
[Kilka godzin z…] Dragon Age: Inkwizycja
![[Kilka godzin z…] Dragon Age: Inkwizycja](https://staging.cdaction.pl/wp-content/uploads/2025/03/88ba7c8a-d4e1-4d09-8eb5-d72ff021310a.jpeg)
Oczywiście ocenianie tak wielkiej produkcji po tak krótkim rendez-vous byłoby nietaktem, musicie jednak wiedzieć, że zawarta we wstępie wątpliwość nie wzięła się znikąd. Trzeci Dragon Age pod wieloma względami łagodzi hack’n’slashowe ciągoty poprzedniczki, ale wciąż woli być „takim fajnym fantasy RPG dla konsolowców” niż (na co w głębi serduszka liczyłem) trzecim Baldur’s Gate’em.
Zaczyna się zgrabnie – system tworzenia postaci nie jest tak lichy, jak uprzednio, stąd możemy pozwolić sobie na takie bezeceństwa jak nadanie bohaterowi imienia, czy dobranie rasy. Wśród tych ostatnich obok znanych z Początku ludzi, elfów i krasnoludów meldują się zresztą qunari (stawiając na nich otrzymamy nie tylko kozackie rogi, ale i + 10% odporności na obrażenia). Nie zmieniła się triada profesji – wciąż możemy obijać gęby jako mag, wojownik lub łotrzyk, przy czym dwie ostatnie klasy dorobiły się dwóch wariantów (wojowie mogą wyspecjalizować się w wywijaniu bronią dwuręczną bądź posługiwaniu się mieczem i tarczą, lepkoręcy atakować z dystansu lub kąsać sztyletami w zwarciu). Sporo jest też klocków, z jakich możemy ulepić sobie facjatę. Ot, wyszła z tego taka „jedynka na sterydach”.
W zawiązaniu akcji nasz świeżo upieczony Jak Mu Tam umyka przed potwornościami, gdy wtem drogę przestępuje mu tajemnicza dama w zielonkawej poświacie, która naznacza go nie mniej zielonkawym piętnem. Chwilę później spada oczekiwana bomba – spotkanie, na którym ma dojść do rozejmu między magami a templariuszami, zostaje przerwane przez atak demonów, które wyskakują z wirów energii (te pojawiły się na niebie w liczbie znacznie przekraczającej unijne regulacje). Z racji wyładowań, jakie biegną przez naszą prawicę, szybko stajemy się głównym podejrzanym, ale… może urwijmy, bo nikt nie lubi spoilerów. Kiedy już wygadany prologo-samouczek dobiegł końca, trochę rozczarowała mnie niewielka liczba linii dialogowych oraz fakt, że towarzyszące mi trio było nie tylko niespecjalnie rozmowne, ale i niezbyt w swych rzadkich przekomarzaniach interesujące.
Tłukąc się z diabelstwami, szybciutko powitałem skądinąd znajomy widok taktyczny, sęk w tym, że wydał się on mniej atrakcyjny niż w Początku. Głównie dlatego, że obraz da się oddalić na bardzo nikczemną odległość, a w dodatku przejścia pomiędzy obiema perspektywami skutkują niesłychanymi wariactwami kamery. Tu zbliżenie sprawia, że świat oglądamy niemal z oczu postaci, tam kotłujący się adwersarze przenikają przez tekstury i walczą we wnętrzu pobliskiej góry, ówdzie ścierające się sylwetki przysłaniają nam drzewa i głazy. Początkowo w świecie gry nieco dezorientowała również klawiszologia (przykładowo aktywna pauza jest teraz dostępna pod ctrlem).
Widok taktyczny przydawał się głównie podczas zamykania wirów i walki z bossem (nieprzesadnie zresztą wyszukanej – ot, zniszcz osłonę i wal ile wlezie). Wówczas naszym zadaniem staje się takie gospodarowanie trójką towarzyszy, by przyjęli oni na siebie razy ze strony demonów, podczas gdy nie niepokojony protagonista zajmie się portalem. Jako że świat gry nie jest skalowalny, a mnie zdarzały się eskapady na co jego dalsze krawędzie, muszę pochwalić, że przynajmniej kilkakrotnie trafiałem na wyzwania, jakie faktycznie wymagały bądź wzięcia nóg za pas, bądź wykorzystania każdej, dostępnej przewagi – w tym wynikającej z ukształtowania terenu.
