rek
rek

CFX The ProGamer: Wygraj energetyczny zestaw [ZAKOŃCZONY]

CFX The ProGamer: Wygraj energetyczny zestaw [ZAKOŃCZONY]
Długie sesje grania czy treningi e-sportowe potrafią być wyczerpujące. W zachowaniu energii i odpowiedniej koncentracji pomoże Wam CFX The ProGamer.

Czym jest CFX The ProGamer? To PowerUp dla e-sportowców i gamerów, stworzony przez profesjonalnych graczy i neurobiologów. Daje solidną dawkę energii i podkręca koncentrację. Wystarczy tylko kilka łyków. 

Pierwszy kontakt z grą, nabijanie poziomów, bicie rekordów – każda z tych czynności może być tematem na świetną opowieść. W komentarzu opisz krótko Twoją najbardziej pamiętną sesję gamingową w życiu. Dla autorów najlepszych opowieści mamy puszki z CFX The ProGamer i shakery, dzięki którym będziecie mogli grać jeszcze dłużej i jeszcze lepiej! Możesz zgarnąć jeden z trzech zestawów. 

Na zgłoszenia konkursowe czekamy do poniedziałku włącznie (19 czerwca do godz. 23:59). Każdy ma prawo do jednego zgłoszenia. Zwycięzcy zostaną wyłonieni w ciągu 3-5 dni roboczych od zakończenia konkursu. Będa oni potem mieli tydzień na dostarczenie nam swoich danych osobowych. Jeśli tego nie zrobią w podanym czasie, nagroda przejdzie na kolejną wytypowaną przez redakcję osobę. Wysyłka nagród tylko na terenie Polski. Osoby używające multikont zostaną automatycznie zdyskwalifikowane.

A jeśli szukasz najlepszej pracy w całej galaktyce i chciałbyś zostać CXF Chief Gaming Officerem, zajrzyj koniecznie na www.cfxcgo.com i weź udział w rekrutacji!

Laureaci

Spośród nadesłanych zgłoszeń wybraliśmy:

  • DariusV
  • Sende99
  • Dzwienkoswit
  • Osoby te proszę o jak najszybsze podesłanie maila ze swoimi danymi na adres konkurscda@cdaction.pl. W mailu powinno być: ksywka z forum, imię i nazwisko, adres korespondencyjny oraz telefon kontaktowy. Wiadomość należy zatytułować „Konkurs – CFX The ProGamer” i wysłać z adresu mailowego jaki macie powiązany z kontem na forum. 

    rek

    43 odpowiedzi do “CFX The ProGamer: Wygraj energetyczny zestaw [ZAKOŃCZONY]”

    1. CzlowiekKukurydza 12 czerwca 2017 o 15:11

      Cóż za propaganda. Zostaję przy Doritosach i Mountain Dew.

    2. Pamiętam jak kiedyś w Lineage 2 brałem udział w mass pvp w FOG. Obok mnie siedziała siostra która też grywała w Lineage ale akurat wtedy była w innym klanie i nie Brala udziału w pvp. Ja grając necro/bishopem narzekałem że nie mogę nikogo zabić a ona naśmiewała się ze mnie że gdyby to ona grała to by zabiła z pięć razy tyle co ja. Koniec końców się na nią wkurzyłem i dałem jej grać żeby pokazała jaką to jest pro gamerką…|No i miała rację.|PS A najlepsze w tym wszystkim jest to że używała wyłącznie myszki.

    3. Kilka lat temu mieć 75 lvl postaci w Metin2 PL to było coś. Nadeszły wyczekiwane zimowe ferie, rodzice cały dzień w pracy, zapasy jedzonka porobione, nic tylko grać. Długie expienie bywa nużące, siedzieć kilka godzin w tej samej pozycji to plecy mogą rozboleć. Potki zakupione, ekwipunek dobrany, czas wyruszyć na expowisko. Kilka dni siedzenia w V2, do znudzenia zbieranie spota pająków i wybijanie go nareszcie przyniosło upragniony 75 lvl. Do dziś pamiętam ten tydzień – pełen wyrzeczeń, ale z happy endem.

