
Mass Effect: EA nie widzi przeszkód, by powrócić do serii

W rozmowie z serwisem GameReactor Patrick Söderlund – wiceprezes wykonawczy EA – przyznał, że chętnie zobaczyłby nową odsłonę serii. Zapytany o przyszłość Mass Effecta, odpowiedział:
Wydaje mi się, że to jest jedna z tych sytuacji, w której gra [ME: Andromeda] została skrytykowana trochę bardziej, niż sobie na to zasłużyła. Osobiście uważam, że to naprawdę dobra gra. Słyszałem jednak ludzi mówiących „Oho, EA nie zrobi kolejnego Mass Effecta”. Nie widzę przeszkód, by powrócić do serii – no bo dlaczego by nie? To widowiskowe uniwersum, to uznana seria z olbrzymim gronem fanów, to tytuł, który bardzo przysłużył się EA i BioWare’owi.
Söderlund dodał także, że EA i BioWare muszą upewnić się, że Mass Effect powróci w nowej, świeżej formie. Przyznał, że jeszcze nie mają pojęcia, jak powinna ona wyglądać, ale zapewnił, że dojdą do tego.
Przypomnijmy, że jeszcze w maju EA zakładało zawieszenie Mass Effecta na czas nieokreślony. Wygląda na to, że szefowie Electronic Arts przetrawili temat i doszli do wniosku, że warto jeszcze dać zasłużonej serii szansę lub przynajmniej nie skreślać jej tak kategorycznie.

Czytaj dalej
60 odpowiedzi do “Mass Effect: EA nie widzi przeszkód, by powrócić do serii”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
BioWare najpewniej dostanie w przyszłości szansę na zrehabilitowanie się po chłodno przyjętej Andromedzie.
Może jak się mniej skupią na lewactwie i lgbt a bardziej na stworzeniu dobrego rpga to coś z tego będzie 😉
Star Citizen w którym gracz się nie zanudzi byłby fajny. Jednak takie coś się nigdy nie pojawi.
@Vangahast|Oh, to mówisz, że wówczas wydałbyś na tę grę pieniądze, zamiast kraść z torrenta i jeszcze później narzekać? Nie wydaje mi się.
ME:A było jak dla mnie całkiem dobrą grą. Gdyby nie była częścią takiej marki to ludzie by ją wychwalali, ale oberwało jej się bardziej za to, że nie była innymi ME. Pod względem postaci i fabuły, bo fakt faktem animacje momentami leżały, ale to się w każdej odsłonie zdarzało. Nakręciła się spirala, gdzie modne stało się wyśmiewanie gry. Ludzie mają bardziej żal, że na przestrzeni 1 gry nie dostali postaci tak rozwiniętych jak Garrus po całej trylogii. No się kurde nie da.
ME:A jest kiepską grą jak na serię ME a średniakiem jeśli to zaczniemy porównywać do standardów gier indie które próbują być AAA|ME:A ogólnie ma nienaturalnie pozytywną opinię wśród recenzentów o czym sam się niestety przekonałem. Nie zwracałem uwagi na krzykaczy a chyba trochę powinienem. Niestety większość recenzentów nie mówi o największych bolączkach gry które animacjami nie są, a od krzykaczy też ciężko coś sensownego wyciągnąć bo skupiają się tylko na tym z czego śmieszne memy można zrobić…
@Shaddon|Typowy lewak. Brak merytorycznych argumentów, więc obrzucimy rozmówcę błotkiem i nazwiemy złodziejem. No ale czego się spodziewać, tacy ludzie nie grzeszą wysokim poziomem intelektualnym. Tak się składa że stać mnie na oryginalne gry, andromedę również posiadam i przeszedłem.|Pozdrawiam i życzę by bozia dała troszkę rozumu.
Pożyczyłem od kolegi, pograłem 2 godziny, odinstalowałem i zainstalowałem sobie Mass Effect 2. Ciężko oceniać mi całość ale mnie nie wciągnęła, chyba bohater mi nie przypasował, no i animacje były dość paradne.
