie usłyszeć prychnięć na sali. Bo jak to tak: porównywać next-genowe arcydzieło do prawie-że-dwuwymiarowej miniodsłony na urządzenia przenośne? Ano tak, że w tym „mniejszym” GTA Rockstar pokazał jaja, usprawniając jeden z najważniejszych aspektów gry. Tym samym obnażył to, jak słabo jest rozwiązywany w tych głównych częściach serii.
Krótko mówiąc: choć jedną z największych atrakcji GTA jest możliwość rozpętania piekła na ulicy, gra momentalnie nas za to karze. Wysadziłeś samochód? Musisz uciec i się ukryć. Zastrzeliłeś kilku przechodniów i nie zdążyłeś sobie pójść, zanim ktoś zadzwonił na policję? Musisz uciec i się ukryć. Jadąc sobie bez celu niechcący uderzyłeś w radiowóz? Musisz uciec i się ukryć. Stanąłeś za blisko policjanta? Musisz uciec i się ukryć. Te gwiazdki nie znikają same z siebie – żeby się ich pozbyć, trzeba przez chwilę poudawać przykładnego obywatela. Czyli robić dokładne przeciwieństwo tych wszystkich rzeczy, dla których kupiliśmy tę grę!
Wiecie, jak w Chinatown Wars rozwiązano ten problem? Gwiazdki gubi się kasując radiowozy. Żeby wygrać z policją, musisz ją pokonać – a nie przed nią uciec. Jasne, niewiele ma to wspólnego z rzeczywistością, bo bardziej realistyczne jest to, że policja tak dużego miasta jak Los Santos ma nieograniczone zasoby ludzko-pojazdowo-finansowe i chętnie pobawi się z nami w ciuciubabkę choćby i przez dwadzieścia godzin bez przerwy. Ale jeżeli robisz grę i masz do wyboru realizm albo dobrą zabawę, zrezygnuj z tego pierwszego. Zgodnie z tą oczywistością większość gier nie każe nam codziennie robić kupy, chodzić spać czy drapać się po nosie.
GTA V chwalone jest za otwartość świata – za wielkie, tętniące życiem Los Santos, skrzętnie zaprojektowane otoczenia. Można po nich jeździć, jeździć, chodzić, biegać, skakać… i to byłoby na tyle. Nie jest jeszcze na tyle next-genowo, żeby można było wejść do każdego budynku. Budżet był ogromny, ale widocznie nie na tyle ogromny, żeby każdy zakątek miasta wypełnić czymś ciekawym. Gdyby ścisnąć całą mapę, zachowując wszystkie ciekawostki, byłoby znacznie lepiej. Tylko wtedy nie dałoby się opowiadać o tym, jakie wielkie jest miasto. Nie byłoby tego „efektu wow”.
Z tego samego efektu wynikają zachwyty nad tym, co pewnie zaczęlibyście wymieniać jako kontrargument dla wymienionego przeze mnie „pustego świata”. Bo jak to: pusty. Skoro można sobie pojeździć quadem, napić się piwa, porobić zdjęcia ludziom i zwierzętom.
Mam podchwytliwe pytanie dotyczące minigierek w GTA V: czy gdyby te wszystkie sekwencje, za które chwali się grę – tenis, golf, różne wyścigi – wydano jako osobne tytuły (choćby i darmowe), gralibyście w nie? Bo mam złe wieści: wszystko to zrobiono już wiele razy. I to lepiej.
Jasne – fakt, że te wszystkie minipopierdółki pojawiły się teraz w jednym, dużym tytule, robi wrażenie. Ale nie ma to żadnego wpływu na przyjemność z samej gry. Wyobraźcie sobie, że ktoś napisał książkę i postanowił dorzucić do niej pracochłonny bonus – nakręcił prosty film, narysował komiks, namalował obraz, nagrał piosenkę. Wszystko na przeciętnym poziomie – gdyby wydano te dzieła jako osobne, nikt nie zwróciłby na nie uwagi. Ale wspólnie, jako dodatki, czynią książkę najbardziej wypasioną powieścią wszech czasów. Patrzcie, jak się napracował. Największe osiągnięcie branży literackiej.
Czy ktoś naprawdę z własnej woli – więcej niż raz czy dwa, bo tyle wystarczy, żeby się znudzić – grał w GTA V w tenisa? To może powinien sprawdzić serię Virtua Tennis, w której każdy z zawartych w minigierce elementów wykonany został lepiej? To samo dotyczy golfa (polecam PGA Tour), rollercoastera (…a próbowaliście prawdziwej kolejki górskiej?), prywatny striptiz (sami się domyślcie) i tak dalej.
I nawet nie mówcie mi o możliwości pójścia w grze do kina, bo próbowałem trzy razy i za żadnym nie wysiedziałem od początku do końca. Nawet jeżeli którykolwiek z puszczanych tam filmów jest ciekawy, to wolałbym obejrzeć go na YouTube. Wiecie – bez udawania, że w oglądaniu pustych siedzeń pod pomniejszonym ekranem z filmem jest jakakolwiek immersja. Natomiast największej popierdółki – ścigania się na piechotę z Mary Ann – nie da się zastąpić niczym, bo nikt nie wpadł na pomysł, żeby z czegoś tak szalenie porywającego jak jogging od punktu do punktu zrobić całą grę.
Dla kontrastu: ze wspomnianego wyżej Chinatown Wars pamiętam dwie minigierki. Jedna opiera się na hazardzie, druga na kupowaniu tanio (narkotyków) i sprzedawaniu drogo. Nad obiema spędziłem więcej czasu, niż powinienem się przyznawać – bo obie są proste, ale uzależniające jak cholera.
GTA V wychwalane jest też za postacie. Nie mam do nich większych zastrzeżeń – to chodzące stereotypy, ale idealnie pasują do świata gry i nie przeszkadzają w jej odbiorze. Chodzi mi o jeden z głównych ficzerów, którymi reklamuje się najnowszą odsłonę serii: to trzy postacie, pomiędzy którymi można się przełączać. Łał! To otwiera przed twórcami ogromne możliwości.
Których nie wykorzystano. Poza partiami fabularnymi gry, nie ma to prawie żadnego wpływu na rozgrywkę. Pewnie, mają troszkę odmienne umiejętności, mieszkają w różnych miejscach, każdy może zrobić kilka rzeczy, których nie zrobi inny. Ale 99% gameplayu pozostaje bez zmian. Jeżeli już uprzeć się, że rzeczywiście robi to jakąś różnicę, to na minus. Bo przecież tak naprawdę – patrząc od strony gejmplejowej – wzięto jednego kolesia i podzielono go na trzech. A gdyby wszystkie umiejętności i możliwości wrzucono do jednej postaci, nie musielibyśmy pomiędzy nimi przełączać.
No ale wtedy nie byłoby „efektu wow”. Bo Michael po przełączeniu przez 10 sekund prowadzi burzliwe życie rodzinne, a Trevor budzi się skacowany w sukience na szczycie góry.
TL;DR: Ja – człowiek, który lubi GTA przede wszystkim za swobodę – nie zachwyciłem się piątą częścią głównego trzonu serii. Czekam na szóstkę – Rockstar ma już świetny silnik, czas wypełnić go właściwą grą.
