
Painkiller Hell & Damnation – recenzja

Painkiller Hell & Damnation
Dostępne na: PC
Testowano na: PC
Dziewięć lat temu dowiedzieliśmy się, że Daniel Garner i jego żona zginęli w wypadku samochodowym. Kobieta trafiła w lepsze miejsce, jej mąż – niekoniecznie. By znów zobaczyć się ze swoją wybranką, biedak musiał się przedrzeć przez hordy demonów. Echa tych wydarzeń i sam wypadek widzimy na początku gry, gdy nasz bohater, obudzony przez Ewę (pewnie kojarzycie: znana filantropka, swego czasu rozdawała jabłka), ucina sobie miłą pogawędkę ze śmiercią. Ta składa mu propozycję nie do odrzucenia: spotkanie z ukochaną za siedem tysięcy dusz.
Nie jest to zwyczajne przeniesienie starej produkcji w świat wysokich rozdzielczości. Z rozmowy Daniela ze śmiercią można wywnioskować, że opisane zdarzenia rzeczywiście miały miejsce, niemniej Garner ciągle nie odnalazł żony. Dlaczego więc nie jest to sequel? Z powodu lokacji: mapy, pogrupowane w cztery rozdziały, to najbardziej znane, lubiane i charakterystyczne miejscówki z Painkillera oraz jego dodatku Battle out of Hell.
Przeprawiamy się nocą przez cmentarz, zaglądamy do olbrzymiej katedry i zdewastowanej opery, spotykamy wynaturzone klauny w wesołym miasteczku, a także gromadkę dziatek z wzniesionego na skale domu dziecka. Jeśli ktoś nie przepada za klaustrofobicznymi pomieszczeniami takich przybytków i wgryzającymi się w ciało nieumarłymi małoletnimi, może z radością zwiedzać okolice dworca kolejowego, gdzie czekają pokiereszowani ołowiem piechurzy z pierwszej wojny światowej. Nie brakuje też Koloseum, a gdzieś po drodze różnej maści krypt, przejść czy innych kanałów.
Nieświeżo w szeregach wroga
Samotność potrafi być przytłaczająca. Pewnie dlatego całe chmary przeciwników, niewątpliwie współczujących Danielowi tak smutnego losu, wprost garną się do chłopa na każdym poziomie. Bywają tu momenty, kiedy eksterminując ich, przez parę minut szaleńczo molestujemy pojękującą cicho myszkę i obłędnym wzrokiem toczymy dokoła, by sprawdzić, czy na pewno dwa razy tyle wrogów nie zachodzi nas od tyłu. Walki bywają okrutne. Na szczęście większość niemilców – jak choćby szkieletory, zakapturzone postacie, żołnierze w maskach gazowych, ożywione trupy rycerzy – to jednostrzałowcy, z którymi shotgun radzi sobie aż za dobrze. Pojawiają się jednak i silniejsze sztuki.
Bieganie zakosami, skakanie, wykorzystywanie naturalnych przeszkód – tego uczymy się bardzo szybko. By położyć paru szarżujących spaślaków z takiiiimi toporami, nie wystarczy stać jak kołek na środku placu i czekać na ostruganie. Sporo jest jednak miejsc, gdzie można się schować i zabezpieczać pozycję, dopóki napór nieprzyjaciela nie osłabnie. Jak na mój gust, nawet za dużo. W wielu miejscach map spokojnie można punktować dużych przeciwników, samemu – z racji różnicy rozmiarów – będąc poza ich zasięgiem. Albo spawn pointy wrogów: wielokrotnie udawało mi się je zlokalizować, paroma szybkimi ruchami podbiec i zdjąć po kolei pojawiające się w równych odstępach paskudy. Niezbyt to eleganckie i podejrzewam, że niezamierzone przez twórców, ale czasami się zdarza.
Oprócz obfitego i zróżnicowanego mięsa do przemielenia na naszej drodze stają bossowie. Zwieńczeniem każdego rozdziału jest walka z takim drabem: trzeba się nastrzelać, ale i pomyśleć. Taktyka jest niezbędna, by pokonać choćby Jożina z bażin… to znaczy potwora z bagien. Choć akurat ten jest najbrzydszy ze wszystkich (i gęba paskudna, i źle zrobiony technicznie), a przebieg pojedynku z nim jest w dużej mierze kwestią przypadku, to bez pomyślunku ani rusz. Oprócz tego mamy do pokonania nieumarłego olbrzyma i skrzydlatego demona Alastora. Całe towarzystwo pochodzi z oryginału, ale ostatni boss to ktoś nowy, ale nie – na pewno nie poborca podatków.
