
Fallout: z pamiętniczka Przybysza z krypty

Kocham tę serię za całą plejadę zróżnicowanych postaci. Fallout 2 był pod tym względem bardzo dobry, a wielu dostępnych tam towarzyszy pamiętam i darzę sentymentem do dziś. Marcus chociażby, wielki dobroduszny mutant, praworządny olbrzym. Czego by jednak nie mówić o jego postaci, za każdym razem jak miałem go w drużynie i wyciągał swojego miniguna, to drżałem. Rozrzut miało cholerstwo tak prze-o-grom-ny, że najczęściej tylko bezradnie obserwowałem jak moja postać eksploduje w fontannie krwi. Ale i tak go lubiłem.
Podobnym sentymentem i strachem zarazem obdarzyłam Iana w pierwszej części. Dzięki niemu nauczyłem się j. angielskiego. Był chyba pierwszą postacią, którą potraktowałem poważnie jeśli chodzi o dialogi. Nie był to może typ przesadnie wyszukany w kwestii gadki, ale zmusił mnie do ślęczenia ze słownikiem na kolanach – w ten sposób potem przeszedłem całą grę, sprawdzając niekiedy długaśne dialogi słowo po słowie. No i tak naprawdę to dzięki niemu nauczyłem się kląć jak szewc przy komputerze – te jego pociągnięcia seriami wydawały mi się koszmarem. Ian był magikiem, co potrafił zastrzelić moją postać nawet jak ta stała za jego plecami. Słowo daję, raz takie coś widziałem.
Tajemnice pustyni
Ze wszystkich rzeczy najbardziej jednak w Falloucie lubiłem się włóczyć po pustyni. Budując postać, starałem się, żeby miała na maksa dwa współczynniki: inteligencję i szczęście. Ta pierwsza służyła kompensowaniu całej reszty, bo jednak morze punktów do rozwijania zdolności, które wpadało przy każdym levelu, w końcu robiło z fizycznego cherlaka intelektualnego pakera, co to potrafi w pamięci układać trzy kostki Rubika i przekonywać wrogo nastawione roboty, żeby zamiast atakować, podzieliły się przez zero. Szczęście było przydatne do robienia krytyków. Pamiętam do dziś, jak pierwszy raz zobaczyłem animację rozpuszczania się przeciwnika po trafieniu plazmą – niesamowite. Maksowałem je jednak w nadziei, że dzięki temu pustkowie okaże się miejscem… osobliwym. I takim była.
To był czas, kiedy oglądałem Star Treka. Jakież było moje zdziwienie, gdy w jednej z pustynnych lokacji znalazłem… prom żywcem wyjęty właśnie z tego serialu. Oczywiście sprawny nie był – pilot najwyraźniej był po paru głębszych, bo futurystyczny pojazd zarył w ziemię. Personel? Martwy – wszystkich powalił syndrom czerwonych koszul (powszechna w uniwersum Star Trek i bardzo dziwna choroba, poczytajcie na angielskiej wiki! :)). Zostawili jednak parę fajnych zabawek, w tym cudowne stim-packi. Większego WTF-a zaliczyłem jednak, gdy kiedy indziej wpadłem na… truchło wieloryba. Nie że skóra i kości – najprawdziwsze flaki, mięsiwo, wystające z rozwalonego ścierwa żebra. Przypłynął? No chyba jednak nie, bo do oceanu piechotą się całymi dniami stamtąd szło. Tego typu dziwnych spotkań na pustyni było sporo – spędziłem długie godziny włócząc się bez celu tylko i wyłącznie po to, by wywołać któreś z nich. Fallout 3 mnie pod tym względem zawiódł, choć rozbite UFO, które można było tam znaleźć, robiło wrażenie. A przede wszystkim – dawało potężną broń, która siała krytykami na prawo i lewo.
Czar historii
Tym, co robi wrażenie w serii Fallout są również mniej lub bardziej poboczne questy – te wszystkie drobne zadania, często wypełnione dziwnymi detalami. Widać, że scenarzyści w tych miejscach mogą sobie pozwolić na większą dowolność i niekiedy wychodzą z tego rzeczy wprost legendarne. Jest wFalloucie: New Vegas jakieś biuro, w którym możemy poczytać sobie pamiętniki pracowników. Wynika z nich, że sielska początkowo atmosfera pracy korporacyjnej szybko zaczyna się zagęszczać, pracownicy muszą godzić się z kolejnymi obostrzeniami, w końcu – bezzasadne opuszczenie miejsca pracy grozi śmiercią. Strzępki zapisków, które kiedyś czytałem, sprawiały, że aż ciary po plecach przebiegały.