Andromeda nie jest zła. Jest kiepskim mass effectem I średnią gra ogolnie, warta może 60zl. Za taką cenę można zagrać i się nawet dobrze bawić przy okazji pośmiać z animacji twarzy. Ten kto gra nie od dziś już po pierwszych gameplayach powinien wiedzieć że to nie będzie gra na miarę świetnej trylogii ME. Zawsze można do uniwersum wrócić, ale musieliby się naprawdę postarać żeby odzyskać zaufanie fanow
@Vangahast|Określenie „typowy lewak” jest natomiast tak niesłychanie merytoryczne, że przytłoczony twą elokwencją gotów byłem zamilknąć na wieki. A później zmieniłem zdanie. Nie kupiłeś tej gry i pewnie nawet nie miałeś z nią bliższego kontaktu, bo jak inaczej wyjaśnić te wyciągnięte z otchłani jelita grubego zarzuty pod adresem twórców? Te same hejterskie brednie czytałem już setki, jeśli nie tysiące razy, a skoro nie wiesz, o czym piszesz, a jedynie powtarzasz po innych, to jak to o tobie świadczy?
NIKT nie widzi problemu w powrocie do tej serii.| | Problem jest tylko w tym JAK oni do niej powrócą…
Niech oddadzą sheparda i będzie git 🙂
Sam oceniłem ją na 10, więc czekam z niecierpliwością na kolejną część.
W nowej formie? Proponuję stworzyć grę karcianą.
Sama gra nie była zła, natomiast jej błędy techniczny sprawiały to, że byłą dla mnie praktycznie nie grywalna, ostatecznie udało się przejść, ale łatwe to nie było.
@xXxnikoxXx Dla mnie wręcz przeciwnie… byłem wstanie wybaczyć błędy techniczne (bo wiem, ze te można naprawić nawet po premierze), ale tak beznadziejnie nijakiej fabuły i bohaterów wybaczyć nie mogłem. Dobrze słyszeć jednak, że nie porzucili pomysłu serii całkowicie.
@Shaddon|Nie rozśmieszaj ludzi swoimi tekstami. „Nie kupiłeś tej gry i pewnie nawet nie miałeś z nią bliższego kontaktu, bo jak inaczej wyjaśnić te wyciągnięte z otchłani jelita grubego zarzuty pod adresem twórców?”|Proszę Cię. Nie wiem jak z lewactwem, ale lgbt w BioWare jest, sądząc po tych newsach i wszelakich opiniach, dość silne. (Nie grałem wprawdzie ale nie słyszeć o tym się nie dało). Wierzę bardziej jemu niż Tobie, zwłaszcza ze gadasz głupoty o zasysaniu torrenta we wcześniejszym poście. |Peace.
Jedyne co Andromedzie się udało i na co się serii przydała to położenie solidnych fundamentów dla nowej części. Niestety ale jedna rzecz która mnie naprawdę od gry odpychała to główny bohater Ryder. Podejrzewam, że w następnej części dalej będzie grał pierwsze skrzypce dlatego miła byłaby jakaś metamorfoza czy coś. Chociaż to i tak tylko spekulacje, kto wie co EA&Bioware wymyślą.
Dobrej grze można wybaczyć niedoróbki techniczne, które prędzej czy później zostaną naprawione – bo dobra gra i tak się obroni dzięki gameplayowi, fabule, postaciom, itd. W Andromedzie niestety kuleją oba te aspekty. Największą wadą gry nie są nawet animacje, czy paskudnie brzydkie postaci (serio, w dzisiejszych czasach nie ma powodu żeby gra była brzydka, bo nawet konsole posiadają wystarczający zapas mocy), ale właśnie bardzo słaba historia. Dwa, że gra nigdy nie zostanie naprawiona pod kątem technicznym.
