
Torment: Tides of Numenera – Developerzy łatają liczne problemy gry

Potężne spadki płynności, zacinanie się postaci w teksturach, wyrzucanie gracza do systemu, problemy z AI – kto grał wcześniej w erpegi inXile tuż po premierze, ten wie, że liczne bugi i problemy to niemal obowiązkowy fragment dobrodziejstwa ich inwentarza. O ile pecety ominęła skala problemów à la Wasteland 2, sytuacja Numenery jest szczególnie zła w przypadku wersji na PS4, gdzie niska liczba klatek na sekundę może czasem doprowadzać co wrażliwszych graczy do mdłości. Minął jednak tydzień, a łatek ani widu, ani słychu. Brian Fargo z inXile zapewnił jednak, że są już w drodze:
Jesteśmy świadomi spadków płynności w co większych lokacjach w Tormencie i pracujemy już nad rozwiązaniem tego problemu. Gra cieszy i w obecnej formie, ale tak jak w przypadku innych gier naszego autorstwa będziemy poprawiali doświadczenie aktualizacjami.
Pytanie, czy inXile opłaci się wspierać grę dłużej? SteamSpy ocenia sprzedaż nowego Tormenta na około 88 tysięcy kopii, co zwłaszcza w zestawieniu z 74 tysiącami kickstarterowiczów nie jawi się zbyt różowo… a przecież odbiorcy tego typu gier nie są skupieni wokół konsol.

Czytaj dalej
25 odpowiedzi do “Torment: Tides of Numenera – Developerzy łatają liczne problemy gry”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Grałem ponad 6 godzin i póki co żadnych bugów ani spadków płynności. [:
Jeśli chodzi o inXile to ja czekam na wersję Goty, szkoda mi nerwów.
Ja mam na liczniku 11 godzin i jeszcze mi się żadne bugi nie rzuciły w oczy. Gra raz mi wywaliła do pulpitu bez ostrzeżenia…no ale ciężko pojedynczy przypadek nazwać bugiem. Nie wiem jak jest na konsolach, ale wersję PC do tej pory uważałem ze wyjątkowo bezawaryjną :I
Norma w dzisiejszych grach.
o.O gram w tą grę od early access i nie przypominam sobie większych problemów.
Komentarze poniżej można podsumować: Mam obiad na stole, więc nie istnieje problem głodu na świecie. Serio, komentarze, że „mi działa dobrze” są kompletnie bezużyteczne dla kogoś komu nie działa dobrze.
A co do samej gry to wg recenzji ma dobrą fabułę i resztę do kosza.
Mnie w ciągu godziny dwa razy wywaliło do dashboardu a gram na X1. Spadków płynności na szczęście nie uświadczyłem. Patch się należy jak najprędzej.
Dla mnie i w Tormencie tego czytania było trochę za dużo. Wiecie, gry są jednak do grania…
@Aliven tyle że to działa w obie strony. Jeśli przez 15 godzin nie widziałem ani jednego buga, a ktoś mi mówi że gram w jeden wielki bugfest to mam prawo i obowiązek wyrazić zdziwienie, zadowolenie i współczucie dla tych którym te wszystkie błędy występują.
Może z Twojego punktu widzenia pozytywne komentarze są zbędne, ale raczej nikt nie bedzie pisał że jest źle, gdy jest dobrze.
Odnośnie tego obiadu…rozumiem że sam mając na stole posiłek wolisz go wyrzucić, bo przecież głód na świecie.
@PanZdzisiek – dla mnie wręcz przeciwnie. Dzięki takim obszernym opisom czuję się bardziej jakbym grał w interaktywną książkę. Obecne gry nas rozleniwiły, kiedyś każdy RPG tak wyglądał. Wystarczy porównać dziennik w Morrowind do tego w Skyrim.