* To takie realistyczne, że jak stanę 5 metrów od grupki ludzi, to połowa ucieknie, a druga połowa zacznie mnie bić!

Czytaj dalej
117 odpowiedzi do “Grand Theft Auto V nie jest najlepszą grą w historii”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
No dobra. Już po premierze GTA V. W nowym numerze CDA recenzja ostatecznej, pecetowej wersji. Każdy miał czas zagrać, zapoznać się, wyrobić sobie opinię.Czy dojrzeliśmy już wszyscy do momentu, w którym mogę nieśmiało, chowając głowę w skorupie, szepnąć: „mnie się nie podobało”?
Nawet nie zagrałem i nie zagram. Nie podobało mi się GTA III, nie podobało mi się VC, z obowiązku sięgnąłem po SA i… mi się nie podobało, na czwórkę tylko popatrzyłem i już wiedziałem że nie chcę grać. Co do piątej części wystarczyła mi recenzja Maćka Kuca i opis jak to wspaniale było rozwalić wózkiem golfowym pole do gry, pomyślałem GTA nigdy się nie zmienia i darowałem sobie. Nie rozumiem fenomenu tej gry i nie mam z tym żadnych problemów, niektórzy nie cierpią serii Total War ja ją kocham.|Kto co lubi.
Nie obchodzi mnie czy forumowi napinacze dojrzeli do takiego momentu, ale jak dla mnie możesz, spikain, to powiedzieć śmiało i otwarcie. Co więcej, sam tak napiszę – mnie się nie podobało. Bardziej podobała mi się „czwórka”, choć po części wynika to także z moich „preferencji klimatycznych”, bowiem nie przepadam za Zachodnim Wybrzeżem (tak, nie lubię San Andreas!). Aczkolwiek prowadzenie trzech bohaterów zamiast jednego też nie za bardzo przypadło mi do gustu.
Ja również nie grałem i nie zagram. Ta gra po prostu nie jest adresowana do mnie. Prawdopodobnie grą roku zostanie ( według mojej subiektywnej oceny ) Pillars of Eternity.
Zgadzam się w 100% z artykułem. W GTA V grałem, spędziłem z nią sporo czasu, ale… Co najmniej 3 lub 4 razy więcej czasu spędziłem choćby z VC czy SA. W dodatku do tamtych tytułów regularnie wracam do dziś. Czy wrócę do Piątki? Małe szanse. Nie mówię, że to słaba gra, bo jest bardzo dobra, ale nie ma tego „czegoś”.
Jak napisałem w GTA V nie grałem, więc trudno mi wyrazić opinię co do tekstu spikaina ale z jednym się zgodzę , jedyne GTA które mnie wciągnęło na nieco dłużej to te na PSP, cieszy mnie że nie jestem jedyny w tej kwestii 🙂
W singlu gra mi się podobała, jedynie zakończenie mocno rozczarowuje. A w online trochę pograłem, ale jako że nie mam znajomych systematycznie grających (sam zresztą rzadko gram na konsoli), to szybko zrezygnowałem. I taka jest ta gra – jest dobra, ale daleko jej do najlepszej gry w historii.
Nie zgadzam się, ale opinie szanuję za sensowne argumenty;). Każdy będzie się bawił dobrze przy czymś innym, wszystkim nie dogodzą. Ja osobiście za system gubienia policji z CW bym się bardzo obraził, bo nie podoba mi się ani trochę;) .
GTA V to dla mnie mocne 7+/10. Ładna grafika, przyjemne strzelanie i jeżdżenie, duże możliwości, ale… nic się nie chce robić. Skończyłem fabułę, pograłem parę godzin na Online i już mi się kompletnie nie chce. „Czwórka” podobała mi się o wiele, wiele bardziej. Może to dlatego, że IV było większym skokiem jakościowym od San Andreas, niż V od IV, ale nie jestem pewny.
Argument z minigrami słuszny, reszta to trochę czepialstwo
@spikain: Tobie się chyba zamarzyło kolejne Saints Row, a nie GTA. @Heywood: Mówisz o takich oficjalnych nagrodach dla gry roku? Nie ma szans, Pillars jest zbyt oldschoolowe dla dużej części dzisiejszych odbiorców. Mi się bardzo podobało, ale nie ma szans na wygraną.
Często czytam w tej czy innej recenzji, że „fajnie by było pójść i zwiedzić to miasto, albo tamten las”. I zawsze mam ochotę zadać pytanie „a co oczekujesz tam znaleźć?”. Myślę że takie jest GTA5. Masz otwarty świat i misje. Misje są solą gry a nie otwarty świat. Otwarty świat masz po to, żeby móc iść zobaczyć co jest za tamtą górą, albo po drugiej stronie miasta. Co do sandboxów- nigdy nie lubiłem gier w których możesz bezkarnie robić co ci się podoba. Prawdopodobnie nowe GTA jest w sam raz dla mnie.
Nie grałem i nie wiem kiedy zagram. W każdym bądź razie mogę napisać, że ten tekst jest tak nudny, jak nudne jest dla spikaina GTA V.
IMO GTA VC to wciaz najlepsza odslona serii. Piatka jest bardzo dobra – duza, sporo aktywnosci, calkiem niezly pomysl z napadami, ale generalnie ani w wersji konsolowej, ani w wersji na PC nie znalazlem nic, co by naprawde spowodowalo u mnie opad szczeki. To wciaz swietna produkcja Rockstara, ale jednak niewiele tu naprawde nowej jakosci i pod tym wzgledem lepiej bawilem sie przy ich Red Dead Redemption.
GTA:SA dawało nieco mniej możliwości, a jednak fabuła i klimat miasta były o wiele bardziej pociągające, niż to, co mamy w GTA V. Jedna wyrazista postać według mnie jest lepsza, niż 3, które „przypadkowo” są zmuszeni do współpracy. Ucieszę się, jeżeli w GTA VI będzie można stworzyć sobie tą postać samemu i ewentualnie od czasu do czasu kierować kimś stworzonym przez twórców gry. Poza tym GTA V ma wszystko, co znajduje się w poprzednich częściach, z wyjątkiem gier z serii wydanych na urządzenia przenośne.
@Heywood|Pillars of Eternity ma nikle szanse na tytul gry roku. Nawet pomijajac juz (trzecia) premiere GTA V, to w tym roku swoje premiery beda mialy takze m.in. Wiedzmin 3, MGS V: The Phantom Pain oraz Battlefront i to one beda raczej dominowac w roznego rodzaju plebiscytach na Gre Roku 2015. Zreszta jesli chodzi o Gre Roku 2015 w glosowaniu CDA to na 99,9% zostanie nia Wiedzmin 3, na ktorego glos oddadza nawet ci, ktorzy w niego nie grali. 😉
Osobiście grałem długo w golfa, tenis mnie odstraszył. Przyjemny jest ten świat, ale ze smutkiem muszę przyznać, że brakuje sporo rzeczy. Więcej misji pobocznych, więcej minigierek-bilard, hazard w postaci kart, siłowania na rękę, walk. Misji jako policjant/medyk. Nie pogardziłbym także siłownią na wzór tej z SA. Denerwuje mnie także brak restauracji z gta4, szpitali/hoteli czy innych miejsc wewnętrznych dostępnych nie tylko w misjach.Policja i przechodnie są ostro przegięci…
Ten schemat jest już oklepany, ale… to jest GTA. W sumie zapomniałem o 2 części, gdzie zbierało się szacunek od trzech różnych gangów i gdy zyskiwało się go od jednego, traciło się u drugiego i dostawało się od niego ostre wciry. Respekt również mógłby się sprawdzić w GTA VI i byłby sporym urozmaiceniem i jednocześnie ważnym punktem w rozgrywce, gdybyśmy dostali ogromne miasto z niektórymi dzielnicami kontrolowanymi przez gangi, które dawałyby inne możliwości, np. uzbrojenie czy handel prochami.