    4. No nie mogę, muszę zapytać. Czy to jest jakiś odgórny przykaz, żeby używać w nagłówkach trybu rozkazującego? Wszędzie w internecie i reklamach tylko „zobacz jak”, „sprawdź”, „wygraj”. Ja wiem, że to przywędrowało z zachodu, bo tam się tak pisze, ale czy tylko mnie to mierzi w języku polskim, bo brzmi co najmniej niezgrabnie? Czy tylko mi się wydaje, że w tym artykule „Do wygrania energetyczny zestaw” brzmiałoby i ładniej i lepiej? I to nie jest narzekanie, ja po prostu chciałbym wiedzieć.

    5. Ale syf.

    6. GTA San Andreas wyszło jak byłem w gimnazjum jeszcze. Grę dostałem w swoje łapki w piątek wieczorem. Mama zbytnio się nie przejmowała jak długo grałem. Praktycznie ciągła (i diablo niezdrowa) sesja z małymi przerwami trwała do niedzieli rana. Nie odespałem w niedzielę… za to w ponoedziałek w szkole przespałem pół zajęć. Mamę wezwała szkolna psycholog twierdząc że się przemęczam w jakiś nieznany jej sposób. Warto było, nawet dla samego tego, żebym się mógł z rodzicielką obśmiać z teorii o pracowitym leniu.

    7. To było jakieś dziesięć lat temu – pierwsza nieprzespana growa nocka w czasach szkoły średniej przy znakomitym pierwszym Neverwinter Nights. Tak się wkręciłem w grę, że zorientowałem się dopiero z samego rana, kiedy moja rodzicielka weszła do pokoju aby obudzić mnie do szkoły i jej niezapomniany tekst „tak rano a ty już przy tym pudle?” :D. Oczywiście nie przyznałem się, że bardziej pasującym słowem było „jeszcze” a nie „już”, a że była to końcówka roku i wystawianie ocen, więc pierwsze lekcje przespałem 😉

    8. Pamiętam jak jakiś czas temu zetknąłem się z Rising Storm 2: Vietnam przy okazji otwartej bety.|( Wtedy jeszcze nie znałem tej serii ) A więc, wszedłem prędko do gry i chwyciłem AK-74 do ręki, po czym wybiegłem na przeciwników zza rogu – i nieświadomy poziomu realizmu – odpaliłem full auto… moja broń miotała się na wszystkie strony, a ja krzyczałem tylko „WOOOW! YEA!”. Po chwili zauważyłem, że udało mi się nabić tym sposobem 3 fragi… Adrenalina buzowała. I tak przegrałem całą noc, kładąc zastępy wrogów.

    9. Aion. Jak jeszcze nie był F2P i siekało się na privach. Grałem długo na jednym z lepszych i wykończonych. No i jednego dnia wieczorem zobaczyłem na czacie że szykuje się rajd na world bossa. Dołączyłem. Sieka była konkretna, ok 200-300 osób rozdzielone na 2 rywalizujące ligi. Prawie 4 godziny tłuczenia. Męczarnia. I jak już wreszcie padł to okazało się…że akurat on nie był „zrobiony” i nie miał loot pool’a przez co dropnął cały niesamowity…pieniążek. Sztuk 1. A mode przed walką nam życzył powodzenia -_-

    10. To było jakieś 18 lat temu w sylwestra gdy ze starszym bratem zabraliśmy z pokoju rodziców telewizor i zanieśliśmy go do kuchni gdzie graliśmy sobie w Mario na pegasusie. Było bardzo fajnie a zarazem śmiesznie grając na zmiane 😀 Przegraliśmy tak calusieńką noc a z rana dostaliśmy ochrzan od rodziców za telewizor hehe. Co jak co było warto. Jeden z niewielu takich dni spędzonych z bratem w życiu 🙂

    11. Poganin takie to jeszcze nic, mnie najbardziej irytują nagłówki, które wprost insynuują, że jesteś półgłówkiem. „Całe życie robiłeś to źle, zobacz jak….”; „10 faktow o których nie miałeś najmniejszego pojęcia na temat….” itp

    12. Rok 1998, 7 rano, lekcje zaczynają się za godzinę. Rodzice wyszli do pracy, więc to najwyższa pora żeby kumpel Adam wpadł na całe TRZYDZIEŚCI MINUT ostrego grania w DEMO pierwszego grand theft auto na moim wysłużonym 486. W kurtce, w butach – bo na ściąganie i zakładanie ubrań nie było czasu. Na lekcje czasami się spóźnialiśmy – trwało to parę tygodni – tak, przez ten cały czas ogrywaliśmy to biedne demko GTA.

