
„Nie zna się na grach i interaktywnej rozrywce”. Były pracownik EA ostro o Johnie Riccitiello

Chcący zachować anonimowość były wysoko postawiony pracownik Electronic Arts w rozmowie z serwisem Game Industry nie pozostawił suchej nitki na Johnie Riccitiello i swoich byłych pracodawcach. Oto, co ma do powiedzenia:
Riccitiello tracił pieniądze każdego roku, kiedy tam pracowałem (i najprawdopodobniej nadal to robi). Nie zna się po prostu na grach i interaktywnej rozrywce.
Jak dodaje:
Teraz Larry [Probst] wraca dopóki nie znajdą kogoś innego i choć jest naprawdę bystry i ma wiedzę o rynku, nie mam pojęcia czy włoży w to całe swoje serce. (Podejrzewam, że nie). EA ma ogromny zespół nieproduktywnych wysoko postawionych pracowników, którzy zachowują się jak emeryci (przywykliśmy nazywać firmę „domem starców”). Mogą myśleć, że są (lub byli) kreatywnymi mocarzami, ale oczywiście kreatywni ludzie już dawno odeszli z EA, by pracować tam, gdzie mogą tworzyć (podejmować ryzyko) i wymyślać nowe rzeczy. EA nie zrobiło niczego interesującego w ciągu ostatnich 10-15 lat, co potwierdza bezustanne wykrwawianie się kapitału firmy w tym czasie. To naprawdę smutne, ten koncern kopał tyłek. Riccitiello w największym stopniu przyczynił się zatrzymania tego procesu. Może uda się to naprawić, ale wątpię.
Warto też wspomnieć, że na rezygnację Riccitiello zareagowali inwestorzy. Po początkowym wzroście o 2,6% akcje firmy zmalały o 8,34%. To największy spadek Electronic Arts w ciągu ostatnich 19 miesięcy.

Czytaj dalej
24 odpowiedzi do “„Nie zna się na grach i interaktywnej rozrywce”. Były pracownik EA ostro o Johnie Riccitiello”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Z facjaty to wykapany gambino. Ciekawe czy ma rodzinę w Corleone na Sycylii.
CEO takich korporacji jak EA wcale nie musi znać się „grach i interaktywnej rozrywce”. Musi znać rynek i wiedzieć co przyniesie zyski, a to nie jest to samo. Oczywiście nie bronię Johna Raffello. Btw, chyba jeszcze się nie zdażyło żeby akcje po odejściu CEO wzrosły a byli pracownicy wypowiadali się pozytywnie. Równie dobrze news mógłby się nazywać „Były pracownik EA o swojej firmie” a i tak było by wiadomo że to nie będzie nic pozytywnego.
@VoidORO|To się wzajemnie wyklucza, żeby znać się na rynku gier i wiedzieć co przyniesie zyski musisz znać się na grach i interaktywnej rozrywce, musisz wiedzieć co jest „dobre” a co „złe”.|To tak jakbyś powiedział, że znasz się na literaturze, ale nie umiesz czytać/pisać, lub znasz się na finansach, ale nie umiesz liczyć, trochę nierealne…
@marvPL|Czemu ma się wykluczać? CEO nie podejmuje przecież bezpośrednio decyzji przy tworzeniu gier. Tego typu decyzje są przynajmniej ze 2-3 poziomy poniżej tego stanowiska i na dodatek w zupełnie innej płaszczyźnie. Myślisz, że CEO firm sprzedających lody są smakoszami i doświadczonymi producentami tychże? Nie, są za to wykształceni w kierunkach biznesowych, z doświadczeniem w tychże i są tam, żeby podejmować decyzje strategiczne i ustalać kierunek.
Mam wrażenie że w tej firmie ŻADEN CEO nie zna się na grach.
Mówiąc metaforycznie, jest kapitanem statku – podejmuje decyzję, gdzie ma „statek” płynąć, a od wykonywania poszczególnych zadań ma sternika, nawigatora i innych ludzi z doświadczeniem w innym kierunkach.|Jeśli potrzebuje jakiś danych z rynku, prosi o te dane i ludzie mu je przygotowują, filtrują do danego zastosowania itd.
@paintball_X: firmy mają jednego CEO.
@marvPL nołp. Dla przykładu: nie musisz wiedzieć kompletnie nic o call of duty, wystarczy ci wiedzieć tylko tyle że ma ogromny fanbase i gdy przychodzi podwładny i przedstawia projekty który miałby celować w tych właśnie ludzi twoim zadaniem jest stwierdzenie ile można na taki projekt przeznaczyć, czy to przyniesie zyski a później danie zielonego światła dla tego projektu (lub nie). To wiedza czysto rynkowa. Oczywiście to mocno uproszczone ale mniej więcej tak to wygląda w praktyce.
Dopóki bezmyślni gracze będą kupować skórki na broń i DLC po 4 mapy to EA się niestety nic nie nauczy
Moje słowa „nie nauczy” – chodzi o oferowanie lepszego contentu 😛 W zarabianiu to są mistrzami
@aMermanIshouldTurnToBE: wszystkim powinno właśnie zależeć jak najmocniej, żeby ludzie kupowali MASĘ skórek do broni i innych kosmetycznych rozszerzeń. Gdyby okazało się, na kilku przykładach, że zasilanie finansów gry z tego typu mikrotransakcji jest opłacalne, to mogło by w końcu dojść do bardziej pozytywnych zmian w branży. Kosmetyczne DLC nikomu nie szkodzą, a jeśli ktoś jest gotów za nie zapłacić – nic mi do tego.
