
[Kilka godzin z…] No Man´s Sky
![[Kilka godzin z…] No Man´s Sky](https://staging.cdaction.pl/wp-content/uploads/2025/03/2c92711d-395d-47a4-adc1-e82c26ddc18c.jpeg)
Planetę, na której wylądowałem, od piętnastu kwintylionów innych ciał niebieskich różnicowały zarówno fauna i flora, klimat, jak i napromieniowanie. Ale był to pluralizm pozorny. Aktywności, jakie podejmujemy na każdej z nich, są niemal bliźniacze. Zbierz minerały. Zawalcz ze strażnikami. Przeskanuj zwierzynę. Odnajdź artefakty. Pogawędź z obcymi.
I cóż mi z tego, że widnokrąg częstuje inną eksplozją kolorów, a drzewa alternatywnym listowiem? No Man’s Sky wydaje się zapraszać do tańca, którego kroki poznajemy w ciągu raptem kilku godzin.
Brakuje w tym wszystkim kleju. Bądź fabuły i reżyserii, bądź innych graczy, których – wbrew zapowiedziom zresztą – nie możemy spotkać. Nawet jednak gdyby Hello Games otwarło podwoje kosmosu przed ludzką wielością, wszechświat jest – tu już zgodnie z deklaracjami – wielki. Szanse na to, że inni „zbudują” nam rozgrywkę wydają się zgoła mizerne.
Rozbijam się więc od jednej kupy kamieni do drugiej, w nieskończoność przerabiając to, co widzę, na trzymane w ekwipunku pierwiastki. Te wykorzystuję w craftingu (kompetentnym, acz wcale nie czuć, by wczesnodostępne konkurentki gry miały powody do wstydu). Ewentualnie sprzedaję. Wsiadam do statku. Lecę, lecę, lecę. Lecę dalej, przez długie minuty lustrując hipnotyczne scenerie i wsłuchując się w elektroniczny soundtrack 65daysofstatic (ten – tak na marginesie – uzyskał sporo wyższe oceny, niż sama gra). Wysiadam na chwilę, by zbyć, co zebrałem. Dyskutuję. (Choć to duże słowo, interakcje sprowadzają się do tego, że możemy poprosić kosmitów o naukę słowa w ich ojczystym narzeczu, ewentualnie podładowanie tarcz czy paska zdrowia). I znów wsiadam.
Znów eksploruję.
Znów przerabiam skały na ikony.
Znów sprzedaję.
Znów odkrywam wzgórze.
Znów lecę.
Powtarzalność tych czynności może być hipnotyczna, ale nie pudrujmy „eskapizm”, jaki oferuje No Man’s Sky polega na ciężkiej pracy. Jej przyjemną monotonię mąci jednak irytacja związana z zarządzaniem ekwipunkiem. Nie dość, że grzebaninę w zasobach przeszczepiono z konsol zupełnie bez zrozumienia specyfiki pecetów (przez co bywa ona wybitnie nieintuicyjna), to w dodatku Hello Games przymusza nas do tych samych dylematów, co Fallout 4. Pól, w jakich możemy trzymać kruszce jest niewiele, stąd gracz co i rusz duma, co też wyrzucić, ewentualnie krąży od sklepu do sklepu, byle opchnąć nadmiar towaru. I nie. Nie jestem przesadnie wygodnicki. Rozumiem, że pewne niewygody mogą być dla gameplayu wręcz kluczowe, wyobraźcie sobie zresztą, że w Kholacie ktoś podsuwa wam minimapę i znacznik wskazujący, gdzie należy się udać. Tam przecież należało wczytywać się w plany i oswajać rzeczywistość samodzielnie, we własnej głowie. Tyle że No Man’s Sky zwyczajnie wytraca przez to impet.