    13. Nigdy nie zapomnę, jak dostałem moją pierwszą grę komputerową-LEGO Star Wars II. Byłem wtedy jeszcze małym gnojem i pierwszy komputer stał u babci w mieszkaniu. Standardowo babcia powiedziała, że mam dwie godzinki na granie. Ja zadowolony, szybciutko zainstalowałem i się zaczęło-grałem jakieś 9-10 godzin (kiesyś wydawało mi się, że to kupa czasu). Nie wiem dlaczego, ale babunia w ogóle mnie nie pilnowała :D. Byłem wtedy strasnie z siebie dumny, czułem się jak prawdziwy no life ;).

    14. Ach… Doskonale pamiętam mój pierwszy raz z Watch Dogs… W każdej możliwej chwili tylko chciałem zagrać. Historia była cudowna…. Do tej pory próbuje przejść ja na 100% 🙂

    15. Miałem wakacje, wspólnie z bratem na zmianę graliśmy w Diablo I, w sumie wyszło, że ja spędziłem przy grze około 6-7 godzin a mój brat następne 8 godzin. Wszystko to na pół megowej karcie graficznej Trident, całość działała bardzo wolno, takie „slow-motion” – tup… tup…, ale dawaliśmy radę. Niestety cała sesja została zakonczona spaleniem się naszego monitora 14″ CRT… nie muszę chyba dodawać, że jak na tamte czasy to była tragedia… na szczęscie był jeszcze na gwarancji i udało się go nam wymienić:)

    16. Dawno, dawno temu, za czasów wspólnej gry w piłkę nożną i siatkową, bieganie po polach i grę w „podchody” oraz niezapomniane „Wyprawy Robinson” w niedalekim zagajniku, byłem sobie małym szkrabem. Miałem już PC – moje marzenie – i grę Gothic II. Wraz z synem mojej kochanej babci, rzuciliśmy sobie wyzwanie – kto szybciej przejdzie tę grę. Czas trwania wyzwania ustaliliśmy na 7 dni, a ostatecznie, zakończyło się na jakichś 50-60 godzinach. To był mój pierwszy, udany i jedyny, speed-run challenge. Piękne czasy.

    17. Pierwsze Dark Souls… Kolega, z którym wynajmowałem pokój grał w tą pozycję nałogowo i zaczął dzielić się że mną swoimi dokonaniami i historiami z gry. Nie znałem jej, toteż większości z tego co mi opowiadał zwyczajnie nie rozumiałem i uznawałem to za bełkot szaleńca. I tak mijał czas, a ja coraz częściej byłem zasypywany jakimiś poisami, dexami czy innymi Gravelordami, aż trafiłem na okazyjną cene gry i stwierdziłem, że zobaczę, o co to halo. Pierwsza sesja z tytułem trwała 7 godzin. Cudo!

    18. Z 6-7 lat temu razem z kolegą graliśmy w Tibie i stwierdziliśmy że zrobimy sobie nockę, grając po godzinie na zmianę expiac. Po 6h grania byliśmy już dosyć wykończeni, ale stwierdziliśmy że trzeba dobić ten ostatni level. Ach te czasy bycia małym dzieciakiem.

    19. Pamiętam jeszcze szczylem będąc (okres podstawówki chyba) grywałem w Stronghold Crusader. Niby nic nadzwyczajnego. Do momentu gdy się pochorowałem i dostałem mocnej gorączki – siedziałem pod łóżkiem krzycząc, że strzelają do mnie łucznicy i musimy się chować przed ostrzałem. Oczywiście wszystkiemu przyglądali się rodzice. Mama mówiła, jakie to gry są złe i trzeba mi je ograniczyć. A tata? Cóż… stwierdził, że ten cały Stronghold w którego gram to „spokojna” gra przecież.