Jak ktoś ma dopiero zamiar grać to niech nie grinduje żeby wyższy lvl zdobyć bo się zanudzi a skalowanie jest i tak skopane – w pewnym momencie kolejne poziomy sprawią że twoja postać będzie coraz słabsza względem ciągle tych samych przeciwników. Jak ktoś chce sobie zepsuć całkowicie rozgrywkę to polecam walić non stop ze snajperki – twoi towarzysze wtedy nie wiedzą co robić i nie wiadomo po co są a ty sobie strzelasz jak do kaczek (prawie wszystko da się tak przejść).
Nie wypruwajcie też sobie żył irytującym skanowaniem, które tak działa że czasami te same rzeczy raz można skanować a raz nie więc trzeba świecić tym goownem wszędzie. Crafting i tak jest o kant i jest tylko po to żeby sobie radzić ze skalującymi się przeciwnikami więc najlepiej po prostu jak najmniej zabijać i wypełniać pobocznych rzeczy. Gorąco polecam takie podejście xD|Jak osiągniesz za duży level to będziesz musiał zbierać surowce na tą samą najlepszą broń tylko w wersji plus więc serio nie warto…
Dla mnie seria ZOSTAŁA WSTRZYMANA na części trzeciej. Andromedę traktuję jak coś w stylu „komiksy i mini książeczki”. Dodaje coś do uniwersum i tyle. Mnie osobiście zniechęcają słowa „prequel”, „zapomniane opowieści”, czy „nieopowiedziane historie” itp. Uważam, że fani serii lubią porządek w chaosie, a nie chaos w porządku i to jest powód złych ocen, pomijając trolli którzy „nie wiedzą” jaką politykę prowadzi BioWare, a swój ból **** ogłosili również przy Inkwizycji. Nie lubisz nie graj, jest tyle gier.
A czy oni nie powiedzieli parę miesięcy temu, że na razie ME odkładają na półkę na czas nieokreślony? Teraz jak publicyści i krytycy narobili wokół smrodu za brak dalszego wparcia dla kampanii, to nagle mamy brak przeszkód, żeby do serii powrócić.|@McGrave: skalowanie przeciwników to w ogóle jakaś pomyłka w grach, w których postać się w jakiś sposób rozwija i staje w założeniu silniejsza.
Do zobaczenia za 10 lat, Mass Effect…
Przy skalowaniu często robi się chociaż, że nowego rodzaju przeciwnicy wyskakują dodatkowo, albo większe ilości przeciwników, albo częściej się pojawiają silniejsze jednostki lub coś w tym stylu ale w ME:A jest cały czas dokładnie to samo (jedyne co się zmienia to siła i wytrzymałość przeciwników). Co więcej jak masz już zmaksowane moce a dalej zdobywasz levele to zauważasz, że stajesz się coraz słabszy xD
zrobili by coś nowego : inny świat, inne postacie, inny tytuł ale na podobnej mechanice zamiast iść na łatwiznę odcinając kupony od popularności tytułu
@McGrave Skalowanie poziomów mnie irytowało w Oblivionie, a już najbardziej mnie dobiło jak do jednego questa potrzebowałem dropa z jednego potwora, na którego miałem już za wysoki poziom by sie losowo pojawiał, a te kilka sztuk co musiało się gdzies pojawić w innym queście ubiłem już duzo wczesniej…
A mnie sie Andromeda podobala. Podszedlem do niej bez oczekiwan, albo i troche negatywnie nastawiony po tym jak widzialem towarzyszy i myslalem „gdzie im tam do Garrusa”. Niewiele gier przechodze, a ta zrobilem i to na 100% znajdziek itp. I nie zaluje ze zaplacilem za nia pelna cene, kupujac 3 dni po premierze. Bugi pojawialy sie rzadko, twarze nie wygladaly tak zle jak to przedstawial internet. Fabula prosta ale to nie wada. Na padzie bardzo dobrze sie gralo.
