rek
rek
7 Komentarze

Soul Sacrifice ? recenzja cdaction.pl

Soul Sacrifice ? recenzja cdaction.pl
Soul Sacrifice to pierwsza po długiej przerwie duża premiera na wyłączność dla konsoli PlayStation Vita. Ciekawa, przyciągająca uwagę, ale zbyt niszowa i – miejscami – odrobinę niedopracowana, by przyciągnąć masy do tej konsoli.

Soul Sacrifice
Platformy: PlayStation Vita (wyłączność)
Wersja językowa: angielska

Soul Sacrifice to produkcja japońska – nieopierzonego studia Comcept, któremu przewodzi jednak Keiji Inafune, twórca m.in. Onimushy, Dead Rising itd. – i w związku z tym bardzo mocno zakorzeniona w tradycji rozgrywkowej tamtego terytorium. Z założenia, tak się przynajmniej zdaje, Soul Sacrifice ma być Vitową odpowiedzią na serię Monster Hunter, która w obecnej generacji urządzeń przenośnych wpadła w ręce Nintendo. Koncept trafiony, strategia słuszna, ale wykonanie – nieidealne.

Bohaterem Soul Sacrifice jest człowiek uwięziony w magicznym wymiarze przez demonicznego maga Magusara. To czarodziej potężny, niepokonywalny wręcz, więc nasz heros, w intrze usadzony ma miejscu, nie może myśleć nawet o tym, by stawić mu czoła. Światełkiem w tunelu jest towarzysz niedoli bohatera, magiczna księga o nazwie Librom, gadająca, z „okiem na Maroko”, która zachęca nas, byśmy zagłębili się w jej karty. Są na niej spisane wspomnienia poprzedniego właściciela Libromu, które można odtworzyć (czyli rozegrać), by zdobyć jego wiedzę i doświadczenie. Magusara można wyzwać w dowolnym momencie, ale nie ma to większego sensu – bez zdobycia odpowiednich mocy, bez poznania zaklęć, bez wzmocnienia ciała i ducha to skazanie się na pewną śmierć (na szczęście pozbawioną większych konsekwencji).

Librom to całkiem ciekawy i fajnie zrealizowany pomysł na menu, huba i poradnik w jednym – kolejne strony księgi, elegancko wystylizowane i udźwiękowione (niektóre teksty z albumu są czytane), to albo miejsce, gdzie aktywuje się questy, albo czyta o napotkanych przeciwnikach, albo konfiguruje kierowaną przez siebie postać.

Questy to nic innego jak rozgrywane na arenach (mniejszych lub większych) pojedynki z monstrami wymyślonymi tak, jak to tylko Japończycy potrafią. Niektóre z nich mają pewien kontekst fabularny, ale nawet one sprowadzają się do łupaniny.

System walki w Soul Sacrifice, choć rozbudowany, nie do końca przypadł mi do gustu. Wczuwając się w czarodzieja, idąc na pole bitwy, wybieramy sześć z dziesiątek zaklęć, które „zdobywa” się bijąc potwory. Szóstka ta jest – trójkami – przypisana do przycisków trójkąt, kwadrat, kółko, pomiędzy ich dwoma zestawami przełącza się prawym triggerem. System czarów (podobnie jak system rozwoju postaci) ma mnóstwo niuansów – czary należą do kilku różnych żywiołów/elementów, można je na różne sposoby boostować, jest też możliwość tatuowania dłoni, co zmienia atrybuty postaci, jest magia, używanie której odbiera czarnoksiężnikowi zdrowie, pojawiają się pewne moce specjalne, które można aktywować w sytuacji podbramkowej, ale wywołuje to blizny, które osłabiają w kolejnych walkach – systemów jest więc dużo, ale sama rozgrywka zbyt mocno ciąży w kierunku zręcznościowych nawalanek, by grę dało się rozpracować taktycznie. Co więcej zużywanie zaklęć powoduje, że po jakimś czasie znikają one z puli dostępnych, co wymyślono po to, by zachęcić graczy do korzystania z nich wszystkich, ale w praktyce okazuje się dość irytujące. Aha – warto jeszcze dodać, że „czary” w Soul Sacrifice wziąć należy w cudzysłów – większość z nich po prostu daje czarnoksiężnikowi określone bronie (lodowy miecz, ognisty topór), którymi wywija niezgorzej od wojownika.

