
Resident Evil: The Final Chapter – Zwiastun z Raccoon City i Paradise City [WIDEO]
![Resident Evil: The Final Chapter – Zwiastun z Raccoon City i Paradise City [WIDEO]](https://staging.cdaction.pl/wp-content/uploads/2025/03/21cbbe06-ecca-44dc-bf68-cf77f3a80982.jpeg)
Pierwszy zwiastun ostatniego filmu Resident Evil to najprzaśniejsza rzecz, jaką możecie sobie wyobrazić. Znaczy się, jest dobrze.
Kto by nie chciał żyć jak Paul W.S. Anderson – tworzyć idealnie kiczowate filmy ze swoją urodziwą żoną w roli głównej, jako jedyny reżyser gradaptacji cieszyć się jakimkolwiek poważaniem krytyków, śmiać się z nienawidzących frajdy frustratów piszących „dlaczego ta seria się jeszcze nie skończyła”?

Czytaj dalej
28 odpowiedzi do “Resident Evil: The Final Chapter – Zwiastun z Raccoon City i Paradise City [WIDEO]”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pierwszy zwiastun ostatniego filmu Resident Evil to najprzaśniejsza rzecz, jaką możecie sobie wyobrazić. Znaczy się, jest dobrze.
Prawdziwe pytanie to „skąd on ma kasę na kolejne części skoro tylko 1 była udana”
Wszystko dobrze tyle ze to nie jest REzydent…
W tej chwili jakakolwiek krytyka nowej części tej serii ocierałaby się o śmieszność. Sprawa jest jest jasna: Anderson NAPRAWDĘ robi te filmy dla swojej żony i ludzi, których owa skrajnie kiczowata konwencja nie zdołała odrzucić przynajmniej trzy sequele wcześniej. Cała reszta może śmiało odwrócić wzrok w inną stronę, bo to naprawdę nie jest kino adresowane do kogokolwiek spoza wcale nie tak znów wąskiego grona fanów.
Czekam. 😀 Afterlife i Retribution widziałem. Świetne. Muszę jeszcze obejrzeć Zagładę, którą wypożyczę sobie na VOD Chili, bo jest w Special Selection. 🙂 I tak – jedynki nie chce oglądać. Jakoś tak nie przepadam za filmami z 2003 roku i niżej.
@kiogu1|Żartujesz sobie? Cała seria przyniosła już blisko miliard dolarów przychodów przy łącznych wydatkach ledwie 250 milionów, przy czym pierwsza część zarobiła akurat najmniej.
@Shaddon Odczuwam sympatię do całej serii Resident Evil, choć nie wiem do końca, dlaczego. Według mnie kiczowate nie było wspomniane Resident Evil, ale np. Furious 7 już było (Szybcy i wściekli 7). Szybcy to oni nie byli, wściekli – może jeszcze tak.
Wszyscy wiemy, że ta seria jakościowo się stoczyła (nawet mnie ostatnia część przyprawia o ból zębów, a jestem w stanie wiele wybaczyć), ale mimo wszystko lubię tę postać, to uniwersum, itd./itp. Mila była świetna w roli Alice. Film to takie coś więcej niż Guilty Pleasure 🙂 Lubię…
To że to specyficzne, kiczowate kino rozrywkowe to każdy głupi wie, pozostaje tylko mieć nadzieję że będzie chociaż rozrywkowe, bo w tej serii to już różnie bywa (ostatni film przespałem)
Ta seria, to taki prawdziwy „resident evil” filmów kategorii B, choć może raczej można by go nazwać pasożytem. Ile to już części temu miała być ta „ostatnia”? Z drugiej strony i tak będzie to pewnie coś lepszego niż nowe „Ghotstbusters”, bo wszyscy wiemy czego możemy się spodziewać.
Ostatnia część była straszna.. Poprzednie jednym okiem dało się oglądać i ten kicz bawił (jak się zapomniało jak film się nazywa), za to ostatnia była zupełnie bez sensu i nudawa. Do kina nie ma co iść na pewno, Netflix mi to za pewne zaserwuje w odpowiednim czasie
@kacperwawszczyk|Tzn. ze wedlug Ciebei jedyne dobre Terminatory, Wladca Pierscieni, Ojciec Chrzestny, Matrix, Leon Zawodowiec, Milczenie Owiec, Obcy, Gwiezdne Wojny IV-Vi, Braveheart, Gladiator, Szeregowiec Ryan, Szklane pulapki, Scarface, Blade Runner czy Szosty zmysl to dla Ciebie gnioty? 0.o?
@Michal333|Słuchaj, to, że coś jest kiczowate, nie znaczy, że jest złe. Tobie filmowe „Residenty” się podobały, ja również mam o nich dobre zdanie, bo lubię filmy, które wiedzą czym są i nie silą się na imitowanie czegoś innego (choć ostatnia część to już ordynarne odcinanie kuponów od sukcesu poprzednich). Ogląda się to to z dużą przyjemnością i tyle, choć przecież obok ambitnego kina nawet nie stało.