Jakim cudem goni mnie policja, a ludzie 5 przecznic dalej uciekają w popłochu, gdy stojąc na kompletnym odludziu zabiłem kogoś z broni z tłumikiem? Bez świadków. Nie da się już zatrzymać aut jak w 4, bo tu ludzie po prostu Cię rozjadą. Policja reaguje błyskawicznie i jest wszędzie co uniemożliwia zabawę. Ta gra nie jest idealna, a boli to tym bardziej, że R* wykazuje obecnie negatywną postawę wobec modderów. GTA powinno być od początku robione pod mody, skoro zamierzają wydawać tak ubogą grę.
Pomysł na ucieczkę przez zniszczenie jest w Pacz_Psach i IMO to super sprawa. Na pewno lepsza niż 5 minut kręcenia się wokół warsztatu licząc, że może tym razem radiowóz się nie pojawi pod samymi drzwiami…
@lastmanstanding: ” „Wysadziłeś samochód? Musisz uciec ” kto Cię zmusza? możesz walczyć;D ” – jedyne co zobaczysz walcząc do miliony trupów albo napis „nie żyjesz”. I żadna z tych opcji nie pcha gry do przodu…
Przyjemnie się takie coś czyta, chcę więcej!|Zgadzam się, osobiście singiel GTA V nie wciągnął mnie nawet w połowie tak jak San Andreas. Stamtąd pamiętam mnóstwo postaci – Sweeta, Rydera, OG’Loca, Catalinę, Wooziego, Cesara, Trutha, Mike’a Toreno i jeszcze paru innych. A z Piątki już nawet nie kojarzę tych z FIB, ba, nawet z rodziną Michaela mam problem… Jedynie w Online jako tako można się bawić.
Najlepszą grą w historii może nie jest, ale jest najlepszą grą jaka wyszła w ciągu ostatnich 10 lat.
Twoj tekst jest za dlugi. Haterzy od razu przejda do pisania miesa w komentarzach ignorujac twoje opinie… |Ja monotonnosc i zmeczenie materialu serii gta zauwazylem juz w czwartej odslonie. GTA powinno przejsc na emeryture.
Fajnie, że jest tam w GTA V coś do roboty poza kampanią, problem tylko taki, że nic z tego nie mam. Żadnej zachęty do robienia tych aktywności nawet gdy coś mogłoby mnie zainteresować. Dlatego uważam, że ten sandbox jest tylko duży, za to nieciekawy i zwyczajnie nudny.|Dla mnie najlepszą grą w ogóle jest inna gra Rockstara, Red Dead Redemption. To perfekcyjnie wykonana gra i moim zdaniem jest o wiele ciekawsza niż nudne GTA.
@bohater8: grałem chwilę w Watch_Dogs u kumpla. Ścigała mnie policja, więc na ich oczach zamknąłem się w jakimś hangarze (czy jak to nazwać) na łodzie. Policja chwilę poganiała dookoła, znudziła się i poszła. Faktycznie świetny system.
Co do samego artykułu to tl:dr 😀 (a na serio to nie mam w tej chwili po prostu czasu aby go przeczytać), ale sam tytuł jest bez sensu. Bo która gra niby jest tą „najlepszą wszech czasów”? Myślę, że to kwestia zbyt wysokich oczekiwań. Dla mnie GTA 5 jest grą bardzo dobrą, tyle mi wystarczy aby się nią cieszyć i dlatego przegrałem w nią tyle godzin (na konsoli poprzedniej generacji). Może dlatego ni wyszukuję w niej na siłę tych złych elementów?
Każdy ma swój punkt widzenia i nie wszystkim nowe GTA musi się podobać, ale przy całej krytyce ostatniej części gry, argumentacja w powyższym tekście jest co najmniej dziwna. Ale rozumiem, że jeśli tekst z założenia miał być krytyką, to jakieś argumenty trzeba było przedstawić, nawet takie byle jakie.|Natomiast ja chciałbym tak od siebie napisać, że wydaje mi się, iż ludzie dla których gry są częścią profesji, którą się zajmują, nigdy nie będą czerpać takiej samej satysfakcji jaką czerpią z grania…
… zwykli gracze. Bo inaczej na grę patrzy osoba, która odczuwa „głód” grania w swoją ulubiona serię, a inaczej patrzy ktoś dla kogo dany tytuł jest tylko kolejnym tytułem do „zrobienia”. Taka osoba obcująca z grami każdego dnia i nie traktuje jej jako formę rozrywki a jako pracę, dostrzega w niej elementy, które są powtarzalne, bo nie oszukujmy się, producenci gier od zawsze zżynają od konkurencji pomysły i wsadzają je do swoich gier. GTAV może nie jest rewolucyjna, ale nikt nie mówił, że taka będzie…
Natomiast seria zmierza cały czas do przodu, wzbogacając kolejne części w rzeczy o których we wcześniejszych GTA z racji ograniczeń mogliśmy pomarzyć. Dziś są to takie drobnostki jak tenis, golf, pójście do kina, ale to właśnie takie detale powodują, że GTA coraz bardziej zbliża się do chwili w której w grze będziemy mogli robić „wszystko” – a tego przecież od zawsze pragnęli gracze. Osobiście mam nadzieję, że * nadal będzie rozwijać swoją serię i wyprodukuje przynajmniej kolejne 5 części…
Kto wie, może w GTA X będziemy mogli już plądrować każde możliwy dom w którym będzie żyła jakaś rodzina, będziemy mogli gwałcić i mordować domowników (just sayin’) i podróżować pomiędzy kontynentami?
Zastanawiam się o co chodzi CD-Action z GTA V, od momentu premiery w 2013 przy każdej możliwej okazji hejtujecie tę grę na waszej stronie, „bo jest słaba i wogule to ja hyba wole sejnts roł bo jest fajniejsze” i potem podajecie różne dziwne argumenty jak w tym tekście wyżej, wszyscy już to widzieli conajmniej 10 razy. To już jest nudne. Tenis jest tu tylko prostą minigrą bo właśnie taki był tego cel, to nie symulator tenisa więc o czym autor pisze?