Najbardziej co mnie bawi, to mówienie, że ta gra ma od luja błędów i przez to nie da się w nią grać. Zacząłem grać na premierę i powiem, że dawno nie widziałem tak dobrze zrobionej pod tym względem produkcji. No ale jak się gra na za słabym sprzęcie, albo na kompie ma totalny syf to i Mario będzie tragedią. Na 80 godzin gry miałem chyba cztery czy pięć błędów (z czego trzy to było to samo i nie miało wpływu na rozgrywkę), raz mnie wywaliło do pulpitu i raz problem z misjami APEX bo się ścięło.
Do tego ciekawa fabuła, którą chce się dalej poznawać, nasi towarzysze z drużyny (którzy w całości choć raz w grze BioWare nam towarzyszą podczas finału) i okrętu. Piękne planety ze sporą ilością do roboty. Nosz kurde, przed premierą te narzekania prawie mnie odwiodły od zakupu, a to byłby błąd. Pewnie, te twarze rzucały się w oczy, a niektóre zadania wymagały zbyt dużo latania między planetami. Ale i tak dostałem kolejne cudne dzieło od BioWare (i tak, Inkwizycja też była mega grą).
@gimemoa: Pracujesz dla EA czy po prostu masz tak niskie standardy?
Ja podszedłem do gry z nastawieniem że nie jest tak źle jak ludzie mówią. Recenzje nie wskazywały żeby było tak źle. Okazało się że gra kuleje mocno w aspektach o których przez te memy mało kto mówił. Np brak kucania był znośny i nie robił dużej różnicy w bardziej płaskich odpowiednio przygotowanych miejscach ale nie wszystkie takie są. To irytowało że czasem musisz na klatę się wystawiać bo nie ma kucania które by pozwoliło ci się schować za nierównością terenu czy krzywą skałą do której się nie przylepisz
Fabuła ogólnie chyba jako tako może się podobać i pewnie cutscenki związane z misjami lojalnościowymi na niektórych zrobiły wrażenie. Jeśli grać, to chyba najlepiej dla romansu z Corą o ile ktoś lubi romansidła a rozgrywkę z grubsza olewać. Na level znacząco wpłynie to na ile się tłucze respawnujących się przeciwników w miejscach po drodze (takich bez questów – szkoda czasu na to). Wszystko się powtarza więc nie warto grindować bo się może znudzić walka super szybko i będzie zwała.
Dialogi i sytuacje niestety są dosyć często denne – dziecinne i głupawe po prostu. Potrafiłem się z bratem śmiać na głos z niektórych motywów i nie dlatego że próbowały być śmieszne xD|Czy jest to znośne? No dla mnie było znośne, ale jednak trochę żenujące biorąc pod uwagę markę. Fabuła z tym porywaniem jest super oczywista zwłaszcza jeśli zwracasz uwagę na detale więc tak sobie człowiek przydługo czeka aż ta „tajemnica” się odkryje i potem z obojętnością to odbiera i nie czuje jakby to był postęp w fabule.
Gra ma mimo wszystko wiele elementów które sprawiają, że coś co by było tragiczne nie jest aż takie złe… Przykładowo jest masa powtarzalnych questów pobocznych, ale część z nich ma wplecione takie mikro smaczki niby prawie nic nie wnoszące, ale mimo to w sporej mierze na mnie działały. Problem w tym, że to mimo wszystko naprawdę bardzo drobne zabiegi więc przez to, że nawalili tych zadań aż tyle iluzja przestała działać i zacząłem wyraźnie czuć wszechobecną powtarzalność.
