
Splinter Cell: Blacklist ? recenzja cdaction.pl

Splinter Cell: Blacklist
Dostępne na: PC, X360, PS3
Wersja językowa: polska (napisy)
Amerykańska baza wojskowa na wyspie Guam została zaatakowana przez grupę zwącą się Inżynierami. Wbrew nazwie, nie są to rozczarowani sytuacją na rynku pracy absolwenci politechniki, lecz militarystyczna grupa, która za cel stawia sobie „pomoc” całemu światu. Po naszemu: terroryści. Stworzyli oni tytułową Czarną Listę – serię straszliwych i precyzyjnie zaplanowanych zamachów – zawartością której pragną poczęstować USA, jeśli te nie wycofają wojsk ze wszystkich placówek poza swoimi granicami. Śmiały to plan i może nawet by się udał, ale pech chciał, że na Guam był nie kto inny jak słynny Sam Fisher, superszpieg i agent doskonały. Podczas zamachu ucierpiał jego kumpel, co nadało sprawie charakter osobisty – nie dziwota więc, że Sam ochoczo przejmuje dowództwo nad świeżo utworzonym Czwartym Eszelonem i z małą pomocą kilku znajomych speców postanawia zapolować na Inżynierów, by osobiście wytłumaczyć im na czym polegają amerykańska wolność i demokracja.
Zieeew! Śpicie już? Co jak co, ale świeżości fabule nie można zarzucić. Wszystko to widzieliśmy wielokrotnie w dziesiątkach seriali, filmów oraz gier. Nie twierdzę, że historia nie jest spleciona sprawnie, ale w tym własnie rzecz jest „tylko” spleciona i „tylko” sprawnie, bez polotu czy fantazji. Nic w niej nie kłuje w oczy i nie przyprawia o pogardliwy śmiech, ale nie oczekujcie też momentu, po którym z ust wyrwie wam się donośne „Fak jea!”. Wątek główny jest na tyle interesujący, że śledzimy go bez ziewania – lepszego komplementu nie wymyślę.
Pochwalę za to świetny pomysł, jakim było wprowadzenie do gry Paladyna, supersamolotu i mobilnego centrum dowodzenia Czwartego Eszelonu, pokład którego możemy w miarę swobodnie zwiedzać pomiędzy misjami. Poza dostarczaniem nam wrażeń estetycznych pełni on także funkcję praktyczną – to tu wybierzemy kolejną misję (te można do woli powtarzać celem zdobycia trofeów i ukrytych na mapie fantów), kupimy nowy bądź ulepszymy posiadany sprzęt i ekwipunek oraz pogadamy z członkami naszego zespołu. Rozbudowywać można też samego Paladyna – dzięki zakupionym upgrade’om m.in. odblokujemy początkowo nieobecny radar z pozycją przeciwników (a potem zwiększymy jego zasięg) oraz przyspieszymy tempo regeneracji zdrowia, znacząco wpływając na komfort życia pana Fishera. Pomysł z samolotem-bazą bardzo mi się spodobał i pozytywnie wpłynął na mój odbiór gry jako całości. Dzięki niemu czuć, że czynimy jakieś postępy, a o to przecież w końcu chodzi. Niestety, na tym nowości w zasadzie się kończą.
Obok kampanii rozegrać możemy także całkiem liczne (i całkowicie opcjonalne dla fabuły) misje dodatkowe, zlecane przez spacerujących po pokładzie Paladyna współpracowników pana Fishera. Podzielić je można na dwie kategorie: infiltrację oraz eliminację (cichą lub bardziej bezpośrednią). Zadania te, w przeciwieństwie do tych z kampanii, można odpalić również w trybie kooperacji – sieciowej bądź na podzielonym ekranie. Wsparcie kolegi znacząco pomaga w zaliczeniu misji (otwiera też na mapie nowe trasy, niedostępne dla samotnika), ale nie jest wymagane. Poza zadaniami pobocznymi, z poziomu ujednoliconego menu wyboru misji rozegrać możemy również sprytnie wplecione w fabułę kampanii starcia multiplayer. Powracają legendarni „szpiedzy kontra najemnicy”, w których zmagają się dwie czteroosobowe drużyny. Pierwsza to mistrzowie infiltracji i skradania (ich celem jest kradzież danych), druga to nieślubne dzieci Iron Mana i Terminatora, robiące za strażników. Spryt i niewidzialność stają naprzeciw siły ognia i odporności na kule, a po zakończonej rundzie role się odwracają. Wszystko fajnie i świetnie, ale przerabialiśmy to już w poprzednich częściach Splinter Cella. Wtórność, jak widzicie, jest motywem przewodnim Blacklist.