Dodajmy do naszej mikstury topornie zrealizowaną, absolutnie afizyczną walkę (i na powierzchni, i w kosmosie), która zresztą dla posiadaczy komputerów osobistych jest stosownie trudniejsza, bo też płynność animacji nader często spada do kilkunastu klatek (więcej o problemach wersji pecetowej pisaliśmy w tym miejscu). A także naręcze bugów i glitchy. Co pozostaje? Lot. Zbieranina. Symboliczna interakcja.
Rusztowanie, jakie krzyczy, by wypełnić je treścią!
Sean Murray wydaje się zupełnie nie rozumieć specyfiki sandboksów! Zresztą służę, zestawmy ze sobą asasyńskiego tasiemca i Rusta, jednego z bachorów, jaki wyszedł z łona DayZ. Obie produkcje różni niemal wszystko, od budżetu, przez jakość oprawy, po mechanizmy. Łączy wyłącznie otwarty świat. Receptą na ich długowieczność okazało się jednak nie tylko oddanie graczom wolności i wianuszka aktywności pobocznych. Między odbijaniem Londynu w Syndicate zajmujemy się wyswabadzaniem sierot, ganianiem za karteluszkami, szukaniem skrzyń i przyjmowaniem zleceń na zabójstwa. W przypadku Rusta natomiast – tworzeniem coraz wymyślniejszego uzbrojenia i zabudowy. Developerzy doskonale wiedzą, że chętniej wyłożymy kilkadziesiąt euro na rozgrywkę, która dostarczy nam nie kilkunastu, ale kilkudziesięciu godzin. Choćby te były żmudne i powtarzalne.
Ale zarówno Assassin’s Creed jak i Rust miały komponent, którego brakuje No Man’s Sky’owi. Bieganina po Big Benie szybko by wszystkim obrzydła, gdyby nie mistrzowsko wyreżyserowana kampania, zmuszająca to do ucieczek, to do pościgów, to do obejrzenia cutsceny, to do rozegrania minigry, to do teatralnego starcia. Rust zrzucił ciężar tworzenia opowieści na samych użytkowników i też na tym źle nie wyszedł. Że tylko wspomnę jak – nie niepokojony przez właściciela domostwa – splądrowałem jego dobytek, by ostatecznie dać się uwięzić w jednym z pokoi i przez pół godziny błagać o uwolnienie. Ku uciesze sadysty rozbierałem się, zdawałem ekwipunek, tańczyłem i negocjowałem warunki kapitulacji. To się pamięta.
Wątpię natomiast, bym za pół roku pamiętał choć jeden z pretensjonalnych frazesów, jakie wyczytałem w Niczyim Niebie. Historia jest zarysowana szczątkowo i, tak po prawdzie, jej odkrywanie nie wydaje się niuansować rozgrywki.
Owszem, tkwi tu pewien magnes. Ale to ten sam „magnes”, jakim przyciągały The Solus Project, Asteroids: Outpos, Subnautica, Windborne i cała reszta produkcji otagowanych na early accessie jako „survival”. Tyle że ten akurat tytuł zyskał wsparcie Sony i miał za sojusznika Seana Murraya, który zdołał zaczarować graczy opowieściami o kwadrylionach planet i setkach godzin gameplayu.
A równocześnie przez tak długi czas nie był w stanie wyłożyć swej wizji klarownie, a ta stała się absolutnie drugorzędna wobec hajpu. Cwany wybieg, bo po odarciu No Man’s Sky’a ze zbiorowej ekscytacji okazuje się, że sandboksowy kolos stoi na glinianych nogach.

Czytaj dalej
43 odpowiedzi do “[Kilka godzin z…] No Man´s Sky”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Wybitny symulator pracy w kamieniołomie, śmiała próba oddania tego, co muszą czuć osoby zatrudnione w księgowości. Dobra gra? No cóż…
To byłby genialny early access za jakieś 20 euro… bo NMS moim zdaniem to fundament na którym można zbudować naprawdę genialną grę. Można by dorzucić werbowanie towarzyszy, zbieranie coraz większej floty, kontakty z prymitywnymi rasami (plemienia czy coś) zakładanie tymczasowych baz na planetach… możliwości jest cała masa. Na dzień dzisiejszy… no ok, ale za 60 euro? Serio? Wydawcą na pewno nie jest EA? Ech… ja pasuję.
