rek
rek
07.12.2017
Często komentowane 26 Komentarze

75% grających w tytuły EA Sports odpala Ultimate Team, a połowa z nich wydaje w nim pieniądze

75% grających w tytuły EA Sports odpala Ultimate Team, a połowa z nich wydaje w nim pieniądze
"Tak naprawdę próbujemy dać konsumentom to, czego naprawdę chcą".

Serwis gamesindustry.biz miał niedawno okazję przeprowadzić interesującą rozmowę z dyrektorem finansowym EA. Blake Jorgensen przyznał, że około 75% odbiorców gier EA Sports decyduje się na uruchomienie trybu Ultimate Team, a aż połowa z tej liczby wydaje w nim prawdziwe pieniądze. Nie uważa przy tym, by był to problem, przeciwnie:

W świecie free-to-play to fantastyczna równowaga pomiędzy wydającymi (realne pieniądze – dop. red) a niepłacącymi.

W tym miejscu wypada dodać, że o ile uruchomienie Ultimate Team faktycznie jest darmowe, to najpierw należy kupić podstawową grę, przykładowo Fifę bądź Maddena. Jorgensen przekonuje przy tym, że jego firma nie skupia się na zachęcaniu graczy do sięgania po portfel, a zależy jej przede wszystkim na zaangażowaniu i utrzymaniu uwagi odbiorców.

Spędzamy bardzo niewiele czasu na próbach zachęcenia ludzi do wydawania pieniędzy. Naprawdę najwięcej czasu poświęcamy na zaangażowanie odbiorców, bo wiemy, że kiedy już się wciągną w grę, będą dobrze się bawić i najpewniej będą grać w nią znacznie dłużej.

Dyrektor finansowy zauważa, że w dzisiejszych czasach ludzie grają w znacznie mniej tytułów, ale za to spędzają przy nich więcej czasu dzięki dodatkowej zawartości wynikającej z popularyzacji modelu gier-usług. W nieco innym tonie powtarza także argumenty, jakie wygłosił niedawno Evan Wingren, analityk KeyBanc Capital Markets, któremu swoją drogą wytknięto później powiązania z EA.

Ta forma rozrywki (gry – dop.red.) jest prawdopodobnie najkorzystniejsza z punktu widzenia konsumenta. Jeśli w dzisiejszych czasach pójdziesz na film, w Stanach może cię to kosztować nawet 20 dolarów, i to zanim kupisz popcorn. Jednocześnie gra wideo za 60 dolarów, w którą ludzie grają trzy, cztery, a nawet pięć tysięcy godzin w ciągu roku, to dużo korzyści z wydanej kwoty. Nawet jeśli wydasz jakieś dodatkowe pieniądze, zazwyczaj robisz to, by zwiększyć przyjemność i emocje płynące z gry. Tak naprawdę próbujemy więc dać konsumentom więcej tego, czego faktycznie chcą, zamiast próbować tworzyć nową grę lub zająć się czymś innym.

rek

26 odpowiedzi do “75% grających w tytuły EA Sports odpala Ultimate Team, a połowa z nich wydaje w nim pieniądze”

  1. „Tak naprawdę próbujemy więc dać konsumentom to, czego w istocie chcą.”

  2. Madman Jacob 7 grudnia 2017 o 07:51

    Tzn. Pomagamy konsumentom w wydawaniu pieniędzy na rzeczy słuszne.

  3. Obecnie według mnie wychodzi trochę za dużo gier, ale za jakiś czas może być odwrotna sytuacja – będzie kilka gier z dodatkowymi zadaniami/mapami/torami/trybami za dodatkową kasę. Teraz mamy duży wybór tytułów, ale w przyszłości ten wybór ograniczy się tylko do wybrania DLC dla tych kilku dostępnych pozycji. Ja wolę zagrać w więcej różnych gier, niż siedzieć kilka miesięcy w jednej grze. Czyli zupełnie inaczej niż sugeruje Jorgensen.

  4. Ja się przekonałem, że granie w jedną grę ponad 500 godzin to marnowanie czasu. Teraz ogrywam sobie zaległe gry dla jednego gracza, które nagromadziły mi się na kontach i bawię się świetnie.

  5. NarcissusBaz 7 grudnia 2017 o 08:51

    @Driggooziz Wyobraź sobie, że doszedłem do identycznych wniosków ostatnio. Wywaliłem Rocket League z PS4 i Final Fantasy XIV z kompa. Mam niewiele czasu na granie, więc taka przykładowa gra single player na około 10h jest dla mnie idealna.

  6. Czyli potwierdziła się moja teoria, że z grającymi w tytuły sportowe jest jednak coś nie tak. :/

  7. ONZ powinien zakazać wszelkim przedstawicielom EA wypowiadać się na jakikolwiek temat.

  8. A ja się przekonałem, że granie w gry singleplayer z konkretną fabułą mnie nudzi. Wolę odpalić sobie jakiegoś multiplayera, ew. jakąś ścigałkę/symulator.

  9. @songogu – moze rozwin swoja mysl. Pomyslales moze ze to co mowi jest oparte obadania? Oni zarabiaja kase i jak z badan wynika ze gracze wydaja kase na cos to znaczy ze tego chca i z tego jest kasa.

  10. To trochę jak z disco polo. Niby nikt nic, ale liczba wyświetleń na yt pokazuje inaczej.

  11. @lukaszsa |Być może tak jest. Ale może też to być sposób kreowania rzeczywistości na taką, jaka im odpowiada.