Jeśli chodzi o błędy to miałem głównie takie, że przez niektóre postacie można było przebiec w korytarzach i raz miałem buga psującego quest w zapisach gry (musiałem cofać się dwa zapisy wstecz żeby to naprawić – po prostu nie odpalał mi się dialog z więźniem). Ogólnie nie było tragicznie z błędami, ale oprócz błędów są też niedopracowania – miałem bekę z postaci które chodzą trochę jakby narobiły w gacie xD
Gra ma niewątpliwie swoje bolączki, ale dalej najbardziej zagadkowym zjawiskiem dla mnie są ludzie, którzy nie wiedzieć czemu traktują Andromedę jako 4 część trylogii(!) ME, oczekując tego samego mimo, że sam tytuł mówi już co innego.
@Poganin Pracujesz dla konkurencji EA czy masz standardy z kosmosu ? Widzisz, jak latwo cos takiego stwierdzic ? Tyle ze to nic nie wnosi. A jesli Andromeda jest dla ciebie zla gra to jakie sa dobre ? Jak nazywaja sie te niedoscignione idealy growego swiatka ?
Przeszedłem jakieś 40% gry zaraz po premierze i niestety, animacje twarzy w konwersacjach z bohaterami (a to przecież główna siła wszystkich ME) budziły we mnie wstręt. Teraz po tych wszystkich łatkach zamierzam wrócić do gry bo mimo wszystko, nie jest taka zła. Z drugiej strony, jak cofniemy się w czasie to zauważymy że EA w krótkim momencie zaczęli zalewać nas trailerami, reklamami, czymkolwiek by zachęcić do zakupu. Chyba jednak wiedzieli że gracze czekają na ME i kupią a gra nie jest nawet gotowa.
@PanMianDa, uważaj bo @poganin pewnie zaraz ci wyjedzie z Wiedźminem jak każdy prawdziwy polak 😀
No i dobrze. Naprawdę nie rozumiem hejtu na ME:A. Nadal gram i na koncie mam te 20-30 godzin. Gra mi się świetnie. Dla mnie na pewno jest lepsza od ME 1. Pod pewnymi względami jest nawet lepsza od 2 i 3. I gdyby te względy lepiej rozwinąć to już byłoby mega.
Moja ocena gry na tą chwilę to 8+/10.
@Red9|”Prawdziwy Polak”? Poganin czasem pisze głupoty, ale gdyby teraz za przykład podał Wiedźmina, to umówmy się, że miałby rację. Dziki Gon, moim zdaniem, jest grą pod absolutnie każdym względem lepszą od Andromedy, w niektórych przypadkach wręcz o całe lata świetlne. To kompletnie inna liga, nawet, jeśli przyjąć, że nowy Mass Effect wcale nie był taki zły jak chcą to wszystkim wmówić hejterzy, a Wiedźmin wcale nie ustrzegł się kilku poważnych niedociągnięć.
@Red9|Właściwie, to należałoby rzec, że w starciu z produkcją CD-Projektu Andromeda momentami wypada niczym studencki projekt i jeśli faktycznie miała zatrzeć złe wrażenie po mocno średniej Inkwizycji, osiągnięto dokładnie odwrotny efekt. Hejterzy będą hejtować, bo na tym polega sens ich życia, ale czy naprawdę trzeba było dawać im amunicję w postaci tych koślawych (do czasu wprowadzenia poprawek) animacji? Dla BioWare to kompromitacja na całej linii i druga żółta kartka. Trzeciej nie będzie.
@Red9|Inna sprawa, że tłum rozdarłby tę produkcję na strzępy bez względu na to jaka by ona faktycznie nie była. Animacje były jedynie pretekstem, bo jak już kiedyś pisałem, społeczności błędy, niedopracowanie, czy brak optymalizacji zupełnie nie przeszkadzają. W czasach, gdy early access staje się powoli jedną z najbardziej dochodowych gałęzi pecetowego rynku, ogólny brak jakości nie stanowi prawdziwego problemu.
@Red9 z ta gra gdzie 80% pobocznych misji to „odpal zmysly i idz po sladach” ? :p wiedzmin jest lepszy niz Andromeda, ale Andromeda tez nie jest zla.