@Defqon-One: Tak tylko sprostuję: lubię GTA, nikt nie kazał mi go nigdy recenzować, piątkę kupiłem za własne pieniądze i grałem wtedy, kiedy miałem na to ochotę. 😉
@Olaf: CDA hejtuje GTA V? Czyli nie czytałeś jeszcze najnowszego numeru (ani żadnej recenzji poprzednich wersji)? 🙂 Aha, jeszcze jedno zdanie sprostowania: nie grałem jeszcze w Saints Row IV, więc jeżeli w swoich oczekiwaniach względem GTA V porównuję je do czegoś, to tylko do poprzednich części (i do obrazu gry, jaki serwowano w zapowiedziach).
@spikain: Piszesz właśnie tak, jakbyś bardzo miał ochotę zagrać w SR IV. GTA, od kiedy przeszło w 3D, stara się zwiększać coraz bardziej realizm (oczywiście względny, to nie ma być poważna gra), a Ty oczekujesz coraz więcej Arcade. Od tego masz serię SR, tam możesz oczekiwać 'gubienia’ pościgu poprzez niszczenie radiowozów czy podobnych klimatycznie 'ficzerów’. Nie wiem też czego oczekujesz od otwartego świata w tego typu grze, do uczciwej pracy chciałbyś tam chodzić czy wchodzić do każdego budynku?
The point is: każdą grę można przedstawić w złym świetle i się na niej rozczarować, jeśli oczekujesz po niej czegoś, czego ona nigdy nie zamierzała osiągnąć. To tak, jak obejrzeć '300′ i narzekać, że oczekiwało się realizmu i wręcz dokumentu historycznego, albo obejrzeć jakąś durną amerykańską komedię i jęczeć, że oczekiwałeś filmu dotykającego problematyki sensu ludzkiej egzystencji.
@spikain|Nie chodziło mi o recenzje w czasopiśmie tylko o kilka artykułów na tej stronie, napisałem „przy każdej możliwej okazji hejtujecie tę grę na waszej stronie” bo z tego co pamiętam już kiedyś był tu podobny artykuł (albo coś pomyliłem). Nie miałem jeszcze okazji czytać najnowszego numeru z przyczyn technicznych ale czytałem recenzje wersji na next-geny. Było tam 9+ więc chyba nie można tego uznać za hejt a ten tekst z Saints Row dotyczył pewnej osoby która kiedyś porównywała tutaj GTA do tamtej gry.
@Naars: Oczekuję tylko tego, co mi obiecywano i czego mogłem spodziewać się po innych grach z serii. Może niesłusznie spodziewałem się, że w GTA V będą lepsze mini-gierki niż w handheldowym Chinatown Wars.
O ile na temat policji mam inne zdanie ponieważ mi takie rozwiązanie o tyle co do minigierek i wchodzenia do budynków się zgadzam w 100%. W minigierki grałem zazwyczaj wtedy kiedy musiałem, wręcz zmuszała mnie do tego gra. Co do wchodzenia do budynków to denerwują mnie takie sytuacje, że nie można wchodzić np. do miejsc do których mieliśmy dostęp podczas misji. Podział na 3 bohaterów – fajne i nie. Wydaje mi się, że ciężko nawiązać jaką więź z bohaterem tak jak np w GTA III.
Nie bardzo rozumiem dlaczego jęczysz o tym teraz, a nie półtora roku temu. No do jasnej cholery, pamiętaj, że ta gra była robiona na ps3 i xbox 360, a i tam chodziła tak sobie bo sprzęt nie wyrabiał. PS4, X1 i PC to tylko konwersje z poprawioną grafiką. Czegoś ty się spodziewał? GTA 5,5? Owszem, są rzeczy które można było zrobić lepiej (choćby latanie na myszce), ale jak dla mnie to R* odwalił kawał dobrej roboty z tą konwersją, bo gra chodzi naprawdę dobrze na słabszym sprzęcie. Zresztą może byś…
Jeśli dla kogoś GTA V ( i jakakolwiek część tej serii) jest najlepszą grą jaką grał w życiu, to znaczy że mało gier w życiu na oczy widział.
porównywał do poprzednich gier w 3d jak na przykład GTA 4. Ucieczka przed policją jest tu zrealizowana dużo lepiej niż tam. Twoje narzekanie to wynik zderzenia rzeczywistości z kosmicznymi oczekiwaniami. I wątpię, że GTA 6 będzie duuuużo lepsze, bo nowe konsole wcale takie mocne nie są, więc pewnie będzie więcej i lepiej, ale nadal nie tak jak sobie wyśniłeś. I proszę nie porównywać KONWERSJI ze ŚŁABSZYCH konsol tak jakby to miało byś jakieś super-uber GOTY edition albo GTA 5,5.To ciągle ta sama gra…
i jak już wspomniałem, spóźniłeś się z tym narzekaniem o półtora roku.
BTW (ostatni post), lubię GTA V i nie jestem jakimś fanboyem. Po prostu wkurza mnie narzekanie, gdy gra nie jest taka jak ON ją sobie wyśnił i gdy oczekuje NIEMOŻLIWEGO (bo to jest KONWERSJA) i jest zawiedziony, że się to nie spełniło.
@spikain: No i masz to, co obiecywano: duży, otwarty świat, w którym różnych pobocznych aktywności jest więcej niż w jakiejkolwiek grze w historii. Jeśli oczekiwałeś, że każda z minigierek będzie w jakości osobnych 'dużych’ gier, to sorry, mogę Ci tylko współczuć, że pomimo wieloletniego stażu jako gracz nie umiesz opanować oczekiwań. Czy Ty w ogóle wiesz, czego byś chciał, czy tylko mówisz 'to nie to, czego oczekiwałem’? Bo ja nie wiem co jeszcze musiałoby być w tej grze, żebyś nie narzekał.
damian2502 trafił w sedno. Ta gra wyszła w 2013 roku. Także oczekiwanie nie wiadomo czego jest trochę dziwne 😀
@Nezi23|Czy to jest Twoje subiektywne zdanie, czy tez moze obiektywna prawda bedaca ukoronowaniem wielu lat badan? 😉
Strasznie mylący tytuł, muszę przyznać, bo nie wiedziałem, że opinia jednego człowieka może zaważyć o tym, czy gra jest grą roku czy wszechczasów. Dla jednego może być najlepszą grą na świecie, a dla drugiego badziewiem. Poza tym, nigdzie nie spotkałem się z opinią, że jest to najlepsza gra w historii. Taki tytuł może jedynie nosić Zelda: Ocarina of Time z 99/100 na Metacriticu. A jak przy ocenach jesteśmy, już nawet GTA IV wyprzedza „piątkę”. Sam zagrywam aktualnie w „czwórkę” i faktycznie podoba mi się…
W zupełności popieram i lubię ostro jeździć po tej serii. Nie lubię GTA, głównie za to że jest zwykłą grą. Tak zwykłą i normalną że nie ma tam rzeczywiście żadnych przełomów, a za całością stoi już olbrzymia komercja (illuminati 😛 ) i plinuje tego aby odwrócić uwagę od konsumenta. To Rockstar jak widać robi dobrze. W większości ta gra jest prostacka, od wielu lat dostajemy w kółko to samo. Nadal ludziom się podoba, ale mnie się przejadło. GTA IV – Jeden wielki szajs jak dla mnie. Co za dużo to niezdrowo.