    20. „Heroes of Might and Magic III” – gra, którą poznałam wraz z bratem w dzieciństwie. Pamiętam do dziś jak razem graliśmy, albo czasem we trójkę czy czwórkę (z sąsiadami). Pamiętam jak każdy z nas obierał inną taktykę, dzięki której wygrał lub przegrał. I pamiętam te kłótnie, które wielkimi kłótniami nie były, aczkolwiek wydawały się następną bitwą, lecz rozgrywaną w rzeczywistości.

    21. Kiedyś postanowiłem przejść fabułe Wiedźmina3 na najwyższym poziomie trudności bez śmierci i bez przerw. Do wyzwania podeszłem 2 razy. Dopiero za drugim sie udało. Mam nadzieje że zwycięzcy też sprubujom tego dokonać. Powodzenia.

    22. Jakieś 3 lata temu odkryłam czym jest WoW. Zaczęłam grać i szybko wpadłam po uszy.|Pech chciał, że przyszła sesja i czas obrony licencjatu, którego ja nie miałam. Każdy wie, jak wygląda pogodzenie gry z nauką-nauka mocno przegrywa.|Ostatecznie w dwa miesiące wykoksałam mojego Huntera do 83 poziomu, stworzyłam multum innych postaci, poznałam cały świat, napisałam licencjat i cudem zdałam zaległe przedmioty. Nie powtórzyłam czegoś takiego do czasu, gdy w zeszłym roku podczas sesji zimowej zaczęłam Morrowinda.

    23. Kiedyś mieliśmy fazę na ISS Pro Evolution. Potrafiliśmy grac w nią godzinami.Pewnego p.południa przyszedł do mnie kumpel i zaczęliśmy łupać przy piwkach i pizzy.Graliśmy mecz za meczem ,turniej za turniejem z mega wczutą. Przerwaliśmy gdy coś usłyszałem w pokoju obok,był to budzik ojca dzwoniący o 5ej rano i budzący go do pracy. Ojciec widząc światło spod drzwi,zajrzał do mnie,patrzał na nas jak na idiotów, ale nic nie powiedział. Ja też szedłem w ten dzień do pracy,lecz na 8.To nie był dobry dzień…

    24. Rok temu wpadłem w sidła assassina. Potrafiłm przegrać całe dnie, ale zawsze mama mówiła, abym kończył. Teraz jej dziękuje, że nie mam problemów ze wzrokiem. I tak dokończyłem tego assassina i wiele innych na raty:,)

    25. Mimo powtarzania, że MMO nie tknę, złamałem własne zasady – jak miałem w zwyczaju.|Trzeciej nocy otoczyli mnie wszyscy, umundurowani w stroje wieczorowo-łóżkowe, członkowie rodziny (w tym miejscu autor pomyślał o swej żonie w małej czarnej ze skąpą bielizną pod spodem;), wrzeszcząc, bym skończył. Akurat ubijałem bossa. Zacisnąłem w nerwach powieki. Oczy zapiekły i zabolały. Po długim czasie dałem radę je otworzyć i… wszyscy byli martwi… a ja cały we krwi…|Rano miałem odciśniętą na policzku klawiaturę.

    26. Kilka lat temu jako dzieciak przeszedłem kampanie pierwszej części Killzone na konsoli Playstation 2 bez przerw gdzie mnie to zajęło około 10 godzin a dlatego że nie posiadałem karty pamięci,ponieważ jeśli wyłączało się konsolę postęp był od nowa,więc konsola bez problemu zdała wyczyn ja również.

    27. Zdarzało mi się siedzieć całą noc przy grindowaniu leveli, ale to nie dawało takiego funu, jak pierwsze spotkanie z MU Online, jako bodajże 7-8 letni dzieciak. Kuzyn zostawił włączony komputer z postacią na 43 levelu, a ja, jako dotąd bierny obserwator z dostępem do hasła, odpaliłem grę. Do dziś pamiętam, że z Ghula leciało 512 XP. Zwykły grind, ale ile frajdy dla siedmiolatka! Mina kuzyna bezcenna, gdy wrócił i włączył grę, a postać w ulepszonym secie z 55 levelem i eq zapełnionym samymi Heart of Love xD.