@Pecetowice – Twoje „To byłby genialny early access za jakieś 20 euro…” jest chyba najbardziej dokładnym opisem tej gry jaki można wysnuć. Ja dodam „…ale zażyczyli sobie 60 jak za tytuł AAA z wielkiej firmy jednocześnie oferując o wiele mniej niż owe tytuły”
Hype Train się wykoleił. Szkoda, że też byłem pasażerem :-/
@KafarPL Sam koncept jest genialny i doceniam ambicje, ale cena… nie wiem czy to decyzja wydawcy czy samych twórców, ale to duży fail przy tym co NMS na dzień dzisiejszy oferuje. Już pomijam, że często gry AAA absolutnie na swoją cenę nie zasługują (Knack, The Order, Ryse Son of Rome) i nie mam nic przeciwko gdy genialne indyki dużo kosztują jak są tego warte (Darkest Dungeon czy Ori <3). No cóż, jestem ciekaw jak NMS się sprzeda. I dzięki za docenienie mojego trafnego opisu tej gry. 😉
To było do przewidzenia. Zapełnić tak wieli świat czymś ciekawym nie jest łatwo. |Nie bez powodu gry z otwartym światem są na kilkadziesiąt godzin. |Na chwilę obecną wolę Kerbal Space Program niż NoMS.
@ Pecetowiec|Dobrze, że wspomniałeś o tym Early Accessie, bo dzięki temu uderzyła mnie właśnie jedna myśl. Jesteśmy świadkami publicznego linczu na No Man’s Sky, bo internet lubi takie tematy, a dzisiejsi „gracze” więcej czasu spędzają na smarowaniu błotem wysokobudżetówek, niż faktycznym graniu w cokolwiek. Co jednak z tymi wszystkimi „pochodnymi Day Z”, których autorzy obiecują cuda na kiju, sprzedają miliony „wczesnodostępowych” kopii, a później olewają temat? Społeczność nie widzi tu problemu?
@Shaddon – jeżeli myślisz że społeczność olewa EA które zostały porzucone lub są mega oszukańcze to się grubo mylisz. Rage na forach takich gier jest solidny i zresztą wszystko jest odzwierciedlone jak potem widzisz „negatywne” na steamie
@Pecetowiec|Wszyscy pastwią się nad tym No Man’s Sky jakby co najmniej mieli wcześniej zamiar wydać nań pieniądze (a, dla przykładu, część ludzi wypowiadających się na tym forum o tej konkretnej grze to przecież zadeklarowani piraci), tymczasem wystarczyłoby wykazać odrobinę obiektywizmu i rzucić okiem na stan Day Z: Standalone po kilku LATACH zawieszenia w Early Accessie pamiętając, że dostęp doń wykupiło grubo ponad milion osób. A przecież podobne przypadki można mnożyć i mnożyć…
@KafarPL|Z tego, co zaobserwowałem do tej pory, larum podnoszą zazwyczaj osoby, które faktycznie utopiły pieniądze w takim projekcie. Reszta społeczności zazwyczaj olewa temat, bo nie jest wystarczająco głośny. Co innego, gdyby chodziło o wyśmianie kolejnej części Call od Duty, czy oskarżenie Ubisoftu o downgrade graficzny w dowolnej produkcji wydanej od czasu Watch Dogs, tutaj „gracze” aktywizują się całymi tysiącami.