… niż GTA V. Może to dlatego, że poprzedniczka miała świetny klimat, a w V tego brak. I właśnie to mi w tym przeszkadza, dlatego dla mnie jest to 9/9.5 na 10, gdzie IV dałbym 10 na 10. W każdym razie tytuł nieodpowiedni.
bardziej, niż GTA V* God damn it, dłużej czekam na edycję komentarzy, niż pecetowcy na GTA V… :/
@Skelldon|Ocarina of Time gra wszechczasow tez byc nie moze, bo chociaz ma te 99/100 punktow na metacritic, to przez graczy zostala przyjeta gorzej i sa inne tytuly przewyzszajace ja pod tym wzgledem (jak chocby MGS czy Orange Box), tak wiec nie da sie tego bezdyskusyjnie ustalic. 😉
Dla mnie seria GTA i GTA V będą najlepsze na całym świecie 😀
@Tesu: No właśnie. Dlatego nie mówię, że „Okaryna” jest najlepszą grą wszechczasów na świecie ever, ale ten wynik nie wziął się znikąd. Tylko gdzie 97/100, które dostało GTA V oznacza najlepszą grę w historii, skoro jest wiele gier z wyższym wynikiem? Czekam tylko na artykuł „Coca-Cola jest lepsza od Pepsi” z zawartością typu: „Cola jest lepsza, bo to jest moje zdanie i ja tak mówię. Czekajcie, uzasadnię: (…)”.
Niestety, ale po części muszę się zgodzić z autorem tekstu. Po przejściu genialnej kampanii zaczęło wiać nudą. I to ostro. Pograłem dodatkowo 2 dni coś tam robiąc i koniec gry 😛 Jedyna nadzieja w Online i modach. Mam nadzieję, że gra będzie tak samo żywa w multiplayerze jak San Andreas 😀
Czy autor tekstu nie słyszał o kodach? Z racji zajmowanego stanowiska w czytadełku z określonej branży, spodziewam się, że o „czitach” słyszał z pewnością. Pomimo zaznaczenia na samym początku, iż powyższy tekst nie ma na celu nabijania klików, ja osobiście odnoszę wrażenie, że tak troszkę jest. GTA poza całą tą stereotypową otoczką stara się być właśnie ogromnie realistycznym przeżyciem, dlatego też policjanci nigdy nie dadzą za wygraną. Autor chce się bawić w Człowieka Rozwałkę? R* dało kody, by ich użyć.
@centek123: Odsyłam do komentarzy tutaj: on.fb.me/1c16dFU
„To takie realistyczne, że jak stanę 5 metrów od grupki ludzi, to połowa ucieknie, a druga połowa zacznie mnie bić!” – OK, to jeśli kiedyś blisko mnie stanie ktoś, kto robi rozwałkę, zabija wielu ludzi na ulicy i w ogóle będzie robił złe rzeczy, to nie będę uciekał, tylko się z nim przywitam, żeby 5 sekund później mógłby mi odciąć głowę. 😉 |Chociaż ciekawi mnie, czemu go biją, skoro nie mają szans…
A Ja cieszę się że nareszcie ktoś napisał całą prawdę o gta…..
Jak się nie podoba, to nie graj…
@spikain co gracz to opinia…ja w sandboxy(moj ulubiony rodz gier) gram zawsze tak samo ,jeden glowny watek i np 5-10 misji pobocznych i tak w kolo macieju,az dojde do napisow koncowych i mimo,ze zawsze zostaje sporo grania to ja juz gre mam odinstalowana,a to co zostalo czego nie zrobilem moge zrobic przy nastepnym przechodzeniu gry.Dodam ,ze bawie sie swietnie w ten sposob(teraz w GTA 5 wlasnie) tak przechodzilem np wiedzminy i tak go przejde teraz jak sie ukaze.
A ja np. uwielbiam modować GTA IV. GTA 5 da jeszcze więcej możliwości.|Domki – sądzę, że już niedługo OPEN V pozwoli na edycję mapy, skoro powoli już dochodzili do tego w IV [ten sam silnik]. Nawet i bez tego, można by było utworzyć obiekty podłogi, wrzucić do gry i za pomocą skryptu zespawnować. Proste, ale ekipy brak [nie zajmuje się modelowaniem i konwertowaniem] 🙁
No właśnie. Dla mnie łatka sandbox to samo zło. Dlatego mam wielkie obawy o Wieśka. W sandboxach najgorsza jest dla mnie nuda. Po diabła robić wielki świat jak nic w nim nie ma. Całoś ratuje wątek fabularny, a jak ten leży i kwiczy to jest dno.
Hmm nie gralem w V tyle zeby sie wypowiedziec w pelni, ale to calkiem madry glos, szkoda, ze znowu jest taka polaryzacja w komentarzach. Lubie sandboxy, ale czesto naprawde sa sztucznie wydluzane (batmany i zbieranie trofeow, prince of persia – ok polsandbox- i niekonczacy sie backtracking). Wolalem zawsze i klimatem i gameplayowo VC od SA i V tez wydaje mi sie zbyt duza. Od IV wole epizody, bo sa bardzoej upakowane i ciekawsze. A przelaczanie postaci – hmm, powinni zrobic imho wybor jak w starych czesciach
@jaboll154|Bo wiedział że nie podoba mu się gra przez zagraniem.
Moim zdaniem GTA V czy ogólnie każda gra z serii GTA powinna mieć możliwie jak najwięcej minigierek oraz brak ograniczeń co do zapisywania i modyfikowania pojazdów. Przez minigierki mam na myśli te które pojawiły się do tej pory plus misje taxi, straży, policji i załogi karetki pogotowia… Mogłyby jeszcze dojść misje patrolowania granicy (w GTA V chyba jest border partrol) czy możliwość bawienia się wszystkim również poza misjami (sterowanie dźwigiem itd).
Co do pojazdów wkurza mnie to, iż raczej nie można zachować w garażu pojazdów uprzewilejowanych ani ich tuningować… W prawdziwym świecie przecież można stuningować np. radiowóz policyjny 🙂 Wystarczy kupić pojazd wycofany ze służby… Na ebayu były swego czasu np. nieoznakowane Fordy Crown Victoria:). W Saints Row 2 nie było problemu z przerabianiem radiowozów itd. Wkurzające wielu interakcje ze znajomkami z GTA IV też mogłyby znów się pojawić, ale bez karania gracza jak olewa przyjaciół postaci;p
GTA V to taka Korea Północna. Jest wszystko… i nic 🙂
System gwiazdek poziomu poszukiwań powinien być realistyczny i sensowny… czyli popełnienie przestępstwa poza obszarem patrolowanym przez policjanta powinno kończyć się bez gwiazdki lub z migającą gwiazdką jeśli ktoś był świadkiem i zadzwonił na policje… Jak gracz popełni przestępstwo w obecności policjanta to 1 gwiazda a przy stawianiu oporu przy zatrzymaniu 2. Jeśli policja sobie nie radzi lub ponosi straty w ludziach i sprzęcie 3. Jak nadal sobie nie radzą to 4 (NOOSE / SWAT). Później 5 z FBI itd
Oo ktoś z większą siłą przebicia napisał to co klepię w komentarzach od premiery. Ta gra jest po porostu dobra i „duża”. I tyle. Żeden 8 cud świata, żadna nowa jakość (chyba że hypu). Ba nawet argumenty się w miarę pokrywają. Też zarzucałem zawsze nudę i bezsensowność wielu dodatkowych aktywności. To nie jest AC z niesamowitym feelingiem poruszania się. Ani nie prototype z poczuciem potęgi. Tutaj samo chodzenie po mieście nie bawi…
Ja gram w GTA dla fabuły i klimatu. Bieganie po mieście i strzelanie do wszystkich dla mnie jest bez sensu i całkowicie psuje klimat. Ja nawet pomiędzy misjami jeżdże zgodnie z przepisami. Ja chce odgrywać role Michaela. Bieganie po mieście z wyżutnią rakiet i jeżdżenie 200 km/h po chodnikach w ogóle do niego nie pasuje. Ja bym wręcz chciał żeby GTA V było bardziej nudne.