  12. O to fifa 18 jest free to playem -nie wiedziałem 😉

  13. Kreowanie rzeczywistości:) w końcu przyjmie się, że dodatkowe tryby w kupionej grze są „free-to-play’ami”, a ich utrzymanie jest kosztowne i to wymaga dodatkowych mikrotransakcji. W końcu im więcej płacimy, tym lepsza zabawa. W końcu większość uzna to za normalność.

  14. Widzę, że EA dorzuca węgla pod kocioł machiny PR-owej na akord.

  15. Oni z tym swiatem free to play sie nie pomylili. Oni pewnie rozważali kiedys, by UT był trybem za który trzeba by bylo placic oddzielnie, dlatego teraz nazywają to wlasnie free to play.

  16. W imieniu EA wypowiada się głównie szef działu finansowego. To już pokazuje co się najbardziej liczy dla EA.|Gość zamiast wskazywać, że wciąż liczy się skill (i tak zrobiono grę w ten sposób, abyś za często nie wygrywał), wypowiada się tylko na temat jak to mikropłatności są wspaniałe.|Kiedyś uwielbiałem gry tego studia (FIFA 98 to jedna z moich pierwszych gier), ale teraz to rozpasana machina, która liczy na naiwność graczy i której zawsze będzie za mało pieniędzy.

  17. W Battlefroncie też pewnie wrócą mikropłatności w tej samej lub podobnej formie, ale w styczniu, bo wtedy ludzie nie będą się tak podniecać filmem, a inni wpadną w pułapkę i kupią sobie grę jako prezent świąteczny.|No i to ostatnie zdanie….|Tak naprawdę próbujemy więc dać konsumentom więcej tego, czego faktycznie chcą, zamiast próbować tworzyć nową grę…|Czyli stwórzmy jedną grę i jedźmy na mikropłatnościach.. na GTA online się zapatrzyli chyba.

  18. Mówcie co chcecie, ale nie zmienicie faktu, że ludzie naprawdę wydają prawdziwe pieniądze nawet na głupie skórki, niemające żadnego wpływu na rozgrywkę, a co dopiero na coś co daje przewagę. Gdyby tak nie było, to pewnie mikrotransakcji też by nie było. Tak samo wiele osób wydaje pieniądze na gry pełne bugów. Gdyby wydawcy dostali faktycznie po kieszeni, bo ludzie nie kupiliby gry, by uniknąć błędów, to by się bardziej przykładali.

  19. Ktoś tu pisał o disco polo – dlaczego nadal istnieje? Bo wystarczająco dużo ludzi słucha tego czegoś. Brutalna prawda jest taka, że większość ludzi nie szuka wyrafinowanej rozrywki i dają się doić równo. Skoro ktoś zarabia na czymś, to oczywiste jest, że w większości przypadków będzie korzystał na oszukiwaniu innych. Nie chce mi się wierzyć, że gdyby ludzie masowo procesowali się z wydawcami, to nic by nie zyskali.

  20. Po prostu dajemy się oszukiwać i nie walczymy o swoje. Dla mnie gra pełna błędów, które nie pozwalają cieszyć się rozrywką nie powinna być w ogóle wydana, a jeśli już, to powinniśmy mieć pełne prawo zwrotu tego bubla, bo żadna umowa nie powinna nas zmuszać do męczenia się grą. A jesteśmy dymani na lewo i prawo, bo nie jesteśmy przed tymi swołoczami chronieni.

  21. @ alistair80 piszesz, jakby chodziło przynajmniej o dostawy prądu lub gazu. |Przecież nikt Cię nie zmusza do męczenia się grą. Jak gra Ci nie przypadła do gustu, możesz ją odłożyć na półkę, sprzedać lub dać komuś w prezencie. No chyba, że mówimy o PC. Ale czy na Steam nie można zwracać gier?

  22. @ alistair80 a jak miałaby ta ochrona wyglądać? Jak czytam te komentarze, to mam wrażenie, że gracze żyją w stanie zagrożenia życia. Przecież nikt Ci nie przystawia pistoletu do głowy i nie zmusza Cię do kupowania danego produktu.

  23. Granie jest w dzisiejszych czasach rozrywką popularną, targetem gier nie jest nerd/geek, wydawcy stawiają na zarobek. Tak samo stało się ze sportem, muzyką, sztuką filmową, czy nawet książkami. Czy to znaczy że za 10 lat nie będzie dobrych gier ? Będzie ich masa, trzeba tylko umieć przeczesać to wielkie, coraz większe morze fekaliów i grać w swoje. Smutna kolej rzeczy, ale nieunikniona sądząc po ostatnich dokonaniach EA i ActiBlizz. Ja większość dużych wydawców olałem lata temu i nie narzekam.

  24. @ notoco42 – Argument tak bezsensowny, że szkoda gadać. Kupować samochodu też mi nikt nie każe, bo przecież może być niesprawny. Tak samo mogę nie kupować komputera, pralki czy zwykłej zabawki, bo przecież może nie działać. Czyli producent może mieć wszystko gdzieś, bo przecież nikt mi nic nie każe. No bo przecież to nie jedzenie czy woda, więc nie mam prawa mieć pretensji, że ktoś mnie robi w wała. Krótko mówiąc, chcesz być robiony w konia, to już Twój problem.

  25. Cóż, może z tym, że to najlepsza forma rozgrywki przesadzają, ale fakt faktem ludziom to odpowiada, a głosują jak zwykle portfelami.

  26. @ alistair80 tak, chcę być „robiony w wała”:) dopóki jest na coś zapotrzebowanie, dopóty to będzie powstawać. Tak, producent może mieć wylane na jakość swoich produktów. Dopóki są na nie chętni, to kto mu zabroni mieć takie, a nie inne podejście? Pozostaje głosować portfelem.

Dodaj komentarz