@aMermanIshouldTurnToBE- przecież to już było 100 lat temu za murzynami. Tyle tylko, nazywało się to „dodatek”i sprzedawano go na płytach. Wystarczy przypomnieć sobie ad on do pierwszego BFa, gdzie dodano ze 4 misje do kampanii włoskiej. Poza tym, EA potrafiło stworzyć fajne dodatki. Np. Bad Company 2 Vietnam. Dodatek dość wymierny do ceny + odświeżający grę. |Co do dymisji, to ktoś się może nie znać na każdej grze, ale jako gość od polityki firmy powinien wiedzieć, co jest teraz na topie, co ludzie chcą, a
za czym tęsknią, co uważają za przejaw „złodziejstwa” itp itd. Taki CEO powinien wiedzieć, dlaczego TF 2 jest nadal popularną grą i zmuszać swoich pracowników do dodawania do gier takich właśnie rozwiązań jak w takiej popularnej grze. Dodatkowo, musi wiedzieć, że czasem nie należy co roku rzucać nowymi grami z serii, bo to odbije się czkawką (przykład NFS)
No i CEO EA powinien chyba zajmować się podpisywaniem umów z twórcami dobrych gier, a nie tylko średniaków i liczyć, że dzięki marketingowi uda się wcisnąć komuś zgniłe jabłko.
Dobrze gada. Polać mu!
Amen.
To jest akurat cos, o czym wszyscy wiedzieli od dawna. Pytanie tylko, dlaczego wczesniej go nie odwolano, jesli ludzie wiedzieli, ze gosc nie zna sie na rynku gier komputerowych? Naprawde musieli czekac na katastrofe finansowa o nazwie Star Wars: The Old Republic? Raczej nie. Na pamietny komentarz o tym, ze DS3 musi sprzedac w 5mln kopii tez chyba nikt nie musial czekac, zeby sie zorientowac, z kim mamy doczynienia.
Niech płoną, EA jest na dzisiejszym rynku w ogóle niepotrzebny. Niszczą każdą markę, której się dotkną poza Fifą i Maddenem
W słowach tego kolesia coś jest bo można było zauważyć jak się zachowywał Riccitiello i kilka innych osób z EA przy premierze BF3, a mianowicie można było wyłapać cwaniactwo jak by mieli w ręku produkt, który zmiecie konkurencję, a w praktyce wyglądało to jak banda ślepców, którzy nie zdają sobie sprawy jak bardzo są w tyle ze swoim produktem. Gdyby Riccitiello i inne „wysoko postawione” osoby miały trzeźwe spojrzenie na to co się naprawdę dzieje to nie kombinowaliby z fabułą BF3 i Warfighter’a.
@jacojaco|W jednym komentarzu odróżniłem według własnej klasyfikacji dodatki (duża zawartość, zrobione w starym stylu) do których zaliczam np. The Missing Link (Deus Ex nowy) czy dodatki do skyrima a DLC dalej będę nazywał mało wartościowe „mappacki” które kiedyś robili modderzy no ale niestety dziś hajs się musi zgadzać i edytora nikt nie udostępni. Nawet w jednym filmiku o CoD pokazali naprawdę proste narzędzie na którym powstają nowe mapy… za hajs.
Nienawidze ich od momentu w którym wzieli się za dyktowanie Bioware jak mają robić Dragon Age 2 i Mass Effecta. Gry mogły być o wiele, wiele lepsze gdyby nie oni. Prawdą jest że „góra” EA wie o grach tyle co telewizja trąbiąca o tym jakie to gry są be. Każdy zdążył zauważyć jak uwsteczniają rynek gier komputerowych. Płytkie, często robione na szybko gry z potencjałem. Mam nadzieje, że coś się teraz zacznie zmieniać. Nikomu nie życze upadku bo nie fajnie stracić prace, ale tak jak jest wiecznie nie będzie.
Riccitiel – serce firmy która nieustannie niszczyła gry! Jednak póki ręce nie opadną, EA będzie robić to nadal
Czy wam się wydaje że osoba zarządzająca firmą musi się znać na produkcie od strony jego wykonania itp.? Nie, taka osoba musi się znać na ekonomii, marketingu, na psychologii i wiedzieć jaką funkcję na rynku pełni jego produkt i znać zachowania odbiorcy. Nie ważne czy wam się to podoba czy nie. Takie są realia dużych firm. Tak jak programista g by zrobił a nie sprzedał swojego dzieła masowo tak Riccitiello g by zrobił a nie stworzył produktu który sprzedaje. Dlatego jeden był CEO a drugi np. programistą
Cóż wystarczy spojrzeć na listę płac byle tytułu – ilu tam jest pierdzistołków – prezes tego, prezes tamtego, wiceprezes, asystentka prezesa, wiceprezesa, dyrektor owego, kierownik tamtego, manager jeszcze czegoś innego… Na co tego tam tyle? Albo fakt, że połowę budżetu gry stanowi reklama i promocja? To jest zwyczajnie chore.