Uwielbiałem też poszukiwać informacji na temat schronów. Szybko się dowiedziałem, że każdy Vault był w istocie eksperymentem na zamkniętych wewnątrz ludziach.Vault City było kryptą wzorcową, ale nie wszystkie miały takie szczęście. Zainteresowany tematem, swego czasu przeczytałem całą Biblię Fallouta, gdzie można znaleźć sporo informacji na temat kolejnych schronów. Eksperymenty były przeróżne. A to zachwiana była równowaga płci pomiędzy mieszkańcami, a to znów zamknięto ludzi z problemami psychicznymi, a przed zamknięciem podzielono ich na dwie zantagonizowane grupy. Któraś z krypt mieściła olbrzymie składy uzbrojenia, w jeszcze innej zamknęli faceta z pudłem kukiełek, żeby mu się nie nudziło. Zło w czystej postaci. 😉
Nuuuda, panie!
Nawet najlepsze gry kiedyś się kończą – a wówczas człowiek zaczyna kombinować i eksperymentować. Ja tak zrobiłem zFalloutem 2. Uwierzcie lub nie, ale przeszedłem całą grę, używając tylko i wyłącznie walki wręcz. Było sporo kombinowania – ale moja postać nie wystrzeliła ani razu z jakiejkolwiek broni. Pod koniec byłem tak napakowanym koksem, że nawet zbroje wspomagane pękały pod uderzeniami mojej postaci. Spora w tym zasługa takiej sobie inteligencji komputera, który często po prostu podbiegał do drzwi, za którymi się chowałem, żeby nie szturmować z rękawicami energetycznymi jak idiota. Takich sposobów na zabicie nudy było więcej. Gem dla przykładu utrzymał przy życiu Dogmeata do końca gry.
Fallout to seria, w której ograniczeniem była tak naprawdę jedynie wyobraźnia grającego. Mnóstwo sposobów rozwiązywania problemów, mnóstwo diametralnie różniących się dróg do wyboru. To, jak grałeś, odzwierciedlało twoją osobowość, twoje pojmowanie świata. Nie mogę się doczekać „czwórki”. Nie dlatego, że będzie świetną grą – a ufam, że będzie. Powodem jest co innego – znów chcę się sprawdzić, znów chcę poszukać czegoś unikatowego. W grze, w sobie. Oby się udało!

Czytaj dalej
24 odpowiedzi do “Fallout: z pamiętniczka Przybysza z krypty”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Będzie news o niezadowalającej jakości portu Sonic Lost World na PC?
Moja ulubiona seria gier, a końcówkę Fallouta 4 zaspoilerował mi jakiś troll na YT i to jeszcze pod filmikiem o czarnych dziurach… 7 lat czekania wrzucone do śmietnika przez jednego trolla… Nie liczę NV bo mnie tak nie ujął jak 3.
@Stoki|Skąd wiesz że pisał prawdę? Pamiętam że przed premierą Wiedźmina 2 ktoś pisał tutaj że jedna z postaci ginie na końcu gry. Później się okazało że ta postać wcale nie ginie a nawet pojawia się w Wiedźminie 3… Podobna sytuacja była też z GTA V, ktoś napisał około 10 spoilerów i żaden nie był prawdziwy.
Ale Ci się zebrało na sentymenty, Krigore. Choć w sumie nie wiem, z jakiej okazji wyjechałeś akurat z Falloutem (bądź co bądź zacną serią). Lepiej byście zrobili jakąś sentymentalną podróż po The Elder Scrolls, bo kolejna gra z tej serii wychodzi już w najbliższy wtorek.
@Olaf Mam nadzieję, chociaż brzmiało to bardzo wiarygodnie… No nic, pozostaje tylko sprawdzić czy to była prawda 😀 To będzie trochę jak oglądanie filmu, gdzie wcześniej ktoś ci powiedział że ktoś umrze na końcu. Albo będę grał w poboczne dopóki nie zapomnę.