@PanMianDa|Tak, zaś odpowiedzią BioWare na irytujący „wiedźmiński zmysł” było… wstawienie do Andromedy jego jeszcze bardziej uciążliwej wersji. Przeklinałem skanowanie obiektów niemal tak mocno jak skanowanie planet i naprawdę nie jestem w stanie sobie wyobrazić, by komukolwiek takie zapychacze czasu dawały przyjemność. Gdy CD-Action na swych łamach powtarzało słowa pracowników BW o „inspirowaniu się Wiedźminem”, obawiałem się, że może chodzić o powielenie akurat tych najgorszych rzeczy. Miałem rację.
Skanowanie uciążliwe? ORLY? Jak dla mnie jest to jeden z lepszych patentów w ME i o NIEBO lepszy niż w Wiedźminie, którego wielbię, a który mnie wk..ł pod tym względem (szukanie i gubienie tropu). W Andromedzie jest to fajnie wkomponowane, ma sens i nie jest nachalne. Sam nie raz i nie dwa skanuję otoczenie i przeciwników – ze względu na crafting i nie tylko…
@Draagnipur|Uciążliwe i niepotrzebne, zresztą dokładnie tak samo jak crafting, który, podobnie jak w Wiedźminie, całkowicie eliminuje możliwość znalezienia jakkolwiek przydatnego sprzętu. Istnieją dobre gry RPG, które za trudy zadań nagradzają gracza wyjątkowymi artefaktami, ale tak Dziki Gon jak Andromeda (czy wcześniej Inkwizycja) z jakiegoś powodu silą się w tej kwestii na „nowoczesność” odbierając przy tym cały sens eksploracji.
Dla mnie gra na 9/10 po rozegraniu około 30 godzin (na razie mam sprawdzone na 100% dwie planety). Do 10 brakuje naprawdę niewiele. W pewnych aspektach gra IMHO lepsza od Wiedźmina 3. Fabuła choć u podstaw mocno naciągana trzyma się kupy i potrafi mnie wciągnąć. Od dawna nie miałem tyle przyjemności w przeczesywaniu całych plansz jakie przygotowali twórcy (W3 poległ przy Skellige). Gram na łatce 1.10 i nie trafiłem jeszcze na żaden z błędów o których tyle pisano (mimika twarzy jest OK).
Podłączę się do kolegi. Niewiele jest gier gdzie eksploracja ma taki sens jak w Andromedzie. Tutaj eksploracja jest frajdą samą w sobie a nie szukaniem znajdziek czy cuś… A Nagrody za zadania? No sorry ale jak sobie w życiu sam czegoś nie kupisz (zrobisz) to nikt Ci nic nie da…
@Shaddon Serio ? Ja skanowanie lubilem. Bylo przydatne i ciekawe. To samo crafting. Andromeda to jedna z nielicznych gier w ktorych go nie olewalem. W wiekszosci innych nie ma sensu bo z wrogow wyciagasz mocarny sprzet a craftujesz shit. A tu ? Miaem kupe frajdy eksperymentujac i tworzac bron idealna pod moje preferencje gry.
@PanMianDa|Serio. Kompulsywne skanowanie każdego napotkanego obiektu przestało mnie bawić równie szybko co „łamigłówki” Porzuconych. Crafting nie był zły, był za to, moim zdaniem, zupełnie niepotrzebny.|@Draagnipur|Mam zupełnie inne odczucia. Gorzej podczas łażenia bez celu po świecie bawiłem się tylko w Inkwizycji. Kojarzysz tę wielką bazę Kettów na Voeld? Jaki był cel jej istnienia w świecie gry i co wynikało z faktu jej „zdobycia”?
Wielka baza Kettów? – świetna miejscówka 🙂 Co do Kettów, to oni są głównym minusem gry. Nie to że są, ale sposób ich pokazania. Jeśli jakaś planeta jest zajęta przez Kettów, to nie powinienem w stanie móc sobie tak po prostu na nią przylecieć – gdzie obrona przeciwlotnicza ja się pytam. A jak nie jest w pełni zajęta, to powinienem lądować znacznie dalej od ich placówek. No, ale przymknijmy na to oko. Co do eksploracji – nie cierpię łażenia bez celu (dowolny sandbox) a w A jakoś mi się to podoba bo ma sens.