Scyzoryk Gerwazego to za mało
By rozmawiać z taką kompanią, trzeba się zaopatrzyć w odpowiednie argumenty. Spośród wszystkich zaprezentowanych tu zwrotów retorycznych nowinką jest jedynie łapacz dusz: w pierwszym trybie wyrzuca z siebie wirujące ostrze, które np. cudownie oddziela kończyny od kadłubków, a w drugim pozwala wyrywać dusze z ciał oponentów. Pozostałe zabawki są jeszcze lepsze: shotgun z opcją zamrażania, rakietnica i chaingun w jednym, miotacz shurikenów z modułem elektrycznym, a w drugim trybie z błyskawicami, czy kultowa kołkownica z podwieszonym granatnikiem. Oprócz tego mamy substytut noża w postaci wirujących ostrzy oraz dwie pukawki, które zostały zrobione słabo i jak dla mnie mogłoby ich nie być: snajperską kuszę (snajperka? W takim tytule?!) i karabin irytująco przerywający ogień co kilka pocisków.
Oręż to niejedyne narzędzie obrony przed zakusami złych. Kolekcjonowanie duszyczek może wyzwolić w nas demona: gdy zbierzemy 66, przeistaczamy się w bestię. Widzimy wówczas świat w podczerwieni, a zamiast tradycyjnego zużywania amunicji raczymy nieprzyjaciół „pchnięciami mocy”. To bardzo skuteczne, szkoda tylko, że trwa krótko. Warto się jednak trudzić zbieraniem dusz. Niestety łatwo o tym zapominać, bo mija trochę czasu, zanim opuszczą one ciała. By złapać odpowiednią liczbę, trzeba się często zatrzymywać, co rozbija przyjemność płynącą z nieustającego tańca z przeciwnikami.
Tarot to ponoć karty diabła, toteż nie zabrakło ich i tutaj. Występują w dwóch typach: srebrnym i złotym. Pierwsze mają stałe działanie, raz dobrane zwiększają np. liczbę punktów życia. Złote możemy uaktywnić, gdy robi się gorąco – wcielają w życie modyfikatory wydarzeń, jak spowolnienie czasu czy zwiększenie szybkości bohatera. Karty nosimy jak amulety, w aktywnych slotach – dwóch dla srebrnych, trzech dla złotych. Jak je uzyskać? To już wyższa szkoła jazdy.
Painkiller Hell & Damnation to produkcja stworzona dla maniaków zdobywania osiągnięć. Jest ich tu naprawdę sporo, a każdy etap to kolejna okazja do wynajdywania skarbów, miejsc, gromadzenia złotych monet i kart tarota. Zdobywamy je, wypełniając warunki. Przykładem jest tu odkrycie wszystkich sekretów lub odcięcie przeciwnikom łącznie stu kończyn. By zrobić to wszystko, potrzeba wręcz anielskiej cierpliwości, sokolich oczu i mnóstwa czasu. Ja nie bawiłem się w takie subtelności i po ukończeniu zabawy w siedem godzin miałem w swojej kolekcji zaledwie osiem kart i około jednej trzeciej Osiągnięć na Steamie. Bez wątpienia jest tu pole do popisu.
Ale głupi ci zombianie
Jeśli założeniem rozgrywki jest zasypać gracza mrowiem wrogów, to trudno oczekiwać, by stosowali oni wyszukaną taktykę. I tak jest w istocie – pchające się pod lufę barany nawet nie próbują udawać, że ich cyfrowych mózgów nie toczy zaraza głupoty. Wystarczy wskoczyć na stół czy wzniesienie i można bawić się jak na strzelnicy. Na przykład w bibliotece: wiem, że schody są wyzwaniem dla niektórych dzieci, ale czy naprawdę muszą tu być barykadą nie do zdobycia?
Mieszane uczucia mam względem grafiki. Niby wszystko odświeżone, niby silnik Unreal Tournament 3, ale jak się przypatrzyć, jednak nieco trąci myszką. To samo można powiedzieć nie tylko o niektórych modelach czy lokacjach (żołnierze, katedra), ale i samych założeniach: tytuł ma się nijak do tego, co prezentują bardziej wyszukane shootery. Wskakujemy na planszę, nikt tu nie mówi „cześć”, nie tłumaczy, że od nas zależą losy świata, nie sprzedaje łzawej bajki o harcerzykach. Tutaj po prostu dostajemy w twarz setką szkieletów i za pomocą wszystkiego, co akurat mamy pod ręką, opędzamy się od tałatajstwa. I tak do upadłego, przez bite siedem godzin. Całe szczęście, że poziom trudności jest dobrze dobrany: na średnim zdarzyło mi się parę razy zemrzeć, ale nie było to częste. Warto jednak znów podkreślić: tempo jest tu takie, że przeciętnemu żołnierzykowi z Battlefielda czy Call of Duty po prostu urywa granaty.