A skoro już o terenie – poza liniowym zadaniem na początku (gdzie jednak twórcy umożliwiają dokonanie pewnego istotnego wyboru), w udostępnionym fragmencie zwiedziłem też Naprawdę Dużą Lokację! Tę jedną obietnicę udało się BioWare’owi spełnić bez żadnego „ale” – choć świat nie będzie otwarty, pod względem skali miejscówek Inkwizycja rzeczywiście zjada na śniadanie wszystkie produkcje z portfolio studia. Nie uświadczyłem tu żadnych nędznych korytarzyków, wszędzie da się wejść, a na każdym kroku rzeczywiście czeka coś do roboty. Szkoda tylko, że tym „czymś” często były wybitnie szablonowe questy. Pamiętacie być może, jak w pierwszych Baldurach natrafialiśmy nieopodal Candlekeep na chłopca, który prosił bohatera o pomoc w odnalezieniu psa? Same poszukiwania nie były zajmujące, ale gdy już przyprowadziliśmy czworonoga, okazywało się, że dziecko i jego pupil są w istocie demonami z Baator. Takich zaskakujących konkluzji tu brakuje. A co jest? Klasyka klasyki – „zabili mi męża i zabrali cenny pierścień, możesz go odzyskać?”. „Wilki napadają na moje stado, możesz je zabić?”. „Właśnie umarłem, ale przed śmiercią pozostawiam list do groty pełnej skarbów i bandytów” (swoją drogą nawet na tle innych rolplejów, gdzie enpece też przecież zdradzają epistolarne ciągoty, w DA:I odnajdziecie MNÓŚTWO przedśmiertnej makulatury).
Między tradycyjnym Ogniem & Mieczem, da się oddać aktywnościom, jakich nie powstydziliby się Asasyni. Mamy zatem zbieranie kamieni (serio?), rajdy na grzbiecie konia, podczas których zupełnie nie czuć pędu i których nie da się przegrać, a także łączenie kropek (no dobra, gwiazd, z jakich staramy się ułożyć konstelacje, co może być pewną zagwozdką). Plus za wielkość świata, ale zdecydowanie wolałbym, żeby nie był on najeżony podobnymi zapychaczami.
Rozwój zamknięto na czterech drzewkach po 8-9 zdolności każde. Podczas sesji ledwie udało mi się napocząć piąty poziom, tuszę więc, że takie rozwiązanie w zupełności wystarczy na kilkadziesiąt godzin zabawy. Bardzo podobać się może oprawa – studio założone przez Raya Muzykę raz jeszcze serwuje nam piękną, instrumentalną muzykę, z odpowiednią dawką patosu. Modele postaci są śliczne, a efekty zaklęć to po prostu magia!
Wiele elementów dopiero liznąłem. Pewien potencjał ma zarządzanie inkwizycją – w toku zabawy zakładamy kolejne posterunki, werbujemy pracowników, jakim możemy wydawać proste polecenia, interfejs wskazuje też, że w pełnej wersji będzie okazja do powzięcia kilku poważniejszych decyzji. Słowem – wciąż nie wiem, co to z tego Dragonaża będzie, ale chętnie się dowiem i nawet się tą wiedzą podzielę – recenzję gry będziecie mogli przeczytać w CDA 13/14.
Prognoza: Na razie ciut rozczarowuje, ale potencjał ma

Czytaj dalej
33 odpowiedzi do “[Kilka godzin z…] Dragon Age: Inkwizycja”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Portal do Thedas otworzył się w Londynie i przestąpiwszy przez jego próg, miałem sposobność na pięć godzin znaleźć się u steru Inkwizycji. Gdy po tym czasie odrzwia zatrzasnęły się z hukiem, był już ze mnie rasowy przedstawiciel Świętego Oficjum – chciałem batożyć, łamać kołem i przypiekać pięty. Nie jestem tylko pewien komu – demonom, czy pracownikom BioWare’u?
Potencjał to ma w zasadzie każda gra… ;P
Hmmm… W takim razie pre-orderować nie będę i poczekam na recke.