Ja tam lubię od czasu do czasu obejrzeć filmidło w rodzaju rozmaitych „Rezydentów”, „Ryjówek” czy innych „Ataków dwógłowego rekina”. Zwłaszcza z kumplem, zgrzewką płynnego złota i odpowiednim podejściem…można się przy takich dziełach całkiem nieźle bawić. Jedynie do Uwe mam uraz, bo swego czasu zmasakrował okrutnie parę tytułów, które zssługiwały na coś lepszego…
Ten zwiastun pojawił się dzisiaj chyba na wszystkich stronach, serwisach i kanałach rss, czyli jest hype. Możecie narzekać, że kiczowate, wtórne, złe, ale ta seria ma charakter i to coś co ją wyróżnia. Anderson i Jovovich osiągnęli coś czego nie udało się twórcom filmowego Dooma, Street Fightera, o Uwe Bollu nie wspominając: robią filmy, które nie gwałcą growej podstawy. W jakiś sposób rozumieją i potrafią uchwycić specyfikę Resident Evil (np. Leon też nie jest klasycznym action hero) i to się podoba.
Czekam.
Czy w tym całym Special Selection na Chili, nie ma aby któregoś z tych ostatnich Resident’ów?
Trochę śmieszy mnie narzekanie „fanów”, że te filmy to „nie jest Resident Evil”. Głupia fabuła? Jest. Postacie bez charakteru? Są. Zombie? Są. Umbrella Corp? Jest. Lekkie i przyjemne w odbiorze? Jak najbardziej. Jak dla mnie 100% Resident Evil.
Dlaczego ta seria się jeszcze nie skończyła?
Porąbane Mary Sue…puścić film z dymem.
@Tesu Ja nigdzie nie napisałem, że te filmy to „gnioty”. Po prostu wtedy efekty specjalne nie były zbyt zaawansowane, a ja uwielbiam widowiskowość, którą dostarczają mi teraźniejsze filmy. |Starą trylogię Gwiezdnych Wojen obejrzałem, tak samo trylogię Powrotu do Przyszłości oraz Facetów w Czerni.
Jak to ładnie ujął jeden typek „kino świadomie żenujące”, czyli można obejrzeć i znów poczuć się jak 12-latek, do którego jest to kierowane.
@kacperwawszczyk|Patrzac na efekty w Hobbicie i te we Wladcy Pierscieni wole tego drugiego, gdzie bylo wiecej statystow, a mniej plastikowego CGI. Zreszta w wielu filmach jest przerost efektow specjalnych nad jakoscia gry aktorskiej, fabuly i dialogow, przez co zamiast dobrego filmu dostaje sie gume do zucia dla oczu, o ktorej szybko sie zapomina.
@Tesu|Słusznie prawisz, „Hobbit” był tak plastikowy, że choć bardzo próbowałem, ni cholery nie mogłem się wczuć w klimat. Zresztą, najjaśniejszym przykładem obrazującym tezę, że efekty to nie wszystko, jest dla mnie „Aliens”, film tak perfekcyjny, że pomimo dzisiejszych gigantycznych budżetów i rozbuchanego CGI, żadnemu obrazowi Sci-Fi nie udało się nawet do niego zbliżyć. Z drugiej strony, jeśli ktoś uważa inaczej, to takie jego prawo. My możemy sobie co najwyżej ponarzekać, że „dawniej było lepiej”. 😉
Cały czas nie mogę przeżyć epizodu w więzieniu i ogromnego typa, ostukującego bramę młotem, obserwowanego z za wspomnianej bramy przez dwójkę bohaterów. Jeden z najlepszym przypadkowych elementów komediowych, jakie widziałem.
Filmowy Resident Evil skończył się w 2004 roku na Apocalypse.
@ pc1971 |Filmy RE nie gwałcą growej podstawy? To żart tak? Ostatnie dwie części tego odpadu to był poziom Uwe Bolla, tyle, że miał duży budżet.
@Mikel666666 |Ale co Michael Bay (zaznaczam – nie przepadam za jego TFUrczością) nawyczyniał poczynając od Bad Boys 2 na autostradzie, a na TF kończąc, to i często CGI się bronią. Oczywiście czerpiąc pełnymi garściami z klasyków naturalnych pierwowzorów. Za to kamera w centrum wydarzeń jest szalenie sugestywna. Trudno jest poddać dobrowolnie aktora poważnemu wypadkowi, a CGI na ogół skutecznie tuszuje te „plastiki” sytuacji w studiu. Jeśli fabuła wciąga, to wszystko przejdzie; przykład – „Kroniki mutantów”.