Zapewne zastanawiacie się (bo ja się zastanawiam), dlaczego superkomórka szpiegowska i jedyna nadzieja demokratycznego świata musi kupować sprzęt, zamiast dostać go od ręki od swojego rządu. Czyżby kryzys gospodarczy dotknął USA tak poważnie, że musi oszczędzać na swojej ostatniej linii obrony? Na to pytanie nie dostaniemy odpowiedzi, ale faktem jest, że za każde ukończone zlecenie otrzymujemy kasę. Sporo kasy. Furę nawet. Jej ilość zależy od punktów przyznanych nam w każdej z trzech, reprezentujących style gry, kategorii: szturmowca, pantery i ducha. Pierwszy to zabijanie wrogów w otwartym boju, drugi to cicha ich eliminacja, ostatni zaś to obezwładnianie i omijanie nieprzyjaciół pozostając niewykrytym. Wszystkie zdobyte punkty liczą się do wyniku końcowego (nie ma narzuconego sposobu przechodzenia misji kampanii) i zasilą stan konta, ale najwięcej zyskają ich duchy, najmniej natomiast szturmowcy. Gotówka przydzielana jest także za wykonywanie zadań pobocznych w misjach kampanii (odnalezienie na mapie kampanii pendrive’a, zhackowanie laptopa i schwytanie żywcem ważnego terrorysty) oraz osiągnięcia podane nam w formie „zabij 30 wrogów za pomocą pistoletu” lub „obezwładnij 10 strażników”.
Nie myślcie jednak, że w Blacklist znajdą coś dla siebie wszyscy, od Rambo, przez wojownika ninja po pacyfistę – wrażenia z gry są bardzo nierówne. Ten pierwszy typ ma totalnie przerąbane, gdyż otwarta walka jest zawsze groźna (giniesz od jednej serii), a powyżej poziomu normal stanowi w zasadzie samobójstwo. Trochę lepiej poradzi sobie brzydzący się zabijaniem hippis, ale będzie musiał nieźle się wysilić, aby ukończyć powierzone mu zadania, tracąc na nie duuużo czasu. Najlepiej poradzą sobie cisi zabójcy, podkradający się do wrogów i zdejmujący ich pojedynczo (idealnie byłoby nożem, wtedy jest najciszej) bądź trójkami. Grupowe eliminacje wykonamy dzięki możliwości zaznaczenia kilku celów i przeprowadzenia na nich szybkiej egzekucji – zdolność ta musi się jednak najpierw naładować, a cele znajdować się w efektywnym zasięgu broni. Bez względu na obrany styl, życie gracza ułatwiają liczne gadżety – od grantów (dymne, błyskowe i tradycyjne), po wabiki i samoprzylepne kamerki z gazem usypiającym, a nawet zdalnie sterowany mini helikopter. Nie pomogą nam one jednak w starciu z bugami: zeskakując z balkonu przeleciałem raz przez mapę na wylot (!!!), innym razem nie mogłem uciec przed wrogim ostrzałem, gdyż szeroką (tak ze dwa metry) ścieżkę zagrodziła mi niewidzialna ściana. Biedny Sam biegał wzdłuż niej, zapewne głowiąc się, dlaczego nie może wrócić trasą, którą pokonał w drugą stronę bez kłopotów, aż kula w łeb rozwiązała wszystkie jego problemy.
Trochę sobie ponarzekałem, ale muszę przyznać, że nowy Splinter Cell potrafi nieźle wciągnąć i przykuć do ekranu/monitora na długi, długi czas. Grywalności za bardzo nie przeszkadza ani brak oryginalności w mechanice (szczególnie rażący weteranów serii), ani mało imponująco oprawa graficzna, ani nawet zaśmiecające fabułę klisze kina akcji. Gra może i miejscami rozczarowuje, ale nie odmówię jej dobrego wykonania. To solidna produkcja, która może i miejscami trąci naftaliną, ale nadal potrafi dostarczyć sporej porcji rozrywki oraz prawdziwej satysfakcji.