Ciekawym elementem Soul Sacrifice (przywodzącym trochę na myśl pierwszego BioShocka) jest system tytułowego „poświęcenia”. Gdy zabijemy przeciwnika możemy go poświęcić, zbierając z niego „mroczną” energię, która zwiększa moc naszych zaklęć, albo oszczędzić, zbierając energię „jasną”, powiększającą zdrowie. Wybór jest trudny (gra zbalansowana jest tak, by ją grindować, więc o śmierci/życiu decyduje czasem przysłowiowy jeden piksel życia), a komplikuje go dodatkowo fakt, że zbyt częste oszczędzanie monstrów zsyła na nas gniew strażnika tajnego zakonu czarnoksiężników, co dodatkowo utrudnia grę. Łatwiej jest, gdy gra się w co-opie, ale znalezienie partnera jest w chwili obecnej mocno utrudnione. W niektórych misjach wsparciem służą również pomocnicy kierowani przez AI, ale nie radzą sobie szczególnie dobrze – bywa, że w ogóle znikają z pola widzenia i tylko gdy padniemy, powracają, by nas „podnieść”. 

Problem jest jednak nie z tym, a przedostatnim akapitem – niezależnie od liczy i głębi systemów nakładających się na siebie w Soul Sacrifice, walka, a więc clou rozgrywki, jest nieco za bardzo zręcznościowa, nieco za bardzo chaotyczna, zbyt nonszalancko zbalansowana.

Ocena: 7.0

——————–
Plusy:
Design przeciwników
Mnóstwo nakładających się systemów dotyczących rozwoju postaci i walki
Niezły klimat
Dużo zawartości

Minusy:
Walka zbyt bazuje na zręczności
Zbyt mocno stawia na grind

rek

7 odpowiedzi do “Soul Sacrifice ? recenzja cdaction.pl”

  1. Soul Sacrifice to pierwsza po długiej przerwie duża premiera na wyłączność dla konsoli PlayStation Vita. Ciekawa, przyciągająca uwagę, ale zbyt niszowa i – miejscami – odrobinę niedopracowana, by przyciągnąć masy do tej konsoli.

  2. Ja powiem tak, Monster Huntera nigdy nie trawiłem, tak jak i większości jego klonów, jednak z demem SS spędziłem już ponad 25 godzin, nie ruszając nawet multi. A co do mało taktycznej walki, wszystkie moje podejścia do cerberusa kończyły się zgonem, na początku po kilku sekundach, potem coraz dłużej, i pewnie w końcu kiedyś bym go tak pokonał, jednak zmiana taktyki i odpowiednie użycie ataków zamrażających, golema i tarczy sprawiła, że teraz piesek mnie często nawet nie dotknie.

  3. Trochę dziwne minusy, ponieważ dla jednych rzeczywiście mogą być to wady ale dla innych zalety. Tak czy inaczej zapowiada się kolejny dobry tytuł na Vitę .

  4. Recenzja chyba pisana na szybko bo coś dużo w niej błędów – polecam poprawić bo niektóre wyglądają strasznie.

  5. „Ciekawym elementem Soul Sacrifice (przywodzącym trochę na myśl pierwszego BioShocka) jest system tytułowego „poświęcenia”” Taaaaaaak, zawsze trzeba znaleźć w grach coś „co już było” i w dodatku ja nie widzę podobieństwa między poświęcaniem wrogów w SS a siostrzyczek w Bioshocku, jeśli już macie do czegoś porównywać to może lepszym przykładem byłby Dante’s Inferno? Klimatu w sumie zbliżone i w tej grze rzeczywiście był wybór do czego przydzielać znalezione po drodze po piekle dusze.

  6. „Minusy:|Walka zbyt bazuje na zręczności” LOL srsly?

  7. Troszkę na kolanie pisana ta recenzja. Pomimo prawdziwie „nawalankowego” charakteru, SS kryje w sobie więcej taktyki, niż na pierwszy rzut oka może się postronnym wydawać. Nie jest tytułem idealnym, to nie system seller pokroju Złotej Otchłani, ale klimatu i solidności odebrać mu już nie sposób. Ominięcie tej produkcji, jeśli oczywiście Vitę już się posiada, byłoby błędem – i to nawet, jeśli ktoś na typową, japońską schizę jest solidnie uczulony.

Dodaj komentarz