Ja może odbiegnę trochę od tematu, ale krótko – w wielu punktach ze Spikain’em się zgadzam, w jeszcze większej ilości nie. Jedno jednak trzeba powiedzieć – GTA V żadnym przełomem w grach nie jest. Nie wyróżnia się niczym, oprócz genialnej „filmowości” i trzech postaci. Równie dobrze bawiłem się przy bardzo zjechanym w mediach Watch_Dogs i moim zdaniem właśnie dzieło Ubisoftu wniosło do branży więcej innowacji i świeżych pomysłów niż GTA V.
Ciągle mi brakuje newsa o tym że Rockstar rozdaje bany za modowanie singla w GTA V 😛
@BareFootSauce |Nie wiem jakie innowacje masz na myśli odnośnie Watch Dogs (znikające auta, lewitujące obiekty, niedoczytujące się tekstury?) ale sam model jazdy jest tam chyba gorszy niż w pierwszym GTA i jego toporność potrafi skutecznie zniechęcić. Tak jak porzuciłem ten tytuł w lipcu zeszłego roku, tak dotąd nie wróciłem do niego i szczerze mówiąc muszę mocno się do tego zmusić (bo chcę w końcu przejść grę, tak z „obowiązku” gracza). Oczywiście wszystko jest kwestią gustu i oczekiwań…
Lel. Przeczytałem tekst nie negując go z góry, ale problemy jakie masz z grą w ogóle do mnie nie przemawiają. Z paroma akapitami zdecydowanie się nie zgadzam. Uważam, że trzech bohaterów zdecydowanie jest dobrym posunięciem, bo wprowadza zróżnicowanie z fabularnego punktu widzenia. Gameplay to jedna sprawa, ale imo najmocniejszą stroną GTA jest klimat i storytelling. I o świecie mów co chcesz, ale pusty to on nie jest. Ale najwidoczniej zwracamy uwagę na inne rzeczy.
@CzarnySmerf tak bieganie z gunem i strzelanie gdzie popadnie to dla dzieci dobre jest,tez mam ta przypadlosc i staje na swiatlach niezadko:)ale to jest radocha jezdzenie robienie misji i sluchanie swojego wlasnego radia.
Powiem to każdemu GTA to jest wciąż ta sama gra tylko lekko przyprawiona i mi się osobiście nie podoba możecie mnie hejcić, spoko mi pasuje i nie mam zamiaru was wtedy podsycać poprostu ostatnie dobre gta dla mnie było to san andreas. Z V rozstałem się po pierwszym napadzie znudziła mnie poprostu znudziła, wiem że jest tam dużo możliwości i wogóle ale mnie to nie przyciąga dla mnie gra ze słabą fabułą jest skończona koniec i kropka . O taka jak ta . 😀
Pamięta ktoś jeszcze Red Dead Redemption? Moim zdaniem znacznie lepsza gra Rockstara niż GTA V.
Jest w tym sporo racji. Grając na PS3 też tego doświadczyłem, ale sądziłem, że wersja PC-towa, będzie trochę ciekawsza. Prawda jest taka, że zbyt duża swoboda nie wychodzi grom na dobre. Ludzie nudzą się, gdy muszą sami sobie szukać zajęcia.
Kurcze ja mam takie wrażenie do GTA: SA. Chociaż SA próbuje być rewolucyjne tym systemem dbania o siebie, nowymi pojazdami i zadaniami, ale dalej to już tylko mapa się rozrasta i tyle. Najbardziej rewolucyjna była trójka, a najbardziej klimatyczne VC, reszta to wtórniki. Już kiedyś pisałem, że tworzenie map i wrażenie nieosiągalności pewnych miejsc powinny być wzorowane na serii Gothic. Ja chętnie grając w piątkę zajrzałbym do liberty city…..
Bully>RDR>GTA
Poprawili w ogóle AI policji, czy dalej za potrącenie turysty w okolicach Mt Chiliad nagle radiowóz zjeżdża z góry i dokładnie wie gdzie jestem? Ze swobodą się zgodzę, czego nie zrobię – uciekać przed policją po górach, wzniesieniach, albo siedzieć cicho między budynkami, chociaż podoba mi sie rozwiązanie z porwaniem nowego samochodu i przestrzeganie w nim zasad ruchu drog. i nie pokazywanei się policji z bliska. Stwierdzam jednak, że albo ich radiowozy robią desant w górach, albo maja info od Boga.
Ostatnią ukończoną grą z serii GTA było w moim przypadku VC na PC i CW na PSP. Każda następna część do mnie nie przemawiała i kończyła na półce niedokończona. W krótkim czasie wieje nudą a możliwość pójścia na siłownie czy do kina wywołuje na mojej twarzy… hm… wstręt. Życie jest nudne, rzeczywistość jest nudna więc dlaczego wprowadzać ją do gier? W mojej ocenie GTA V mocno przeciętne, nudne i mało w niej… GTA. Rasowym spadkobiercą serii można uznać CW. Ale co kto lubi.
w każdym z GTA 3 (3D), VC (klimat), SA (pływanie i reszta) zawsze było dodawane coś co robiło u nas wow |a rozrost mapy w każdym kierunku to troszkę małobyła taka jedna stara gra gdzie można praktycznie było się włamać do każdego budynku |TES Morrowid jakby w tym kierunku iść byłoby ciekawie, kosztem wielkości mapy oczywiście (nawet jakby część budynków po prostu była kopią poprzednich mieszkań)
Najlepszą grą w historii jest Deus Ex ! Koniec kropka
Drugi raz czytam ten sam tekst (przy wersji na stare konsole był niemal identyczny) i znowu muszę stwierdzić, że część tych „wad” jest po prostu wymuszona. Narzekanie na to, że mini gry nie są tak dobre jak gra dedykowana do danej aktywności by chwilę później narzekać, że świat jest nudny, mogliby chociaż zrobić otwarte budynki… no sorry, mówimy o grze z 2013 roku zrobionej na konsole z 2006 roku, więc oczekiwanie cudów na kiju jest słabe.
Inną sprawą jest to, że kompletnie nie wiem jaki jest sens wytykania „słabości” mini gier.|Parafrazując autora: Czy grał ktoś kiedyś w Virtual Tennis? To może powinien sprawdzić prawdziwy tenis na korcie? Oczekiwanie od opcjonalnych mini gier, że będą porównywalnie dobre jak gry tylko w tym temacie też jest słabe, na tej zasadzie po co grać w FIFA skoro można iść pokopać piłkę. Oczywiście gra ma swoje wady i nie ma obowiązku podobania się każdemu, ale nie powinno się oskarżać gry o to, że jest tylko grą.