Jedyne gra, obok Hotline Miami 2 i Hearts of Iron 4, na którą czekam. Niech tego nie skopią. DAII zrobili w półtorej roku, a było tylko dobre. Mass Effect 3 był genialny. To jak się nie mylę robią już 4,5 roku, mogliby się postarać, bo właśnie przechodzę kolejny raz DA:O.
Kurde, zbierałem kasę, szykując się na poważne zakupy, ale z tego co widzę to kupię tylko Wiedźmina 3… No i może Raven’s Cry, jeśli będzie choć trochę podobny do Sea Dogs i Age of Pirates…
Kropka na końcu tego wszystkiego byłaby całkiem do rzeczy 😉 .
Na początku DAO tęż mnie rozczarowało, ale i tka 6 razy przeszedłem
A ja wierzę w siły i umiejętności pań i panów z Bioware i mam nadzieję, że będzie epicko do kwadratu 😀
Ja zaś coraz bardziej się martwię. Najpierw problemy z Dragon Age 2 i końcówką Mass Effect 3, potem decyzja żeby zamiast, na przykład, robić Jade Empire 2 „tworzyć” Shadow Realms (poważnie, kto zatwierdzał tę decyzję?) a teraz te wrażenia z Inquisition. Quo Vadis Bioware?
@AaronBlake|CZOOOOOO?! Zdecydowali się na jakieś Shadow Realms, zamiast Jade Empire 2? Co za bluźnierstwo.
Szykuje się kolejny niewypał. Tylko Origin !!!!
@kilop206|Nie tyle bluźnierstwo co, z mojego punktu widzenia, dziwna decyzja. Jade Empire podałem jako przykład równie dobrze mogłoby to być Neverwinter Nights (chociaż nie jestem pewien do kogo należą prawa autorskie), czy nowe MDK. Zaś co do Shadow Realms, po prostu nie potrafię uwierzyć że zamiast zainwestować w markę znaną i lubianą przez graczy zainwestowali w coś takiego. Żeby jeszcze ta gra sobą coś reprezentowała, żeby przynajmniej ten system walki był strawny.
Zaś wnioskując z tego co prezentują, czym się chwalą Shadow Realms w najlepszym przypadku będzie średnią grą, zaś w najgorszym będzie równie strawna co pierwsze trzy godziny w FF XIII.
Będzie OK 😀 Trzeba mieć w kolekcji -> Najważniejsze że na PC da się ustawić sterowanie + Mody do kamery i bedzie GIT
@AaronBlake|Aaaa… Ja myślałem, że serio rozważali powrót do Jade Empire. Co nie zmienia faktu, że te Shadow Realms prezentuje się koszmarnie słabo, w mojej opinii.
@aaronblake|Mogło być gorzej… Mogli zrobić z Jade Empire mmo…
@SutyKnur kwestia gustu. Ja tam wolę DA 2, ze względu na o wiele ciekawszą i dojrzalszą fabułę. W jedynce zacząłem się nudzić gdzieś około połowy gry. Pomioty, pomioty, pomioty. Choć gra miała parę fajnych momentów i świetnych bohaterów, to w serii Dragon Age zakochałem się dopiero przy dwójce (choć powtarzalność tekstur ciężko mi im wybaczyć).
„takim fajnym fantasy RPG dla konsolowców” A oto powód przez który anulowałem pre-order. W DA:O dostałem świetną mechanikę, w DA:II historię, w trójce dostrzegam jedynie błędy obu poprzednich produkcji.
@wernetto historia może i lepsza, ale ta powtarzalność lokacji to jakiś koszmar i kpina… nie wiem czy bioware ogarnął, że zamknięcie akcji w mieście i okolicach nie oznacza, że jak zrobi z 6-7 małych lokacji i do tego po jednej powtarzającej się jaskini/piwnicy to będzie to znośne. Mnie osobiście mniej znudziła historia z 1 niż monotonia z 2 (o czym świadczy, że jedynkę skończyłem z 5 razy, a 2 wymęczyłem raz)
„Na razie ciut rozczarowuje, ale potencjał ma”|Coś czuję, że już za późno na stwierdzenie, że ma potencjał, skoro dostała status gold.
