rek
rek

The Division ? już graliśmy

The Division ? już graliśmy
W niedzielne popołudnie na specjalnym pokazie dla wybranych mediów ze świata – jako jedyni w Polsce i nieliczni na świecie – mieliśmy okazję zobaczyć i pograć w The Division. Czy jest tak dobrze, jak mieliśmy nadzieję, że będzie po pierwszej zapowiedzi?

Przede wszystkim: trudno wyrokować po niecałej godzinie grania. W tym czasie można zauważyć jedynie, że to ładniutka – chociaż (oczywiście) trochę brzydsza niż na pierwszych materiałach – produkcja, która niewiele się różni od tego, co na rynku już było, jest i będzie. Ot po prostu multiplayerowa strzelanina w TPP, w której sporą rolę odgrywają osłony i komunikacja głosowa między członkami drużyny.

Graliśmy jako trzy drużyny składające się z trzech osób każda – cała zabawa polegała na tym, że mieliśmy wspólny cel i musieliśmy zdecydować, jak chcemy go wykonać. Chodziło o wyciągnięcie ze skażonej strefy konkretnego lootu, a wcześniej w ogóle przebicie się do niej przez wrogów sterowanych przez komputer. Z nimi problemu nie było – gąbki na naboje, które jednak padały jak muchy, kiedy musiały reagować na dosyć prostą, improwizowaną taktykę „ja za murek, ty za skrzynkę”. Trudniej zrobiło się, kiedy dotarliśmy do skrzyń, które mieliśmy ze strefy za pomocą helikoptera wyciągnąć.

Staliśmy więc w wyznaczonym miejscu i nagle inni gracze zaczęli do nas strzelać. Nie musieli – wtedy wszyscy razem wynieślibyśmy ten loot ze strefy. Kiedy jednak otwiera się ogień do innych drużyn, ekipa zmienia się w renegatów – walczy o to, by zabrać skarby dla siebie, ale i staje się celem dla innych. I w ten sposób, oczywiście, na mapie pojawił się chaos, nad którym dość trudno było zapanować – głownie dlatego, że dostaliśmy bardzo mało czasu, by w tej grze się jakkolwiek rozruszać. Po drugie: dlatego, że zabicie kogokolwiek zajmuje więcej niż wypicie czteropaka.

Nie jestem zachwycony tym, z czym miałem do czynienia, ale nie chcę przesadnie narzekać – grałem w zwykłą drużynową strzelaninę, która do gigantycznego hajpu nigdy nie miała szans dorosnąć. I na pewno po premierze grać w nią dalej nie będę. 

rek

26 odpowiedzi do “The Division ? już graliśmy”

  1. W niedzielne popołudnie na specjalnym pokazie dla wybranych mediów ze świata – jako jedyni w Polsce i nieliczni na świecie – mieliśmy okazję zobaczyć i pograć w The Division. Czy jest tak dobrze, jak mieliśmy nadzieję, że będzie po pierwszej zapowiedzi?

  2. ” I na pewno po premierze grać w nią dalej nie będę.” Pograł godzinę i już wyrokuje czy mu się gra spodoba lub nie. Coraz gorzej z tobą Berlin się robi. A co z zasadą Cd-Action że dopóki gra nie wyjdzie zachowujecie umiarkowany optymizm? Czasem naprawdę fajnie czyta się twoje teksty Berlin ale myślę że osoba która gry dzieli tylko na 2 kategorie ( OMG jakie to super oraz OMG jakie to beznadziejne ) słąbo nadaje się na wizytówkę czasopisma a ostatnio coraz Cie w nim więcej niestety…

  3. Dodam jeszcze że mnie osobiście the Division jest obojętne. Jeśli gra będzie dobra pewnie pogram jakiś czas po premierze ale nie jest to dla mnie żaden must have. Tyle wyjaśnienia żeby nie wyszło że jakiś ze mnie niezadowolony fanboy.

  4. Mój umiarkowany optymizm sprawił, że skreśliłem ten tytuł z listy pod tytułem „rzeczy potencjalnie mnie po premierze interesujące” po niecałej godzinie grania. To po prostu nie jest gra dla mnie. I z tego sobie wyciągaj jakie tylko wnioski chcesz.

  5. @Berlin tym bardziej udowodniłeś swoją wypowiedzią że nie ty powinieneś o takich grach pisać. I dzięki za łaskawe pozwolenie na wyciąganie samodzielnych wniosków. Łaskawca z Ciebie 😛

  6. Nie rozumiem tego bólu [beeep]. Napisał przecież, że to jego opinia i ma do niej prawo. Wbrew pozorom, po godzinie gry można się już do tytułu zniechęcić i nie trzeba badać każdego piksela, by dojść do takiego wniosku. Nie nakazał Ci jednak uważać tak samo, więc… o co chodzi? Chyba, że jesteś kolejnym wojującym, który szuka „obiektywnego recenzenta”.

  7. jedno trzeba Berlinowi przyznać-nie leci na ładną buzkę:)no i dobrze,bo ta gra poza ładną oprawą niewiele nowego wnosi do branży.chłopak wyraził swoją opinie i tyle.