Dla wielu spędzanie większości czasu na kopaniu surowców będzie fajne, ale też wielu będzie takie coś irytować i prawie każdy przyzna że są to jednak najsłabsze elementy w grze, które zapychają czas rozgrywki. Rozumiem że nie każdy podejdzie do tego jak do straconego czasu, ale dla mnie to po prostu oznaka niskich wymagań gracza. Skanowania w ME:A jest dla mnie irytujące bo jest go tona i bez powodu jest niekonsekwentne i te same rzeczy raz można a raz nie można skanować – po prostu jest to niedopracowane.
Dla mnie crafting to było głównie produkowanie 2 najlepszych moim zdaniem broni (shotgun i snajperka) i wybranej zbroi bo żeby zrobić najlepszą wersję najpierw musisz zrobić wszystkie słabsze więc przeskok na coś innego i rozwój do tego samego poziomu by wymagał dużo surowców. Generalnie 3 rzeczy produkowałem bardzo uważając na surowce bo na wyższym lvl musisz wyprodukować to samo w drogiej wersji plus a potem nawet plus plus itd Oczywiście zostają jakieś zbędne rodzaje surowców trochę do zabawy…
W ME:A eksploracja tak dla eksploracji moim zdaniem nie ma sensu bo niewiele tam ciekawego, ale i tak się eksploruje bo po całej mapie są porozrzucane punkty związane z banalnymi misjami pobocznymi przy których jak już wspomniałem potrafią się trafić jakieś drobne smaczki, które przynajmniej dla mnie na początku wystarczały (np. ktoś zostawiał nagrania dla rodziny w miejscach stawiania anten – tak wiem że to dziwne). Jakby co któryś poboczny quest nie był taki banalny to by było dla mnie OK, no ale cóż…
@Shaddon a kto mowi o kompulsywnym skanowaniu ? Jak mnie cos ìnteresowalo to skanowalem i czytalem fluff. Na pewno nie latalem wszedzie z wlaczonym skanerem.|@McGrave dla wielu to lazenie moze byc nuzace, ale tez przeciez nie ma obowiazku wszystkiego zbierac. Ale ja akurat to lubie. Tak jak w Cieniu Mordoru kiedy zrobilem gre na 100% w ciagu 24 godzin bo tak mnie wciagnelo. A no w Wiedzminie Skellige juz odpuscilem z powodu beznadziejnego dostepu w gorach.
Dokładnie. Skanowanie jest obowiązkowe tylko w wybranych misjach. A robienie wszystkiego na 100% też nie jest obowiązkowe – ba jest to pierwsza gra gdzie chce mi się wszędzie zajrzeć. No może poza W3, ale tam też wszystkiego nie robiłem (Skelige). Gra nie jest wybitna, ale o niebo lepsza od wszystkiego spod znaku Dragon Age (żadnej nie skończyłem) i zastanawia mnie ten hejt w stosunku do tegoż właśnie DA. Jakkolwiek wolę światy fantasy to Andromeda jawi mi się na lepszą grę niż TESy, gdzie wolność była…
Była, ale odkąd w Morrowindzie spędziłem 30 godzin na nic nie robieniu i poszukiwaniu CZEGOŚ, to od każdego TESa odbijałem się po kilku godzinach – jak od każdego snadboxa. W Andromedzie historia jest całkiem niezła i nawet trzymająca się kupy. Do tego dochodzi klimat eksploracji. Może mógłby on zostać lepiej pokazany, ale i tak całkiem nieźle to wyszło. Dla mnie pierwsza godzina to szczękoopad. Motyw z kryptami jest niezły – z czego pierwsza krypta jest niesamowita.