Któryś raz widzę w komentarzach, że niby narzekam na to, że nie można wejść do budynku i że mam wygórowane oczekiwania względem gry z 2013 roku. Nie, nie narzekam na to i nie, nie oczekuję cudów na kiju. Jeżeli ktoś to wyczytał, to znaczy, że nieuważnie czytał. Uwaga, wyjaśniam sens całego akapitu: jeżeli zabrakło im contentu na tak dużą mapę, to lepiej byłoby zrobić mniejszą mapę. W innych grach to działa.
A sens wytykania słabości mini-gier jest opisany w tekście, tylko trzeba go przeczytać jako całość, a nie tylko i wyłącznie wyliczankę „co mi się nie podoba”.
A no i tworząc tytuł „GTA nie jest najlepszą grą w historii” należałoby podać uważaną przez siebie najlepszą grą w historii i to najlepiej taką, która obroniłaby się wyżej wymienionymi zarzutami, albo zmienić tytuł na „GTA nie jest tak dobre jakbym chciał” albo coś w ten deseń. W obecnej formie wygląda to na próbę wywołania drugiej kontrowersji (i to nawet tym samym tekstem) w gorącym okresie dla danego tytułu czyli żebrokliki.
@spikain – ale jak to co piszesz o mini grach odnosi się do tego, że są to opcjonalne mini gry, zwykłe dodatkowe aktywności, które nie mogą być tak wciągające jak pełnoprawna gra na dany temat? Świat jest otwarty i jest piaskownicą, można się w niej bawić, ale poza linią fabularną zostaje decyzja gracza, czy chce się w tej piaskownicy pobawić czy zostawia ograny tytuł jak każdy inny.
Nie ma czegoś takiego, jak „najlepsza gra w historii”. W tytule – jeżeli naprawdę muszę takie oczywistości tłumaczyć – chodzi o to, że gra nie jest idealna. Ma wady. Wbrew temu, jakiego Mesjasza Gier się z niej robi praktycznie wszędzie, gdzie się zajrzy. Tego typu komentarze też przeczytałem już tutaj kilka razy, więc prośba do osób, które je piszą: spoko, możecie się ze mną nie zgadzać (to oczywiste, że się tego spodziewałem), ale nie zarzucajcie mi podłych intencji. To słabe.
@AoS: Polecam przeczytać wnikliwie i ze zrozumieniem tekst. I w ogóle wielu komentującym to polecam, bo niektóre komentarze odnoszą się do jakichś tez, których w ogóle nie stawiałem. 🙂
Zgadzam się ze wszystkimi argumentami.Uważam, że GTA V to fantastyczna gra dzięki różnorodnym, ciekawym misjom (w tym genialnym napadom) oraz plejadzie karykaturalnych postaci.Ale gdy przejdziemy główny wątek – koniec. Zabawa w ulicznego psychopatę jest przyjemna – ale pozbawiona celu szybko się nudzi. Poboczne aktywności są ok – ale to za mało. Los Santos to miasto pozbawione życia, zbudowane z fasad pustych budynków, zamieszkałe przez stada bezmózgich klonów. To nie jest fajna „piaskownica”.
Z GTA V jest jak z DA:I – wydaje się być słodkie i mieć kształt. No ale właśnie – tylko się wydaje. Najpierw są powszechne zachwyty, najlepsza gra w historii, najlepszy RPG w historii, gra roku, gra dekady i takie tam pierdoły, a po iluś miesiącach, gdy cały hype opadnie i nie widzi się wszechobecnych reklam, okazuje się, że wcale tak fajnie nie jest i coraz więcej graczy zaczyna dostrzegać wady i niedociągnięcia tych produkcji. Szkoda tylko, że tak późno…
Jasne, lepiej było kolejny raz zostawić korty, pola golfowe i inne miejscówki puste bez żadnych interakcji. Tego mi brakowało w każdej części od GTA3 do IV. Małe gierki, które nie są obowiązkowe, ale można z nich skorzystać, bo przynajmniej mamy większą interakcje. A co do GTA: Chinatown Wars, po połowie gry znudziła mnie i nie byłem w stanie jej ukończyć, a spychanie policji na budynki czy słupy było cholernie irytujące. Jedynie co mi się podobało to gierki podczas włamywania się do auta.
W każdej większej części brakowało mi tego co jest w Chinatown Wars z DSa, a mianowicie handel narkotykami 😛 . Na DSie zrobili to po prostu w mistrzowski sposób, grając mogłem zajmować się tylko tym.
@spikain jednocześnie Cię popieram i nie popieram. To co mówisz, ma sens. Ale GTA nigdy nie dążyło do tego, aby oddać coś idealnie. Ta gra to całość ze swoim charakterystycznym Rockstarowskim szlifem. Nie jest to gra wszech czasów i faktycznie można się znudzić. Ale wcale nie trzeba. To wszystko jest kwestią mocno względną, a im głośniejszy tytuł tym więcej różnych zdań mają ludzie. Wg mnie jest to gra typu „must have”. W porównaniu do czwórki dodali praktycznie wszystko, czego w poprzedniej części zabrakło
Kocham piątkę za to, że mogę robić dokładnie to (mniej więcej), co w poprzednich głównych częściach, ale lepiej i jeszcze więcej. Te minigierki są. Nijakie. Ale nigdy nie aspirowały i raczej nie miały do osobnych tytułów, w których można to robić lepiej. One po prostu miały być. Chce zagrać – zagraj. nie chcesz – wolna droga. Wiesz w którym momencie zaczęło mi brakować pomysłu na zabawę na singlu? dopiero po odpaleniu multi. Bo tam zaczyna sie prawdziwa zabawa, mimo że byłem bardzo sceptyczny do tego trybu.
Ja nigdy nie byłem wielkim fanem GTA i piątka tego nie zmieniła
Co tam jakieś GTA jak lepsze są jakieś pełne pseudofilozoficznego bełkotu japońskie rpgi albo z tych samych rejonów dzieła z wylewającą się z ekranu falą cyckow. Gierka Rockstara nie ma też startu do strzelanek z widokiem z góry, 'roguelików’, 'metroidvanii’, (może jestem ignorantem ale nie wiem nawet co to znaczy), piskelozowaty crap czy saints row 4 – co tam gie te a jak można zapierdzielać po ścianach i mieć supermoce, i jakie to śmieszne, nie to co gie te a i jego lifeinvader ha ha ha boki zrywać…
Tekst wygląda mi na próbę wyniesienia się ponad plebs, który masowo rzucił się na gierę i podniesienia sobie samopoczucia – patrzcie jestę redachtorę sidiekszę jestę taky wyrafynowany mam swoje zdanie patrzcie jaki jestem krytyczny i zjadę grę za to co w rzeczywistości nie jest jej wadą. Pierwszy z brzegu przyklad – czy minigierki są po to by móc je wydac jako oddzielna gra? Proszę… Dyskusja nie ma sensu, wystarczającą stratą czasu było napisanie tych 2 komentów.