„Podobnym sentymentem i strachem zarazem obdarzyłam Iana w pierwszej części. Dzięki niemu nauczyłem…” Ciekawe ^| II
Przecież granie postacią walczącą wręcz jest najlepszą zabawą na świecie (klepanie buziulek bokserów i mistrzów kung-fu). Przeszedłem tak grę kilka razy 😉
ocb na widok wieloryba (i petunii, nie zapominajmy o petuniach!)?|Toć to zwykły efekt uboczny działania napędu nieprawdopodobieństwa 🙂
Ahh z Ianem to była zabawa. Nieoceniony towarzysz jak i największy skurczybyk bo potrafił rozstrzelać cię przed zadaniem ostatniego ciosu przeciwnikowi 🙂 . Trzeba przyznać też, że sama gra posiada niewyczerpalne źródło przyjemności z grania. Natomiast zazwyczaj jak grałem to pakowałem zawsze bardzo dużo w charyzmę i retorykę i starałem się przegadać każdego npc. Taak.. to co najbardziej lubiłem w tej serii to dialogi 🙂 .
PS. „Jestem tu żeby porzuć sobie gumę i skopać komuś dupę” – Redding – jedno z tysięcy moich ulubionych tekstów.
@Makatcooo Węszę ból doopy…
@Makatcooo, całkowicie się z Tobą zgadzam. To co wyjdzie we wtorek nic nie ma wspólnego z Falloutem,.
Marcusowi najlepiej było dać pulse rifle – znikał problem z byciem poszatkowanym przez pociski z jego miniguna 🙂
@Makatcooo @Osioł|Ludzie, dzwońcie po pogotowie, bo chłopaki zaraz zejdą na ból pośladków!|Nie przestaje mnie bawić ta eksplozja negatywnych emocji związanych z każdą kolejną wielką premierą. Przerabialiśmy to w tym roku w związku z Wiedźminem, przerabiamy z Falloutem – na co to komu? Rozumiem, nie lubicie Bethesdy, a „prawdziwy” Fallout skończył się na części drugiej – po co więc komentujecie coś, czego kijem nie tkniecie? Aż tak płytkie żywota wiedziecie, że musicie czerpać przyjemność z hejtu?
@LiOx – Węszysz? Lubisz wąchać doopę? 😀 |@Shaddon – Jak chcesz to możesz im te pośladki pomasować.|Naprawdę śmieszą mnie ludzie którzy zajmują się cudzymi tyłkami i to na dodatek męskimi. 😛
@sebogothic|Nie no, komentarz na poziomie, stary. Od teraz będę traktować cię poważnie.
@sebogothic Śmieszniejsi są ci, którzy wchodzą w każdy news o grze, która ich nie interesuje tylko po to by nikt przypadkiem nie zapomniał że to oni są prawdziwymi graczami, reszta nie, a falout to nie falout (bądź jakaś inna seria).
Ten wieloryb jest wzięty z „Autostopem przez galaktykę „
Takie pytanie: co powiecie osobie która nie grała w ogóle w Fallout, jedynie coś tam w New Vegas (ale gra mnie odrzuciła, nie spodobała mi się).
@down |Jak grałeś w któreś nowsze The Elder Scrolls i spodobało ci się, możesz obadać F4.
Widzę, że niektórzy wolą działać jak jakieś boty, które nauczyły się jednej komendy, nie napiszą nic więcej tylko „ból [beeep]”. Kiedyś Internet był lepszym miejscem…|Równie dobrze mogę napisać „śmieszą mnie ludzie, którzy nie grali, a już prognozują, że to będzie odkrycie stulecia”. Ja już swoje napisałem, że wiem, że Falloutem to to będzie nędznym (i to jest fakt), a jako gra pewnie fajna. Ja nastawiam się na „Skyrima” z broniami palnymi i tyle, a nie na Fallouta, który umarł wraz z Black Isle.
Krypta z gosciem i kuklami to akurat bzdura wymyslona przez bethesde. Po co V-T mieliby wydawac grube miliony na schron z tak bezwartosciowym eksperymentem?
A obok wieloryba nie było doniczki? 😛
Fallout Tactics: Brotherhood of Steel zapomniany fallout.