rek
rek
29.10.2021
Często komentowane 14 Komentarze

„Eternals” – koniec był ledwie początkiem

„Eternals” – koniec był ledwie początkiem
Już 5 listopada do polskich kin wejdzie film „Eternals”, najnowsza produkcja Marvela. Choć pozornie niszowi (powiedzcie to Strażnikom Galaktyki!), Eternalsi stanowią jeden z filarów całego komiksowego świata, a poznając ich niebiańską genezę, zyskamy nową perspektywę na całe MCU.

Kinowe Uniwersum Marvela to jeden z największych sukcesów w historii kina. Saga Kamieni Nieskończoności i wojna z Thanosem były ambitnym, rozciągniętym na prawie dwa tuziny ekranizacji projektem, którego oszałamiający skalą finał przyćmił każdą dotychczasową adaptację komiksu. Zwiastujące początek czwartej fazy MCU filmy „Czarna Wdowa” oraz „Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni” są udane i widowiskowe, ale jeszcze dużo przed nami – „Eternals” ma pokazać, że Thanos był jedynie pierwszym rozdziałem w dosłownie kosmicznej mitologii uniwersum Marvela. A przy okazji nieco zmodyfikować znaną i lubianą formułę, na której studio Kevina Feige zbudowało swój sukces.

Pytanie o to, kim właściwie są Eternalsi, skrywa w sobie wiele warstw. To stworzone przez Celestian niemal nieśmiertelne istoty o zróżnicowanych i unikalnych mocach, na przestrzeni ostatnich 7000 lat pomagające ludzkości w rozwoju (mniej lub bardziej zza kulis) i jednocześnie unikające ingerencji w konflikty zbrojne śmiertelników – nawet Thanos nie mógł doprowadzić ich do złamania tej zasady. Jedynym, co może zmusić ich do działania, są monstrualni Dewianci. Są oni kolejnym, „nieco” mniej wspaniałym tworem Celestian. Zagrażają całej planecie, a ich eliminacja zawsze była głównym zadaniem Eternalsów. Celestianie zaś to prastara i potężna kosmiczna rasa twórców, niszczycieli i eksperymentatorów. Pojawili się już w „Strażnikach Galaktyki” – w pierwszej części ujrzeliśmy, jak wprawnie posługują się Kamieniami Nieskończoności, a w drugiej poznaliśmy Ego, nietypowego, acz niezwykle potężnego (i złowrogiego) przedstawiciela Eternalsów, a przy tym ojca Star-Lorda. Dość powiedzieć, że intencje Celestian rzadko są oczywiste, a pomniejsze rasy, jak ludzie, nie mają łatwej drogi, by zdobyć ich szacunek.

Nawet jeśli ktoś zna wszystkie filmy MCU na wylot, to dopiero przyswoiwszy historię tych trzech ras, będzie w stanie w pełni zrozumieć genezę uniwersum, w którym supermoce i obce rasy są szokująco powszechne. A ponieważ „Eternals” stworzył sam legendarny Jack Kirby, pionier medium i jedyny człowiek mający prawo do tytułu Króla Komiksu, zaś ich mitologię rozwinął po latach Neil Gaiman, historii o Eternalsach wystarczy na całą serię filmów.

„Eternals” otwiera drzwi, za którymi czekają nieskończone możliwości.


Choć po charyzmatycznym Thanosie i wykasowaniu przez niego połowy populacji wszechświata trudno wyobrazić sobie, aby dało się jeszcze bardziej podnieść stawkę, Marvel znalazł na to sposób. Zamiast w nieskończoność pompować skalę zagrożenia, z którym mierzą się bohaterowie (spokojnie, ta nadal jest olbrzymia!), zwiększony zostanie nacisk na zaangażowanie widza. Jak? Stan Lee mawiał, że czytelnicy tym mocniej kibicują bohaterom w kostiumach, im bardziej sympatyzują z nimi ubranymi „po cywilnemu”. Będący w swej esencji historią o rozbitej rodzinie „Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni” był dobrym przykładem tego, na co Kevin Feige, szef Marvel Studios, chce teraz położyć nacisk w swoich filmach. Bardziej ludzcy bohaterowie z dobrze wszystkim znanymi problemami życia codziennego, mający czas na dylematy i wewnętrzną refleksję, pomału będą próbowali wyprzeć stereotyp, że każdy heros Marvela to nieugięty twardziel lub twardzielka, co rzuca dowcipami nawet w obliczu śmiertelnego zagrożenia. Wybuchowa akcja ma być wisienką na torcie, a nie głównym sensem istnienia filmu.