@Shaddon No okej… ale akurat nie rozumiem fenomenu pseudo survivali bez jasnego kierunku. NMS jest dosyć innowacyjne bo to gra o tematyce dosyć podobnej co faza kosmosu w Spore (tam też wszystko wręcz wołało by mechanikę rozbudować) i nie jest kolejnym klonem DayZ jak nie pomnę jakie produkcje. Ja wcale nie krytykuję ostro NMS, po prostu razi mnie nie wykorzystany potencjał, bardzo wysoka cena jak i fatalna wersja PC (a gra od strony technicznej wcale nie powala).
Po pierwsze mówimy tu o fundamentach na których można coś fajnego zbudować a nie o pełnej grze to tak jak by twórcy wymyśli sobie że fabułę wydadzą jako DLC a ja nie szłyszę żeby były takie zapowiedź ta gra aż krzyczy o misje naukowe lub wojskowe można by dodać korporacje dla których można by wydobywać surowce, no rany możliwość jest tak wiele że aż człowieka coś boli że twórcy nie zapewnili mu takiej różnorodność co do ceny to trochę nieładnie że za tylko kasy dostaniemy szkielet gry a nie samą gre
@Shaddon|DayZ to zdechły projekt, martwy crap którego nikt już nie będzie opluwał – kto się zawiódł ten się zawiódł, dawno jest po temacie. Leżącego się nie bije – a szczególnie takiego marnego moda na beznadziejnym silniku Army 2. NMS to temat „na topie” więc dlatego ludzie go komentują i leci jad, często poparty rozsądnymi argumentami. Hype który nakręcili twórcy zbiera żniwo. Jeśli gra byłaby choćby blisko poziomu jaki obiecano nikt by jej nie linczował.
Ciekawe, że przy pierwszych wzmiankach o NMS właśnie takie miałem oczekiwania. Wielka, pusta i losowa gra bez szczególnej treści i niczego ciekawego do roboty. Ale z czasem, jak newsów przybywało, sam w pewnym momencie podałem się hype’owi. Nie wiem dlaczego, ponieważ założenia gry w żadnym momencie się nie zmieniły.|Tymczasem dostałem dokładnie to, czego się spodziewałem na początku. I teraz nawet porządnie rozczarowany być nie mogę xS
@Pecetowiec|”To byłby genialny early access za jakieś 20 euro” jakbym słyszał Arasza z TvGry?
@AnubisInk Oglądałem jego materiał, ale takiego zdania sobie nie przypominam z jego ust. Słowo… pecetowca.
Co tu duzo pisac, ResidentSleeper
Grałem w NMS juz 30 godzin na cliencie goga. I powiem krótko grając w to na początku jest extra bo nie znasz wszystkiego i zaczyna się odkrywanie potem gdy już mamy w miarę dobry statek i warp drive’a dochodzi do nas myśl że naprawdę jedyny cel to dotrzeć do centrum galaktyki a reszta to tylko dodatki cywilizacje i cala reszta. Po tych 30 godzinach czuje się jakbym grał w betę i po prostu nie ma jeszcze wszystkiego w tym dla mnie najważniejszego w takiej grze – modułu mmo coś jak w Eve online.
Wolę SpaceEngine ;p|https:www.youtube.com/watch?v=ve0Bpmx8Fk0
@Zvierzu fakt 🙂 SpaceEngine bije na głowę pod względem klimatu przedstawionego wszechświata i jego ogromu, każdą grę o podobnej tematyce. Choć w sumie to nie do końca gra, choć swój statek można mieć.|Przejście przez horyzont zdarzeń, widok Andromedy z bliska, zachód 3 słońc, lądowanie na marsie, odwiedzenie największej znanej galaktyki. Coś niesamowitego. No man sky ma swój urok, ale SpaceEngine to inna liga. Lepsza liga.
Jedyną zaletą NMS jest to, iż wszyscy zauważyli jak beznadziejne są współczesne sandboksy. Potrzeba było gry. która mnoży to wszystko razy osiem kwintylionów by to zauważono. W końcu po co spójny, przemyślany i ciekawy gameplay. Liczy się przecież tylko wielkość świata i ilość godzin, które zajmie nam oczyszczanie mapy ze znaków zapytania, zbieranie butelek i wykonywanie innych bezsensownych i powtarzalnych czynności. Może wreszcie branża się otrząśnie i przestanie karmić nas idiotyczną rozgrywką.