  8. @maciekced widzę że dla Ciebie każda krytyka to „ból [beeep]. Po tym już widzę że dyskusje na poziomie z tobą prowadzić raczej będzie trudno trudno ale spróbuje. Z Berlinem jest grubszy problem, który wskazywało już wielokrotnie wiele osób. To utalentowany redaktor ze świetnym stylem pisania, którego teksty naprawdę często fajnie się czyta, ale jednocześnie potrafi jednym kontrowersyjnym zdaniem na końcu sprawić że po prostu nie da się go lubić. Im więcej jego tekst,o czytam tym mniejszą mam ochotę czytać..

  9. cd.. następne. A niestety do CD action pisze coraz więcej. To jest świetne pismo ale jeśli niedługo 1/4 zawartości będę pomijał bo niestety pisze tam Berlin to coraz mniej będę skłonny co miesiąc je kupować. I sądze że wiele osób ma podobnie jak ja. Dlatego napisałem że z Berlina słaba wizytówka czasopisma. Ale to tylko moja opinia ups sorry ból [beeep]….

  10. Dziwne,na początku pisze ” trudno wyrokować po niecałej godzinie grania” Czyli że godzina to za mało,by potem napisać po godzinie grania że do gry się nie wróci.

  11. @Adorianu Cieszę się że ktoś również zauważył tą sprzeczność 🙂

  12. *by potem napisać że po godzinie grania do gry już nie wróci.

  13. @Adorianu – To wbrew pozorom bardzo proste i logiczne.|”Grałem godzinę (ba na tyle mi pozwolono) i uważam, że jest to zbyt mało by wydać ostateczny sąd o grze. Z drugiej strony więcej czasu pewnie i tak jej nie poświęcę, bo po tej godzinie po prostu nie mam ochoty by do niej wracać”.|Czyli sam czujesz, że trzeba trochę bardziej się zagłębić by móc wydać uczciwą i rzetelną ocenę, ale kompletnie nie masz ochoty tego robić. Ja tak to rozumiem bo sam napotykałem już na podobne sytuacje.

  14. O widzę duży ból tyłeczka, bo przecież to miał być super-hiper next-gen.|Ta gra miała do zaoferowania tylko grafikę, a z tego co widzę, to nawet i ta grafika nie została.

  15. „[…] wyciągnięcie ze skażonej strefy konkretnego lootu, […]” HAHAHAHAHAHA!!! Berlin, Ty i Spikain powinniście zostać osądzeni i starceni za zbrodnie popełniane na języku polskim. Egezkucję powinien osobiście przeprowadzić prof. Miodek wykonując uderzenie w głowę największym dostępnym słownikiem języka polskiego 😉 ))

  16. Dawid „spikain” Bojarski 16 czerwca 2015 o 14:57

    @GolemDorfl: Co innego nie potrafić wypowiadać się poprawnie po polsku, a co innego spośród słów „łup” i „loot” wybierać to używane powszechnie przez graczy. Bo piszemy – nie wiem, czy zauważyłeś – o grach, a nie o polskiej literaturze.

  17. Dawid „spikain” Bojarski 16 czerwca 2015 o 15:02

    Pomijając już fakt, że „łup” w języku polskim kojarzy się z kradzieżą, a dosłownego tłumaczenia słowa „loot” po prostu nie ma.

  18. @spikain|Hmmm, „zdobycz”, „fant”? Nie ma potrzeby wyszukiwania dokładnego tłumaczenia. Rzadko kiedy tłumaczenia z obcych języków są dokładne. Wystarczy znaleźć wyraz najbardziej pasujący znaczeniowo. Nie jestem przeciw stosowaniu tego typu zapożyczeń, kiedy stosuje się je z umiarem. Ale co za dużo to i świnia nie zeżre. Zewsząd jesteśmy atakowani przez meetingi, briefingi, looty, hejty, hajpy, spawny i respawny, fragi, dragi, drifty and God knows what else 😉 ))

  19. Dzięki RedCrow!

  20. @Berlin, spikain Szkoda że na polskim podwórku nie została wam żadna konkurencja w segmencie prasy drukowanej. Monopol ewidentnie waszemu czasopismu nie służy. Oczywiście to tylko moja subiektywna opinia. pozdrawiam

  21. A ja tak liczyłem na tę grę. No cóż, może jeszcze nic straconego 🙂

  22. Niestety tego sie spodziewalem.

  23. To bylo oczywiste ze ta gra bedzie kolejnym kotletem jaki chca nam wcisnac tworcy. Moze graficznie jest OK ale nie to sie tylko liczy. Wokol tej gry sporo sie mowi a tutaj taki zonk. jedynie gimbusy beda sie cieszyc ze dostali kolejnego nudnego kotleta.

  24. Pozostało się tylko modlić żeby z Ghost Recon Wildlands nie zrobili kolejnego odgrzewanego kotleta.

  25. @sytrus2007 Jedynie SCHEMATYCZNE Gimbusy. Nie żeby coś, ale słyszałem z pierwszej ręki że jakiś Gimbus z awatarem husara panoszy się po stronie 🙂

  26. Ale nikt się nie skapnął

Dodaj komentarz