„jedynka na sterydach” w zupełności mi wystarczy. Końcówko listopada (wtedy planuję dokonać zakupu), przybywaj !-)
Zniechęconym polecam Icewind Dale: Enhanced Edition, Baldur’s Gate Trilogy lub Planescape Torment z Widescreen Mod – wygląda obłędnie! Jeżeli chodzi o DA – dwójka była spraną i wyblakłą jedynką, twórcy – moim zdaniem – obrali zły kurs. Tu podjęto decyzję: zbierzmy do kupy tych, którzy kochali się w pierwszym DA i tych, których pozyskaliśmy przy okazji krwawego chlastania z „dwójki”. Efekt? Na pierwszy rzut oka: ciężkostrawny koktajl ze świetnym marketingiem. Całość ocenię jednak po premierze…
Hmmm, a możliwość specjalizacji postaci (dwa noże/łuki itd.) to nie była przypadkiem dostępna już w DA:O? 😛 Co do samej zajawki – mam wrażenie, że tu chodzi raczej o wyczerpanie się formuły Bioware. Fabularnie będzie solidnie, gameplayowo również. Tylko nie będzie to nic zaskakującego. Brzydkie modele postaci i przedmiotów (łuk na screenie…), archaiczny model dialogowy, jeszcze bardziej archaiczny system moralności, npc z szablonu, questy również. Stare Bioware, ale czasy się zmieniły. Ale i tak chycę!
Urungulu – jeśli dobrze kojarzę, to chyba nie było możliwe, aby od początku wybrać sobie „specjalizację” (btw – w DA: I skutkuje to tylko doborem początkowych skilli, później możesz sobie np. zrobić łucznika, który w co gorętszych momentach chwyta za sztylety). A modele postaci są naprawdę ładne 😉
@ Papkin – w DA:O były drzewka umiejętności pod to, ale faktycznie wyboru specjalizacji „na dzień dobry” nie było. Także nie wiem czy to o to chodzi. Bo jeszcze później były stricte specjalizacje, jak np. assasyn, templariusz itd., które trzeba było odblokować. Natomiast były skille pod konkretny rozwój (np. wszystkie shield bashe itd.). Co do modeli postaci to się nie do końca zgodzę, choć i tak w porównaniu do poprzednich części jest to spory skok, bo już nie gramy Simsami 😉
Fani DA:O będą musieli grać na poziomie hard…
@McGrave zabij się zanim do ciebie dotrę… informacja tyle warta co ty sam
@velvetekk to ja miałem na odwrót. Monotonia z jedynki zabiła dla mnie tą grę (znów te pomioty). W dwójce fabułę śledziłem z zapartym tchem. Tak czy siak obydwie części lubię, a twoją opinię szanuję.
@wernetto|Mam tak samo. Konflikt magowieVStemplariusze i moralność Quanari, były o wiele ciekawsze, niż patetyczna misja ratowania świata od ork… ekhm pomiotów.
@Siemankos12 – masz rację że moja informacja jest niewiele warta, bo łatwo samemu się domyślić że może tak być po przeczytaniu tej wstępnej recki… Co do reszty twojego przekazu, to cóż… mogę tylko ci współczuć
,, Jako że świat gry nie jest skalowalny, a mnie zdarzały się eskapady na co jego dalsze krawędzie”|Chwila czy to oznacza, że świat nie leveluje z tobą? No to świetnie, nie rozumiem skąd wzięła się ta moda, żeby przeciwnicy levelowali razem z nami.
kilop206: też nie rozumiem. To dobre w hack’n’slashach. W RPG fajnie jest poczuć to jak z jednostrzałowca zmieniamy się w herosa. Przy skalowaniu potworów w ogóle tego nie czuć (a bywa wręcz przeciwnie – polecam wykonać wszystkie zadania poboczne i wtedy dopiero zabrać się za wątek główny w Oblivionie – masakra).
Hej Hej |Jestem fanem zarówno DA:O ( grałem ponad 100h bez dlc … ) , oraz DA 2 – gdzie po wyłaczeniu opcji autowalki gra jest całkiem zjadliwa ( powtarzające się lokacje nie są dla mnie dużym problemem w realu też mam do czynienia z powtarzającymi się lokacjami 🙂 ) . Co trójki nie mam wielkich oczekiwań – jeśli będzie podobnie jak w 1 i 2 to z chęcią spędzę tam kolejne kilkadziesiąt godzin ale …. dopiero za jakiś czas . Za gry wypożyczane nie płacę 150pln 🙂