W tym wypadku ocena to bardzo trudna sprawa. Bo jak poczytywać prymitywizm rozgrywki za wadę, kiedy taka bezustanna młócka naprawdę potrafi być wyzwalająca i radosna? Ale z drugiej strony łatwo może się znudzić – choć ja, wychowany na równie szybkim i prostym Quake’u, akurat nie miałem z tym problemu. Będąc w połowie gry, myślałem o siódemce. Po jej ukończeniu jednak wszystkie wady, które wcześniej wymieniłem i które mnie irytowały, wydają się niezbyt istotne. Ta prostota ma w sobie coś urzekającego. Zresztą – będziecie mogli sprawdzić to sami!
Ocena: 7.5
—
Plusy:
Minusy:

Czytaj dalej
48 odpowiedzi do “Painkiller Hell & Damnation – recenzja”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Painkiller Hell & Damnation to powstały dziewięć lat po premierze oryginału remake kultowej gry autorstwa polskiego studia People Can Fly. Dość osobliwy: tak naprawdę bowiem bardziej pasuje do niego określenie „the best of Painkiller”. We wtorek pojawi się na płytach dołączanych do naszego magazynu. A jak grę oceniliśmy w poprzednim numerze?
czyli zjednej strony wesoły powród do Seroius Sama .. zdrugiej nie wszystko co kiedyś byo udane , obecnie jest jeszcze lubiane
’powród’ Oh God Why…
Pain, pain, Painkiller… muzyczka z trailera wpadła mi w ucho. Gre sprawdzimy w piątek. Jeśli mi się spodoba, może gameplay na twitchu?
„radosna, oldskulowa rozwałka” tyle do pełni szczescia mi wystarczy 🙂
na wieść o nowym Painkillerze zainstalowałem jedynkę z dodatkiem (painkiller czarna edycja) i powiem wam że nie ma tam brzydkich lokacji 🙂 poziom trudny(czyli koszmar)jest wymagający ale da rade zaliczyć. zwłaszcza zabawa z kartami tarota jest po prostu suuuper 😀 co do nowego painkillera to mam jedno zastrzeżenie:,,_MATI9630_ :’powród’ Oh God Why…”.Po recenzji Hut-a stwierdzam: po co robić painkiller 1.2? bo tak powinna nazywać się ta gra.drążenie cały czas jednej gry to po prostu przesada
mogli stworzyć coś nowego a mają do tego warunki,Tricky też masz racje to co kiedyś było super teraz możę nie być takie udane. ALE UWAGA, gdy ktoś nie miał styczności z Painkillerem to niech kupi cd-action a przekona się że Polacy potrafią robić gry na wysokim poziomie:D
Bardzo fajna recenzja. Brakuje tylko wzmianki o multi, ale całość napisana z polotem. W Pana Kołka grałem już dawno temu, ale na pewno odnowię tę znajomość.
Ja w PK gram do dzisiaj i nie narzekam na monotonie, włączam grę, słuchawki na uszy, dźwięki na full i jazda.
Nie ma to jak ksero recenzji z pisma na stronę. -.-
Nie ma to jak recenzja gry którą zamieszczają jako pełniaka w tym samym numerze.
Bardzo fajna recenzja, czytało się jednym tchem. Czekam na nowy numer z Painkillerem!
@Kodaemon Yyy… Ale recka tego Painkillera była w ostatnim numerze…
No, po Serious Samie 3 brakowało porządnych shooterów.
@milan123 A, to przepraszam, nie czytałem. Tym niemniej, tego pełniaka i tak zapowiedzieli w zeszłym numerze więc tak czy siak całość mocno śmierdzi pod względem etyki.
W ogóle nie powinni ze względu na konflikt interesów.
TA, nie powinni dawac pełniaków z których robili recki no nie? Ocena CDA nie wychyla się niczym co inni oceniają nowego PK w necie, pomijajac CODowców co dają 5/10 a nawet 2/10 bo nie ma coverów. Panie Boże! Ześlij koniec świata i skończ ten ból przebywania na jednym globie z takimi ludzmi. W takim momencie ani nauka ani rozsądek nic nie poradzi, nawet ateista (jak ja) zacznie wybłagiwać bóstwa byle tylko ukoić ból czytania tego typu recek. CDA jest inne. Żadnego dennego porownywania do CODa.
A gdzie tak napisałem? Nie powinni *robić recki do zaklepanego pełniaka*. Mam przypomnieć Bad Day LA?
A zresztą – i tak przypomnę: sierpień 2006, recka Bad Day LA, ocena 7/10. W następnym numerze jako pełniak. Gdzie indziej? Oceny oscylujące w okolicach 3/10. Hmmm.