Ocena: 4/6
Plusy:
Minusy:

Czytaj dalej
54 odpowiedzi do “Splinter Cell: Blacklist ? recenzja cdaction.pl”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Młodsi niedługo wracają do szkoły, starsi swoje urlopy już większości wykorzystali a zawieszeni gdzieś pośrodku studenci będą wkrótce tłumnie mierzyć się z sesją poprawkową (szczęśliwi ci, którzy zdali w pierwszym terminie). Zanim zaczniecie narzekać, pomyślcie może o takim Samie Fisherze – jemu nigdy nie będzie dane spędzić urlopu pod palemką (albo choćby pod gruszą). Ale Ameryka sama się przecież nie uratuje, prawda? Dowodem na to niech będzie przepełniony akcją Splinter Cell: Blacklist. Recenzja cdaction.pl!
Muszę sam przetestować ;D Jak do tej pory mam wszystkie części na półce i ta też zawitac musi ;P
Czemu redakcje mają gierki przedpremierowo ;_; czemu
Najbardziej mnie interesuje SvM. Pamietam jak sie za wczasu cisnelo na Club House w SCCT. Pomimo bugow i niedopracowan bylo to niepowtarzalne doswiadczenie.
Bo dostają wersje Dziennikarską
@kontenko: Zeby mogly napisac chwalace recenzje, aby napedzic przedpremierowy hype.
Tak bardzo mocno przyzwyczaiłem się do ocen w skali od 1 do 10, że nie wiem czy 4/6 traktować jako ok czy nie. A miało być zupełnie odwrotnie :/
@Pacuszek Rozumiem, że nigdy nie chodziłeś do szkoły i nigdy nie dostałeś czwórki?
4/6 to taki odpowiednik ocen: 6/10, 6+/10, 7/10 😀
@Pacuszek ja też wolałem skalę 10-stopniową… A sama mini recka jest ok, chociaż mało tu pochwał, oby niezasłużenie, bo grę chyba zakupię.
Brawo redakcjo , SR 4 dostał 6/6 a SC:B zaledwie 4/6. Żałosne
@b4vool rozumiem, że grałeś już w SR 4?
A niby czemu tak twierdzisz? Bo Splinter Cell jest poważną grą a SR4 nie? Bo z obu recenzji jasno wynika która gra jest lepsza Z resztą skoro twierdzisz, ze SC zasługuje na lepszą ocenę to chyba już w niego grałeś, co? W takim razie wypowiedz się szerzej, bo takie teksty „żałosne” są na poziomie gimbazy.
Eh, brak edycji postów… poniższy koment tyczy się oczywiście @b4vool
@b4vool|Grałeś że już wiesz co lepsze?
@b4vool Jak powszechnie wiadomo, na całą redakcję składa się jedna osoba, która dla niepoznaki używa wielu rożnych ksywek. Sugestie, jakoby była to grupa ludzi o skrajnie odmiennych opiniach, to podłe insynuacje. 😉
@b4vool|Dorośnij chłopcze. Wybierasz się w końcu do szkoły średniej i przestaniesz być gimbusem.
@b4vool A gdyby CoD/BF dostał był 7+ , a taki farming simulator 10/10, to kupiłbyś to co ma większą ocenę nie zwracając nawet na gatunek gry?
Odnoszę wrażenie, że recenzent kompletnie nie przeżywał poprzednich cześć osobiście, tylko na potrzeby tekstu nadrobił zaległości na szybko, by mieć na czym oprzeć tekst. W końcowym efekcie, w ogóle nie ma ani jednej wzmianki o powrocie do „korzeni” do starych sprawdzonych metod z poprzednich części, a wręcz jest to zarzucane jako negatyw, bo nie ma innowacji – widać autor w ogóle nigdy z serią bliżej się nie zapoznał, bo nie wiem co lepiej można tej grze bardziej życzyć jak właśnie powrotu do korzeni.
Proszę, wróćcie do normalnej 10-cio stopniowej skali. Ta jest bez sensu i nieczytelna.
4/6|cztery na szesc|SZESC|ocb, ile to na 10 ? Albo mamy konsekwwetnie jjedna skale albo odpuscmy sobei oceny, no bez jaj z tym.|Za ty dzien bedzie ocena „cztery kamienie/ 2 pomarancze”
@slocik U.S. Jigimoto odlatuje z powrotem do Twojej galaktyki, łap swoje miejsce na pokładzie, migiem!
Tak jak przypuszczałem. Lepiej od Conviction, ale ciągle nie jest to Chaos Theory. Cóż, trzeba chyba zbierać forsę na Blacklist.