    28. Pamiętam jaki dziś , grałem z kolegami w Dying Light i akurat najechał nas Łowca. Był to Łowca o najwyższej randze i mutacji . Co więcej , był naprawdę dobry. Tak intensywnej rundy nie miałem ani wcześniej , ani potem. Łowca z automatu ubił nas wszystkich , zabierając 4 życia. Na szczęście potem udało się wyrównać , ale Łowca nie pozostawał dłużny, szliśmy łeb w łeb. W końcu pozostałem ja , Łowca i ostatnie gniazdo. Uczucie gdy nabiłem go na kolce , zniszczyłem gniazdo i wygrałem – bezcenne.

    29. To ja może opiszę jedną z moich nowych przygód z trofeami konsoli PS. Wkręciłem się w to na studiach i obecnie mam 238 platynek. Wspomnienia godne jest wbijanie platyny w nowym Tormencie. Gra niszowa, więc o porady trudno. Chyba ze 30 razy ją kończyłem starając się wbić poszczególne trofea. Ale się udało. Wbiłem platynkę jako trzeci na świecie i mój poradnik na TropchyClub.pl był pierwszym na świecie poradnikiem dla łowców pucharków. To były długie posiedzenia, ale gra była tego warta.

    30. Najbardziej pamiętna sesja gamingowa w moim życiu wydarzyła się kilka lat temu w weekend, kiedy rodziców nie było w domu. Ja, nie do końca jeszcze pełnoletnia, wyposażona w radlera 0%, papierosy, zupkę chińską i chipsy siadłam dumnie do komputera, by spędzić całą sobotnią noc na Summoner’s Rift, rozmawiając ze znajomymi przez Skype. Nie jestem w stanie stwierdzić nawet, ile LP zostałol straconych tej nocy, jednak pozdrawiam moich towarzyszy: Egipcjanina Amra i Bułgara Petyra, z którymi kontakt mam do dziś!

    31. Było wiele pamiętnych sesji, ale jedną pamiętam dokładnie, bo była dość niespodziewana. Kolega wpadł do mnie z konsolą (PS2) na dwa dni, przedtem pożyczając od znajomego grę, na którą długo czekaliśmy (zapomniałem jaka to była :p) I dostał też „the Warriors”, o której nic nie wiedzieliśmy. Zaczęliśmy grać w The warriors, myśląc, że nam się znudzi, lecz skończyliśmy w nią grać, gdy ukończyliśmy ją na 100%, po jakiś 15 godzinach grania bez przerwy, przez całą noc.

    32. Najlepiej pamiętam i wspominam moją pierwszą grę a był to Metin2. Zaczęło się od tego że mój tata lubił sobie pogrywać w różne gry.. Więc pewnego dnia zapytałam czy mogłabym w jakąś zagrac. Mój tata zaproponował mi Metina.I co było najlepsze na początku po zapoznaniu się z wirtualnym światem znalazłam sobie od razu męża i po ciężkich staraniach odszukałam obrączke,suknie ślubną i smoking (co w tej grze było trudne). Tak się cieszyłam tym ślubem że na ceremonie zaprosiłam wszystkich moich domowników.

    33. Grałem w wiedźmina 3. Dysk mi padł po tym, jak |SPOILERCiri poszła ratować świat przed Białym Zimnem. Myślałem, że zginęła i… wstyd się przyznać, płakałem. Po miesiącu, gdy udało mi się kupić nowy dysk dowiedziałem się, że jednak żyje i tym razem popłynęło kilka łez, ale tym razem szczęścia.|KONIEC SPOILERU|pierwszy raz tak się zżyłem z bohaterami gry. Cały miesiąc byłem smutny. Cholerny dysk.

