
gamescom ´13: The Crew – już graliśmy

Żarty na bok – od dłuższego czasu szukałem ścigałki, która nie jest Burnoutem ani Test Drivem, a jednocześnie daje zabawę bez rozgryzania masy symulacyjnych detali. Ostatnio udało się NFS: Underground 2, któremu wreszcie wyrósł konkurent. Kluczem do frajdy w The Crew jest bowiem znalezienie paczki znajomych chętnej do przeróżnych wyścigów w otwartych do podróży Stanach Zjednoczonych. Jasne, można dobierać sobie do zabawy losowych graczy z sieci, ale wydaje się, że pełnię smaku wydobędziemy w gronie kolegów i koleżanek.
Na gamescomie krótko opisano system RPG, którego w The Crew jest sporo. Mamy ekwipunek, czyli modyfikowane (wizualnie i konstrukcyjnie) w garażu części, które wcześniej wygraliśmy w wyścigach. Mamy rozwój postaci, czyli zdobywanie doświadczenia i poziomów. Jest też klasowość – sportowy samochód możemy zmienić w dowolnym momencie w grubooponowe, offroadowe cudo. Ogółem klas jest pięć – Raid, Street, Dirt, Performance oraz Circuit. Zgodnie z trendami otwartych światów wyścig w mieście oddalonym o dziesiątki kilometrów (z jednego krańca mapy na drugi dojedziemy w półtorej godziny) nie jest problemem dzięki szybkiej podróży. Obsługa całości dzięki interfejsowi, w którym niemal wszystkie dostępne opcje mamy pod ręką, jest bajecznie szybka i intuicyjna. Zmiana Chevroleta Camaro w terenowego pogromcę trudnych nawierzchni przebiegła bez przeszkód.
Podobnie z dołączaniem do wyścigów. Minimapa wyświetla, gdzie w danym momencie możemy czymś się zająć i zdobyć części do samochodu, doświadczenie oraz kasę – im lepiej sobie poradzimy, tym bardziej sowicie gra nas wynagrodzi. Dodatkowe premie dostajemy np. jadąc za wyznaczonym samochodem po linii prostej. Powiedzenie, że dzięki temu każdy wyścig jest inny, byłoby wprawdzie lekkim nadużyciem – pewne schematy po kilkunastu godzinach w grze zaczną się powtarzać – jednak nie da się ukryć, że z grupą zgranych i kreatywnych graczy można stworzyć sporo ciekawych zabaw na dowolnie ustalonych torach. Bez obawy o surowo realistyczny model jazdy – to gra dla tych, którzy chcą po prostu czasem zrelaksować się we wspólnych wyścigach.

Czytaj dalej
4 odpowiedzi do “gamescom ´13: The Crew – już graliśmy”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Bardzo chciałem niegdyś zaprzyjaźnić się z Gran Turismo i Forzą – nawet się na tę okoliczność odświeżyłem i kupiłem zapoznawcze wino – ale regulacją zawieszenia i kątem nachylenia lusterek dały mi kosza. Z The Crew nie dość, że nieźle się dogadywałem, to jeszcze zostałem zaproszony na kolejny wieczór.
Hej Adzior. Spróbuj Sonic & All-Stars Racing Transformed. Mimo, że na wierzchu wygląda na zwykły kart-racer, to trasami, modelem jazdy, złożonością i frajdą przebija większość tytułów wydanych w ostatnich latach. Niech kolorowa oprawa nie zwiedzie twoich oczu – jako weteran TDU, GRIDa, Trackmanii i „dobrych” NFSów, polecam po całości. Co do the Crew – jest na mojej liście. Niech Ubi się zrehabilituje.
The Crew to zakup obowiązkowy.
Od startu tego projektu jestem na tak. Ludzie odpowiedzialni za NFS-y po prostu oddali graczy konkurencji i dzieki im za to.