Zapomniałbym! Jeszcze jedną zaletą No Man’s Sky jest to, iż jest świetnym lekarstwem na bezsenność. Liczenie owieczek odeszło do lamusa, teraz mamy NMS!
@sebagothic Amen – żyjemy w czasach gdzie gry sprzedaje pod kątem ilości contentu a nie jego jakości. Jak naiwni byli ludzie którzy wierzyli że NMS zapewni im setki godzin „ekscytujących” i zarazem losowo generowanych przygód? Nic nie zatąpi sprawnie wyreżyserowanej i przemyślanej kampani, a jeżeli ktoś nawala w takie sanboxy – spoko, każdy lubi co innego, tylko nie narzekajcie że gry które otrzymujecie sprowadzają się koniec końców do wyczyszczenia mapki z zaznaczonych kolorowych punktów.
Nie grałem w NMS, ale oglądałem wczoraj „Interstellar” i ten film mogę polecić 😉
Gra jest nudna?A to niespodzianka.
Wystarczyło by dodać miasta pełne kosmitów, zadań, sklepów, większe statki ( na przykład fregaty), możliwość rekrutacji własnej załogi, rola w uniwersum (przemytnik, handlarz, najemnik) i opcja stworzenia własnej kolonii na planecie (nie mówię nawet o frakcji), a gra obroniłaby się sama nawet bez multiplayera (Wiem że w zasadzie opisałem freelancera 😉 )
@sebogothic: Wydaje mi sie, ze jestes troche niesprawiedliwy wobec dzisiejszych sandboxow (przynajmniej tych single-player, a nie tych a’la DayZ). Nawet taki Fallout 4, choc nie zbiera dobrych opinii jako RPG, sprawdza sie jako gra w ekspolarcje. |Ale w przeciwienstwie do NMS, Fallout ma jakis dzialajacy model strzelania, jakas ogolna historie i dziesiatki pobocznych questow. Mozna mowic, ze sa ogolnie slabe, ale i tak jest to wiecej niz NMS oferuje. |Bo tak naprawde, NMS jest gra bez miesa, sama kosc.
Z tego co widziałem u znajomego to craftingowi w No Man’S Sky daleko do kompetentnego, a określa się go raczej jako bezużyteczny. Nadal uważam, że w podobnym klimacie więcej frajdy daje o wiele tańsza Subnautica, ale grałem tylko przez 2-3 godziny więc nie mogę powiedzieć za wiele. Wszyscy narzekają jednak na powtarzalność więc jeśli pozostała rozgrywka wygląda podobnie jak te moje 2-3 godziny to No Man’s Sky bez istotnych updateów szybko zostanie zapomniane.
@bohater8|A i owszem, tylko największym problemem Fallouta 4 jest właśnie obranie kursu na eksplorację, bo ta w ostatnich latach zdaje się „sprzedawać” każdą opartą na niej grę. Osobiście mam już tej całej „otwartości” świata po dziurki w nosie i nie potrzebowałem No Man’s Sky, by dojść do takiej konkluzji. Bezsensowne czyszczenie mapy ze znaczników w Dzikim Gonie i Inkwizycji wynudziło mnie do tego stopnia, że żadnej z tych świetnych przecież gier do tej pory nie zdołałem ukończyć.
@bohater8|Szczerze, czy komuś dało cokolwiek te całe „czyszczenie obozowisk bandytów”? Ot, jeden irytujący marker mniej, choć ani tam wyzwania, ani żadnej historii, ani nawet stosownej nagrody nie było. Cross napisał niedawno tekst traktujący o szanowaniu swego czasu przed komputerem, dając mi tym samym sporo do myślenia i jak zazwyczaj się z nim nie zgadzam, tak tu przyznaję całkowitą rację. Doszliśmy do momentu, w którym gry zaczynają być pracą, zamiast zabawą i wypadałoby postawić tu jakąś granicę.