Obsada „Eternals” jest olbrzymia ­– na dzień dobry zobaczymy aż dziesiątkę Eternalsów, a to wcale nie wszystkie istotne dla fabuły osoby! – a scenariusz poprowadzi nas przez tysiąclecia. Nie dziwi więc fakt, że aby każda postać otrzymała czas na rozwój, film będzie trwał aż dwie i pół godziny. W tym czasie poznamy bohaterów i ich osobliwości, a odkrywając, jak półbogowie ułożyli sobie życie wśród śmiertelników, będziemy poznawać kolejne sekrety uniwersum Marvela.

Tak jak Kamienie Nieskończoności były kluczowe dla trwającej jedenaście lat sagi, tak „Eternals” położy fundamenty pod jej kolejne rozdziały. Na naszych oczach zaczyna się budowa nowej sieci powiązań, która finalnie splącze się z tą już istniejącą w spójną całość, czyniąc najbardziej rozbudowane uniwersum w historii kina jeszcze większym, bogatszym i ciekawszym. A to wciąż dopiero jego początek. Wszak od wprowadzenia Celestian jako aktywnych uczestników fabuły dzieli nas już tylko krok od będących owocem ich eksperymentów na ludzkości mutantów, a tym samym długo wyczekiwanego pojawienia się X-Menów w wersji MCU. A gdy kosmos okazuje się kipieć od pierwotnych sił i skrywać gniewne, prastare istoty, to Marvel otwiera sobie drogę, aby w końcu ukazać światu najlepszą wersję swojej pierwszej rodziny –  legendarnej Fantastycznej Czwórki. „Eternals” otwiera drzwi, za którymi czekają nieskończone możliwości.

Oficjalną stronę filmu znajdziecie TUTAJ.

Jeśli chcecie obejrzeć film jako pierwsi, mamy dla Was świetną wiadomość – już dziś ruszy przedsprzedaż biletów na „Eternals”! Bilety dostępne będą TUTAJ – „Eternals” w kinach od 5 listopada 2021 r.

Artykuł powstał przy współpracy z dystrybutorem filmu „Eternals”.

rek

14 odpowiedzi do “„Eternals” – koniec był ledwie początkiem”

  1. Jestem tak nie zainteresowany tym filmem ze nawet czytac mi sie nie chce. jestem w szoku jak sie pozmienialo, ja wielki fan marvela nie mam ochoty ogladac ich filmu.

  2. Shang-Chi i bardziej ludzcy bohaterowie z problemami? To żart? Czy oglądaliśmy inne MCU? Starlord i porzucenie przez ojca? Gamorra i jej „rodzina”? Kapitan Ameryka i żal za utraconym życiem rodzinnym? Czarna Wdowa i jej rodzina? Wanda i Vision, w szczególności w swoim serialu? Thor i Loki? Niby w czym Shang-Chi i jego rodzina różnili się od 90% rodzin w MCU?

  3. @ geek Z żoną uważnie śledzimy wszystko w MCU od samego początku. Raz lepiej, raz gorzej, ale niezmiennie dobrze się bawimy i wciąż chcemy więcej. Potencjał na kolejne historie, biorąc pod uwagę to, ile jeszcze w komiksach inspiracji zostało, jest ogromny. Na Eternals czekamy straszliwie, zwłaszcza po kapitalnym Nomadland od tej samej reżyserki. Lubimy raz obejrzeć coś festiwalowego, jakąś totalną niszę (ostatnio choćby „Climax” Gaspara Noe), by chwilę później przegryźć ją Marvelem. Idealne połączenie 🙂

  4. Wszyscy jada po tym filmie, nawet najbardziej zatwardziałe simpy MCU, że to nudy na pudy, widziałem ten pierwszy trailer i ciężko się z tym nie zgodzić – nie tam niczego, coby miało widza przyciągnąć, albo zapewnić, że będzie się dobrze bawić (w przeciwieństwie np. do takich Strażników, albo nawet Czarnej Pantery). Nie wiem, jak nie macie na co wydać tych 25 złotych to proszę bardzo, ja bym poszedł na Venoma 2.