„Powtorka z rozrywki”. To jakis zart? Tak samo bylo przy recenzji MoH:W (gra byla beznadziejna swoja droga, ale nie w tym rzecz). Zarzucono jest brak innowacyjnosci do gatunku i dano ocene bodajze 5,5 gdy CoD:BO2 dostal 8,5 i tam juz nikomu nie przeszkadzalo ze to to samo, bylo natomiast „stary dobry CoD”. Jak isc takim tokiem to 90% gier moze dostac za minus brak innowacyjnosci/powtorke z rozrywki bo zadna gra rewolucji nie wprowadza. Oplacane [beeep] te wasze recenzje i tyle.
>SaintRow IV|>6/6|>Splinter |>4/6 Dziękuję Ci Cda, że jesteś takie do [beeep]:) Zabawne, że SRIV nie dostał w minusach powtarzalności
Dodanie do Saints Row 4 nadprzyrodzonch mocy i kosmitów nazywasz powtarzalnością?
@readher|Ty również wracaj na swoją planetę. Może zabierzesz się razem ze slocikiem.
Samowi Fisherowi bez Michaela Ironside’a wypadałoby podziękować (w imię zasad – sons of bitches!), ale jeśli gra będzie co najmniej tak dobra jak Conviction …To smutne, ale Ubisoft robi coraz większe crapy. No – może nie crapy, ale gry tak przewidywalne jak opcja polityczna dziennikarzy mediów publicznych. Jak tak dalej pójdzie, zniszczą wszystko to, co zapoczątkowali Piaskami Czasu (a może jeszcze wcześniej). Łaska graczy na pstrym koniu jeżdzi.
Z drugiej jednak strony – gdy widzę popularność kolejnych odsłon Call of Duty czy Assassin’s Creeda – przestaję wierzyć w inteligencję graczy. Zresztą tę można ocenić po kiepskich wynikach sprzedaży gier typu Mirror’s Edge, Beyond Good @ Evil czy Darksiders. Zwłaszcza ten ostatni tytuł wzbudził we mnie trwogę. Gra na pewno nie gorsza od God of War, na pewno bardziej sensowna fabularnie, ale bez milionów baksów hype’u może nie mieć kontynuacji. Żal i zgroza!
Sorki – w BG&E powinienem był dodać ampersanda, a nie małpę.
„Powtórka z rozrywki” – Może i powtórka, ale pierwszych części, co tu idzie raczej na ogromny plus niż minus, czytając te recenzje czasem mam ochotę na płacz, gdzie ten poziom CDA?
@reece – Może jego zdaniem (autora) to jest minus nie plus? „Moje zdanie jest jedyne i prawdziwe, a ty możesz się swoim wypchać!”
BlackShadow – tak, powtarzalności. Bo właśnie tylko te moce i kosmici różnią czwórkę od trójki. Cała mapa, grafika, gameplay – wszystko pozostało niezmienne.
Musze sie z godzic z BlackGrabarzem…
skoro doszlo juz do takiego minusa jak „powtorka z rozrywki” to prosze recenzentow cda by byli konsekwentni i za kazdym razem wystawiali ten minus gra ktora sa kontynuacja wielkich firm. mam na mysli AC, CoD, BF, fifa, PES, GTA, SR, MoH.
Mam wrażenie że zapomnieliście, że recenzje są SUBIEKTYWNE. Szoki odniósł wrażenia takie a takie, i wystawił ocenę taką a nie inną. I ma prawo. Jego odczucia, jego recenzja. Recenzję Saint Row IV pisał Adzior, i dla niego była to gra idealna. Ponownie, miał prawo tak myśleć. Dlatego żeby ocenić grę na podstawie recenzji, trzeba przeczytać ich kilka, lub samemu zagrać. Podobnie z minusami, to co dla jednych jest minusem, dla innych jest plusem, więc też trzeba po prostu przeczytać kilka recenzji.
I tak żaden z komentujących nie grał w te gry, a spina się o ocenę jak by ona wyznaczała niewiadomo co 🙂
@olekfugi Nie gorsa od God of War? Lolwhat. Darkaiders nawet nie jest blisko GoWa w jakiejkolwiek lidze. No chyba, że chcesz używać głupiego porównania „bo to slasher”. Fabularnie obie prezentują ten sam niziutki poziom, byle usprawiedliwić sieczkę. Made my day.
Żeby tak więcej gier miało wytykaną „powtarzalność” rozgrywki w innych recenzjach. Skoro tutaj, w tej recce, się dało i udało, to czemu najnowsze MMSy oraz odtwórcze sequele radośnie niczym gimnazjaliści w trakcie weekendu omijają konsekwentnie bat recenzentów? Hmm?