    34. Wakacje, wolna chata u kumpla na weekend, 6 graczy, Tekken 5. Tak w skrócie kojarzy mi się jedno z najprzyjemniejszych wspomnień gamingowych. Maciek jako jedyny z nas, 6-osobowej paczki miał konsolę PS2 od brata z Włoch i kilka żywych po dziś dzień gierek. W wolnej chwili przychodziliśmy do niego ćwiczyć combosy i sztuczki w tekkenie 5, żeby wygrać we wspomnianym wcześniej „turnieju”, który sobie zorganizowaliśmy. Wtedy to było coś, niezapomniana adrenalinka, zacięta rywalizacją. Te czasy już nie wrócą.. 🙂

    35. Sesja,którą najlepiej miała miejsce wydarzyła się niedawno. Wskoczyłem solo w rankedy w CS:GO, a wyszedłem z 4 towarzyszami, z którymi do dziś grywam. Zaczęło się od niepoważnej,pełnej memów gry na overpass, zagraliśmy następny mecz na innej mapie, po czym była chwila „przerwy”,aby się rozluźnić. Po przerwie wskoczyliśmy do Crossout, gdzie robiliśmy śmieszne pojazdy,które o dziwo jeździły mimo swej wadliwej konstrukcji. Od 23 do 5 rano używałem tylko języka angielskiego,co wpłynęło na wyjątkowość tej nocy.

    36. Uciekło mi „wspominam” :/

    37. To było dobre parę lat temu. Za czasów królowania Cataclysmu. Ciepły sierpniowy wieczór… 4 śmiałków… Jeden cel… Stworzyć czterech death knightów z dowolnym nickiem ALE zakończonym „…Oracz” wielu mówiło nam że nie damy rady, że wszystkie nicki zajęte. Lecz nie tym razem, mieliśmy jasno określony cel: zdominować BG a następnie podbić świat. Lecz życie zweryfikowało nasze plany, po 3 godzinach gdy wyszliśmy z lokalizacji startowej okazało się że niewiele osób gra bg na tych poziomach 🙁

    38. Było to dawno, jakieś 10 lat temu, kiedy po raz pierwszy zacząłem grać w metin 2 i tak mi się ta gra spodobała, że gram do dziś. Mam bardzo wysokie levele na różnych kontach i serwerach, i myślę, że ta gra nigdy mi się nie znudzi.

    39. Chwilę po wyciągnięciu Excallibura ze skały i wyprowadzeniu ludzi z Egiptu przez Mojżesza miała miejsce pamiętna noc. Mój dobry przyjaciel (pozdrawiam Cię Mateusz) przybył do mnie by wspólnie rozkoszować się moim nowym komputerkiem (czyt. pograć), a nie były to czasy w których królował LOL czy Overwatch. Dwójka nastolatków do wczesnych godzin porannych nieprzerwanie pojedynkowała się w Blobby Volley (ktoś pamięta?). Ależ emocji, ileż potu, krwi i łez uszło z nas tej nocy. Bynajmniej jest co wspominać!

    40. Moja pierwsza „gejmingowa” sesja miała miejsce dość dawno za czasów kiedy byłam pięka i młoda a mój monitor zajmwał połowę biurka a komputer drugie pół. Od kiedy pamiętam zawsze fascynował mnie świat czarów i Harry’ego Potter’a i to właśnie dzięki tej serii gier na podstawie filmu (a dokładniej częśći 1-3) miałam kilka nieprzespanych nocy aby przejść wszystko od początku do końca ze wszystkimi znajdźkami, kartami czarodziejów etc. I to dzięki tej serii zaczęła się moja fascynacja grami aż do dziś dzień.

    41. To było w 2015 roku. Odkryłem świetną grę – Shank. Zakupiłem, włączyłem i od razu się wciągnąłem w kampanię dla pojedynczego gracza. Świetna, bajkowa grafika i ten klimat typowej ,,siekanki”, coś jak DMC. Po przejsciu kampanii, zauważyłem, że jest opcja dla dwóch osób. Zaprosiłem przyjaciela, abyśmy pograli we dwóch. Była gdzieś 13 godzina. Zamówiliśmy pizze, kupiliśmy napoje i graliśmy. Tak dobrze się bawiliśmy, że pizza wystygła, a za oknem było już ciemno. W 7h przeszliśmy co-op i było warto :]

    42. Tylko nie zażywajcie tego za dużo, bo to może wtedy bardzo negatywnie wpłynąć na wasze zdrowie. Kilka spożytych w krótkich odstępach czasu potrafi spowodować dość dużą nadpobudliwość, mocno przyspieszone bicie serca, bądź też w niektórych przypadkach drżenie rąk.

    43. Jeśli siedzisz na kompie tyle, że potrzebujesz jakichś „leków”, to polecam psychologa.

    Dodaj komentarz