  5. Szczerze ze wszystkich filmów Marvela najbardziej lubię Strażników Galaktyki, szczególnie 2 część jest boska, komedia połączona z ekstra muzyczką z lat 80., cudo. Potem Iron Man, Thor Ragnarok, czyli generalnie fajerwerki i komedia. Niestety teraz to, co robią to jakiś syf. Ale nie dziwię się. Na SG 3 nie czekam, bo wiem co z tego zrobią, żałosna propaganda o tym jak widzowie filmu są źli, Starlord jako background i wszędobylskie abc. One man’s progress is another man’s regress. Już nie moje czasy. Rust me.

  6. Jako były fan MCU (odliczanie dni do premiery filmów itp.) nie jestem już w stanie oglądać tych filmów. Niegdyś dawały wielką radość, teraz tylko irytują, grając na schemacie trochę akcji -> nieśmieszny suchac -> akcja -> suchar. Jedyna ledwo znośna część to IW, gdzie Thanos morduje te wszystkie irytujące postaci,aż tu nagle wielka bitwa o losy Wakandy i świata, walczą na śmierć i życie, a Banner śmieszkuje z samym sobą „stary nie rób mi tego obudź się). Porzygać się można. Juz szybcy i wściekli są lepsi…

  7. „Czarna Wdowa” i „udane” w jednym zdaniu? Guten żarten.

  8. Podobno Ci Eternalsi słabo wypadli. I tak nie moje klimaty. Szare masy niech oglądają MCU, ja na razie zadowolę się Diuną i będę czekał na nowego The Batmana, może jeszcze wpadnie po drodze jakiś inny bardziej ambitny film niż plastikowe, amerykańskie blockbustery.

  9. @Conic. no tak, THE BATMAN i Diuna to nie są plastikowe, amerykańskie blockbustery. xD Pewnie najbardziej ambitny film jaki znasz to Forrest Gump albo Zielona Mila? 😀 (nie mówię, że są złe oczywiście, są cudowne, tylko o fakt że chyba ktoś tu nie ma pojęcia co to znaczy 'blockbuster’)

  10. @ybraks – Eternals odhaczają wiele pozycji z listy „różnorodności i inkluzywności”, a mimo to na Rotten Tomatoes są na granicy „rotten” i „fresh”. Sam sobie odpowiedz na pytanie jak źle musi być

  11. @k4cz0r Jak lubisz oceniać po pozorach, to zacznij od siebie. Ambitny film tak, myślisz że mnie znasz, nie dam Ci satysfakcji, Diuna to ekranizacja książki, pan Villeneuve akurat nie jest jakimś tam podlotkiem jeśli chodzi o kino, a Ty uważasz, że ambitne filmy to : ? Proszę o Twoje typy gościu

  12. Od kiedy recenzenci są wyznacznikiem jakości filmu? Piszecie jakbyście sami nie wiedzieli jak często recenzje krytyków filmowych nie pokrywają się z recenzjami zwykłych widzów. Osobiście opinie innych interesują mnie tylko wtedy, gdy szukam czegoś nowego, a nie wtedy, gdy sam jestem zainteresowany filmem. W tym drugim przypadku muszę sam obejrzeć, a nie czytać płacze innych.

  13. @ybraks – a dziękuję, właśnie się delektuję browarkiem po całym dniu pracy. I na pewno nie ostatnim.

  14. Jakbym oglądał melodramat. Postacie niewarte uwagi. Takiego Ikarusa Superman łyka na śniadanie. Takie same moce, ale Superman rozłożyłby Ikarusa na łopatki. Do tego szlag mnie trafiał, gdy słyszałem „Eternalsi”, „Eternal”. No do kury nędzy zdecydujcie się na wersję. Zresztą zawsze mnie wnerwia gdy słyszę np. Avengersi. Co z ci.e.py.

Dodaj komentarz