Spadki płynności, tak! Co z tego, ze spełniam wymagania gry, gdy w końcu pojawi się jakaś dziwaczna walka, w dziwacznym miejscu, z dziwacznymi postaciami, z dziwacznymi efektami i momentalnie mam 5-10 fpsów… Nie spojlując zbytnio, to przykładem niech będzie „ucieczka przed Rozpaczą z pewnego ważnego fabularnie miejsca”. Poza tym czasami pojawią się jakieś drobne babole (także w tłumaczeniu), ale to akurat niezbyt uciążliwe – niech tylko te spadki płynności poprawią i będzie git! 🙂
Ciekawostka, bo jeszcze tydzień temu co niektórzy sięgali po widły, bo („przekupieni przez konkurencję”, rzecz jasna) recenzenci nie przyznawali Numenerze samych „dziesiątek” i za nic w świecie nie daliby się przekonać, że problemy tego tytułu widać, dosłownie, gołym okiem. Inna sprawa, że nie zabrakło i rozbrajająco „kompetentnych inaczej” dziennikarzy pokroju Sławka Serafina, który jedynie niechętnie napomknął o istnieniu „drobnych niedociągnięć” (poważnie!) , więc co się dziwić zaślepieniu fanów?
Gra ma akurat sporo innych problemów poza płynnością. Jest zaskakująco liniowa, nie masz dostępu do otwartego świata, idziesz sektor po sektorze (każdy złożony z kilku lokacji), kompani są słabi i nudni a tak wielce reklamowana polska wersja gry to jedna wielka ściema. Piotra Fronczewskiego słychać przez 3 minuty w początkowym etapie gry i to tyle! Kompani też mało mówią, 80% to niestety czytanie, mało udźwiękowionych dialogów. Słaba sprzedaż mówi sama za siebie.
@Kerath|Akurat sprawa wielkości faktycznego wkładu Fronczewskiego w polonizację Numenery śmierdzi taką manipulacją ze strony Techlandu, że aż nie wiadomo, czy się z tego śmiać, bo jednak wiele osób „łyknęło haczyk”, czy brać za pisanie „podziękowań” dla wydawcy. Nie spodziewałem się po tych chłopakach tak niskiego zagrania.
Dla mnie gra jest świetna, ale trochę rozumiem niską sprzedaż. Kiedy siada się przed monitorem chce się widzieć, co się dzieje, a nie czytać tego opis. Ta gra to połączenie wizualizacji z wyobraźnią, ciężkostrawna hybryda. Lepiej byłoby się skupić na długich dialogach, a opisy przerzucić na animacje. A tak swoją drogą, tormentowa protoplasta też chyba się nie sprzedała za dobrze, ale status kultowej zdobyła 🙂
@panslonce|Tyle że tam było to wszystko lepiej wyważone. Tutaj mamy praktycznie książkę, gdzie nasi towarzysze są czasem nudniejsi od NPC-ów. Walka…przepraszam konflikty też nie zostały dobrze zrobione, więc granie agresywnie nie dostarcza tylu wrażeń co rozwiązywanie spraw słownie. Przez to też jeśli graczowi idzie dobrze rozmowa, ale przyjdzie moment, gdy się pomyli, to walka będzie dla niego średnio zrozumiała, a przeciwnik już mocniejszy. W Planscape: Torment nie było takich sytuacji.
EDIT: Chodziło mi, że dobrze omija pierwsze konflikty, ale powinie się mu noga w późniejszej fazie gry, to stanie do walki z mocnym przeciwnikiem bez doświadczenia w walce, które zwykle w PG zdobywa się walcząc ze słabszymi przeciwnikami.
@Bronnson odnośnie tego obiadu to sądze, że zrozumiałeś o czym piszę tylko nie wiem po co udajesz, że nie. To, że ja coś mam nie znaczy, że każdy to coś ma. @mbwroble ależ ja nie narzucam nic, tylko pokazuje, że to jak w dowcipie o informatyku lekarzu – przychodzi do niego pacjent i mówi, że go nerka boli a lekarz na to – dziwne, a mnie nie.
@Scorpix|Jest w tym racja, jednak wyczekiwałem gry, w której konflikt jest tylko możliwością, a nie koniecznością i cieszę się, że taka gra w końcu powstała 🙂
@Shaddon: To teraz rozumiesz, dlaczego nadmiar marketingu jest podejrzany?
@aliven w zasadzie rozumiem to w taki sposób, że z jakiegoś powodu nie powinienem pisać że u mnie błędów nie ma, bo u innych są.
No niezle.