@Shaddon|Ja tam przeszedlem Dziki Gon bez czyszczenia tych znacznikow. Owszem, jak byl jakis quest lub akurat szukalem fajnych widoczkow i w okolicy byl tez znak zapytania albo widzialem, ze to jakas osada/zabudowania to zazwyczaj o niego zahaczalem, ale zeby specjalnie wyczyscic z nich cala mape, to nie mialem tyle samozaparcia. Zwlaszcza na Skellige, gdzie dotarcie do nich przez uksztaltowanie terenu bylo czasochlonne i nudne, bez wartej zachodu nagrody.
@Tesu|Zazdroszczę, bo sam nie byłem w stanie przezwyciężyć nawyku „zaglądania pod każdy kamień” i z każdą kolejną upływającą godziną czułem z tego powodu narastającą frustrację. Żałuję, że gra nie dawała możliwości odpalenia czystego trybu fabularnego, bez potykania się o bezużyteczny loot, wiecznego respawnu przeciwników, czy wywierania presji psychicznej na czyszczenie mapy ze znaczników. Może zostanę uznany za heretyka, ale momentami tęskniłem za tunelowym Wiedźminem 2, który jednak szanował mój czas.
@Shaddon|Juz niose drewno na stos… 😉
@Shaddon|Ja lubiłem sczyszczać obozowiska z bandytów. Testowałem na nich moje nowe skille. Znaczniki na Skellige które były umieszczone „na wodzie” już sobie darowałem. Zbyt długo do nich sie płyneło.
Fakt Intelstellar bardzo dobry,dla mnie lepszy od Marsjanina.
Ja mam na odwrót – Marsjanin bardzo mi się podobał, Interstellar to głównie papka z pozoru bardzo głęboka i filozoficzna, a tak na prawdę płytka niczym kałuża.
Czy w No man’s sky jest coś czego nie ma w Starboundzie, poza grafiką 3D?
Mnie ciekawi zróżnicowanie planet. Przykładowo planeta gdzie jest tylko woda, albo taka gdzie są prawe same wulkany. Ta gra jest fajna jeżeli ktoś marzył o eksploracji kosmosu z naukowego punktu widzenia. To może być fajne do oglądania na YT, gdzie ktoś będzie prowadził podczas grania, dziennik podróżniczy. Gra może miec też pewien problem, mimo iż dla wielu jest wciągająca, to kiedy ktoś odłoży ją, to najprawdopodobniej nie wróci do niej. Brak w niej czegoś co sie zapamięta (poza „motylkiem” z nadgodzin).
Eksploracji z naukowego punktu widzenia? Przecież kosmos w No Man’s Sky nie ma kompletnie nic wspólnego z rzeczywistością.
no cóż wcześniej firmy żeby zapchać czas zmuszały do grindowania, a teraz taka nowsza forma czyli otwarty świat w którym i tak trzeba dreptać i w kółko to samo robić – ja już wolę żeby przejście gry zajmowało 10 godz ale żeby było ciekawie niż 100 godz jak chomik w kołowrotku
Bioware w swoim marketingu ME:Andromedy największa uwagę zwraca na ogromną ilość planet. Jak to miałoby wyglądać tak, to zaczynam się bać. Z resztą już boję sie od dawna, bo Dragon Age ,,MMO” Inkwizycja.
60euro za niedoroba dramat nuda optymalizacja leży…
@gambiter no, a enki mu dał 7/10 w CDA. I nawet nie wspomniał o niedawkowanej cenie, problemach na PC, kłamstwach twórców gry etc… Ale to nie przeszkadzało mu w napisaniu dwóch pierwszych paragrafów o niczym :>