@P4V3L – subiektywnie to może sobie ocenić użytkownik, magazyn i jego recenzencji są od tego, i za to mają placone, by w pewien sposób być też obiektywnym. W innym wypadku o kant du*py ich zdanie rozbić, skoro nie potrafią obiektywnie oceniać – ich zdanie wtedy jest tyle samo warte co każdego użytkownika portalu. Jeżeli mam się opierać na takich recenzjach widzi-misie autora, to podziekuję i ocenie sam.
@NBlastMax @Deathdealer No dokładnie! To samo chciałem napisać.
Niektórzy poniżej: Muszę Wam postawić piwo. 😉 Mam to samo zdanie: Powtórka z rozrywki to bezsensowny minus. A jeśli ta cześć była „inna”, to dostawałaby baty za to, że to już nie ten Splinter Cell, meh. A czemu takich rzeczy nie wytykacie innym dużym seriom? Powoli mam dość recenzji CDA, wolę sam ocenić oglądając gameplaye…
Eh. I przez takie osoby Polacy w grach sieciowych nie są mile widziani.Chcecie obiektywnej recenzji? Ok. Tylko podajcie obiektywne kryteria, które będę pasowały równie dobrze do każdej gry. Oczywiście grywalność musi zostać pominięta, bo tego nie da się obiektywnie ocenić. W dodatku przydałoby się, żeby wystawioną oceną była średnia ocen z wielu magazynów.
Ponadto, jakbyście nie wiedzieli, to w podsumowaniu nie da się zamieścić wszystkich plusów i minusów danej produkcji. Poza tym nie wszyscy taką powtarzalność uważają za minus, jednak i tak piszą o niej w recenzji. Którą powinno się przeczytać przed czytaniem podsumowania.
No to jest „dobrze”, ale nie „bardzo” Od Sama wymagam więcej i widząc 4/6 trochę się o niego martwię. Martwi mnie też brak większej wzmianki o kooperacji, która miała być jedną z kluczowych atrakcji gry. Być może CDA uzupełni recenzję o ten opis 😉
@2real4game – obiektywność polega na tym, by rzetelnie oceniać minusy i plusy gry, a nie uczepić jednego detalu i skreślać całość przez jej pryzmat, takie rzeczy nie powinny mieć miejsca dla redaktora magazynu. Bo CoD jest głupią strzelanką, wiec w jej przypadku powtarzalność jest słuszna, ale już od serii Splinter Cell to przecież nie wskazane, by pozostał grą opartą o stealthcie, przecież to jest niedopuszczalne! Nie rozumiesz chyba definicji obiektywizmu.
@asrudy – cooperacja jest, prawie identyczna z tą z CT, z tego co widziałem na stronie poświeconej serii, misji jest nawet więcej niż w kampani, bo coś ok 14-16.
haha a no za mało chyba zapłacili za tę recenzje 🙂
@Deathdealer Obiektywnie oceniłem, że gra jest dobra. Natomiast to, co mi subiektywnie przeszkadza i sprawia, że gra dostała „zaledwie” szkolne 4 (dajcie mi więcej takich „słabiaków”, to zapomnę o jedzeniu!), dla ciebie może być zaletą, która podniesie ocenę do 17/6. Ale najpierw zagraj, a potem wyrokuj. 🙂
@Szoki – szoki, ale zauważ, że ja w żaden sposób nie bronie, bądź nie trące grą – ja się tylko odnosiłem do recenzji 🙂 Gry nie oceniam, póki sam nie sprawdzę, tym bardziej że większość recenzji nie pokrywa się z moim zdaniem odnośnie wielu gier. A to co powinno być imo najbardziej zaznaczone w recenzji, że SC ponownie powróciło do korzeni (w większym stopniu) i odbiło się od pietna Conviction. A to jest najwieksza chyba zaleta tej gry dla fanów i nie tylko.
DAWAĆ FISHERA NA WARSZTAT !!! Ocenimy później….
Ta amerykańska wolność to taki oksymoron?|A ten Palladyn to nic nowego, ot choćby taki statek z Star Wars The Force Unleashed
Niczego więcej po tej grze nie oczekiwałem. Na pewno będzie się przyjemnie grać. Dokładnie tak jak w Conviction.
Autro tej recki zapomniał dodać do minusów zmianę głosu Sama Fishera ;/.