@Kisiel: Uśmiałem się, pisz częściej!
Choć zgadzam się ze wszystkimi argumentami, to uważam jednak, że GTA V to dobra i klimatyczna gra. Nie różni się za bardzo od innych sandboxów – głównie niewykorzystanym potencjałem. Nigdy nie zrozumiem dlaczego nie mogę wejść przynajmniej do niektórych budynków, a nawet te do których można wejść są odcinane po wykonaniu misji.
Nie grałem Szczerze w GTAV ale we wczesniejsze odsłony i muszę stwierdzić, że gta zmieniło się w coś innego niż w GTA. Jedynka i Dwójka była specyficzna, przeniesienie pomysłu na 3D dodało kolorytu i zwiększyło wrażenia, tylko po San Andreas coś poszło nie tak moim zdaniem. Zamiast trzymać się zadymy i ciągłej akcji i zycia gangstera otrzymaliśmy symulację SIMS’a „dresa”. W 4 części GTa cholernie się nudziłem już na poczatku tak więc, moim skromnym zdaniem w SR jest wiecej GTA niż w samym GTA…
Miałem podobne odczucia podczas grania w GTA Sand Andreas. Nudziłem się podczas grania niemiłosiernie, często nawet zaprzestawałem przechodzenia tej gry. Wracałem jednak, by ją ukończyć. Bezskutecznie. Jest tak nudna, że naprawdę nie rozumiem, jak ludzie mogą się nią zachwycać. Obszar gierki jest tak rozwleczony, że odechciewa się przemierzania go (w niektórych zadaniach niestety trzeba pojechać do innego miasta czy miasteczka) a zadania (nie wszystkie, na szczęście!) sprawiają wrażenie wymyślonych tylko-
-po to, by „zapełnić” wirtualny świat. Nie grałem w „piątkę”, ale podejrzewam, że towarzyszyć jej mogą takie same wrażenia. Powyższy artykuł zwrócił moją uwagę na „sandboksowość” serii GTA. Pierwsze odsłony miały w tej kwestii więcej do zaoferowania. Szczególnie drugą część wspominam dobrze. W szeroko pojętej nextgenowości za bardzo niestety idzie się w ilość niż prawdziwą, sprawiającą frajdę jakość.
-Dlaczego w ogóle wspominałeś o tym, że minigierki nie są tak dobre jak pełnoprawne gry? Przecież to oczywistość.|-Gra karze za rozpierduchę? Cóż, to nie Saints Row (tam jest miejsce głupkowatości), tutaj twórcy chcą zachować względny realizm. Albo może wyłącz policję i tyle…|-Sandboksowe elementy w nowych GTA to tylko dodatek. Pierwszorzędnym zadaniem jest przejście głównego wątku, rozwałka to fajny deser po graniu „na poważnie”. Kto szuka rozbudowanych questów niczym w RPG, nie trafił w te drzwi…
-Kto w ogóle wprowadzałby opcję wchodzenia do wszystkich budynków? To niepotrzebne i nierealne w kwestii wykonania.|-Ściśnięcie miasta, aby było bardziej skondensowane? Jak by się nad tym latało? Gdyby było za małe, i na to dałoby się narzekać. I czemu widzę pretensje w zdaniu „Nie byłoby tego „efektu wow”.” i poprzednim? Przecież to plus! Gdyby miasto było małe, nikt by się nim nie (o, zgrozo) zachwycał.
-„…najważniejszy element serii – czyli jeżdżenie, kradzież samochodów i strzelanie do niewinnych – zostały zrealizowane mistrzowsko. Tylko że widziałem to już wiele razy w innych częściach”|W ilu częściach miałeś tak świetny silnik fizyczny? W dwóch. Przy czym w pierwszej była cała masa pojazdów mniej (brak samolotów, itd.), bardzo przygnębiający klimat i mało uzbrojenia. Dlatego takie coś widzimy dopiero pierwszy raz…|Sprawiasz wrażenie, jakbyś się mógł przyczepić i do teflonu.
Jeśli takiej doszlifowanej produkcji można wytknąć masę rzeczy, boję się pomyśleć, jak dałoby się zrównać z ziemią 99% innych gier.
@Makatcooo – będzie jak przy GTA IV, wszyscy się zachwycali, a jak wyszła piatka to nagle sie okazało, jakie to GTA IV było nudne (bo przecież wcale nie było takie w momencie premiery, no gdzież tam…). Już czekam na GTA VI, ciekawe jakich rzeczy wtedy sie nagle dowiemy o obecnej „grze wszechczasów” 🙂
Ja GTA cenię za klimat, czwórka zniechęcała mnie szarością i betonową fabułą, przez co nie tylko nie przeszedłem tej gry ale też niechętnie grałem w piaskownicy, piątka z kolei w swoich hollywoodzkich klimatach rodem z vice city i san andreas razem wziętych zasłużyła u mnie na jakieś 150 godzin gameplayu przed ukończeniem fabuły.To prawda, minigierki i inne pierdółki nie zostały zrobione doskonale, a pełne tytuły z nimi związane na pewno będą bardziej dopracowane, nie są jednak zrobione źle.
Ja jestem zdania najpierw misje a potem przyjemność 🙂
Może i tamat odkopany (Złoty Szpadel 2016) ale co tam… :)|Odnośnie GTA V (nie będę tu oceniał trybu Online) to trzy lata po premierze dotarło do mnie, czego mi w tej produkcji brakuje. A więc:|1. Niewykorzystane tereny, których jest mnóstwo. Pomiędzy miastem a pustynią Grand Senora to jest masa wzgórz poprzecinanych drogami. Są puste i zajmują ogromne przestrzenie. Całkowicie niewykorzystana przestrzeń na mapie.|2. Model jazdy rodem z Midnight Club (bardziej pasował mi ten z GTA IV) [CDN…]
[CDN…]|3. Model uszkodzeń pojazdów (krok w tył w porównaniu do GTA IV).|4. Fizyka postaci (silnik Euphoria) także jest mocno uproszczony w stosunku do poprzedniej odsłony GTA.|5. Prosty gameplay. Gra jest stanowczo zbyt łatwa i jej ukończenie na 100% nie jest szczególnym wyzwaniem w porównaniu do wcześniejszych gier serii.|6. Niewykorzystany potencjał hrabstwa North Yankton.|7. Raczej nijakie utwory lecące w stacjach radiowych (oprócz kilku udanych).|8, 9, 10… Wiele innych podobnych niedoróbek. [CDN…]
[CDN…]|W wielkim skrócie:|https:m.youtube.com/watch?v=GWVtZJo-HqIMimo to, wciąż uważam GTA V za tytuł wybitny, np. przez to, że w dniu premiery wykorzystała moc mojego PS3 w stu procentach, prezentując cudowną grafikę, ogromny teren do swobodnej eksploracji, trafione rozwiązania zapożyczone z Max Payne’a 3 i RDR i tryb Online (ponad 400 godzin spędziłem w trybie fabularnym a blisko 200 w trybie Online), którego tak brakowało w poprzednich częściach (multi z GTA IV pozostawiało pewien niedosyt). o_O