I tak większość ocen z tego portalu ma wartość jednej realizacji zmiennej losowej (żałuję że na metakrycie podają tylko średnią która ma najmniejsze znaczenie bo ją łatwo strollować), ale jeżeli choć pierwsze dwa plusy z podsumowania są naprawdę dobrze zrobione, to mamy fajną grę. SSy były upiornie oskryptowane, AI nie istniało a radocha była przednia. Poza wątpliwościami do nowego soundtracku (jeżeli można grać na starym to ich nie mam) to zapowiada się ciekawe marnowanie grudnia.
Jakie siedem godzin? Sam skończyłem grę w cztery – a to i tak głównie dzięki co najmniej półgodzinnej przepychance z opcjami graficznymi gdyż za skarby Świata nie mogłem utrzymać stałych 60 klatek.
Rojo robił soundtrack, hehe. Zagram na bank, od razu pisze się chetny na coopa.
Nie ma się co czepiać przecież nie dostała 10/10
Bad Day LA by ło dobrą grą na jeden sezon. Po prostu niczym Postal 2 dostawał często niskie noty z powodu swoistego klozetowego humoru. Mnie akurat pasowało… wiesz aż mnie chęć wzieła by jeszcze kiedyś raz w to zagrać 🙂 .
Do tego momentu mam niemiłe wspomnienia z bety.|Animacje copy-paste, do tego drętwe, niedokładne i często prześmieszne w stosunku do i tak lepszego pk classic. Dwa – Silnik fizyczny, czyli krótko – lipa, w oryginale cała przyjemność polegała na często dziwnym zachowaniu się przedmiotów i wrogów, teraz to taki jak z Unreala 2,3 zbyt realistyczny jak na mój gust, znaczy, waga zwiększona, jak padają to częściej się składają, zamiast fruwać 😉 jakkolwiek komicznie by to nie brzmiało. Jest jeden plus – coop 😀
Ale marudzicie. PKHD to tylko pokaz co w krótkim czasie Farma może zrobić w PK.. pomyście jak dostaną zezwolenie na zrobienie kasowej PK2, takiego ze zdrowym pie….ciem. PKHD to jest jak SSHD ale dodali troche od siebie i będą dodawać pozostałe elementy jak stare odswierzone mapy z czasem jako DLCki (licze ze i darmowe). 7 Lat supportu! PKHD to tylko wizytówka. Patrzcie, w porownaniu z innymi PK my zrobilismy cos zblizonego do jedynki. Damy rade zrobic godnego PK2!
@Paindemonium tylko The farm niema w planach nowego PK2 ani DLC tylko mają w planach grę o nazwie Adventurer a poniej mają zrobić jerze grę o nazwie Gorky 21
Nigdy nie moglem pojac zachwytow nad Painkillerami; nie wiem czy redaktorzy cd action nie darza po prostu nadmierna sympatia tworcow tych gier badz wlascicieli firmy wydajacej Painkillera. A tak bylo z tragicznymi produkcjami Techlandu, w szczegolnosci chodzi o Chrome (poniosl klape na Zachodzie, w Polsce zreszta tez), gre fatalna ale uznana za wybitna przez recenzenta cd action. Kiepski byl tez cykl X Pand Railly, nad ktorego zaletami rozplywano sie w cd action.
Arturdzie, wyprowadzę cię z błędu. Oto chodzi że Farma nie wyklucza stworzenia PK2, ale to zalezy od Nordica i to jak się przyjmie PKHD, który był po prostu takim zapłonem dla serii. W końcu na pół roku przed premierą powiedzieli że się z NG dogadali co do gry, czuli zrobili ja dość szybko. Farma też powietrza że na PK2 jest bardzo duża szansa, Adventurer to akurat bliższy termin, nie mniej dopiero co PKHD wyszło i co już chcesz za pół roku PK2? 🙂
”Painkiller Hell & Damnation to powstały dziewięć lat po premierze oryginału remake kultowej gry autorstwa polskiego studia People Can Fly”|Przecież 1 Painkiller powstał w 2004|2012-2004=8 |Więc jakie 9 ,oj ktoś z lekcji matematyki uciekał !
Powiem wprost: nie rozumiem osob narzekajacych, chyba ze to mlodzaki, ktorzy nie wiedza jakie zamieszanie na rynku wywolal nasz Painkiller. Ukochalem czesc pierwsza oraz dodatek (inne to pomyje) i zakladam ze w remake bede siekal tak samo jak kiedys w podstawke. Sentyment? Owszem. Patriotyzm? Niekoniecznie. To poprostu fajny klimatyczny odmozdzac na pocwiczenie aima. Takich gier w dobie CoDow i BFow brakuje. Danielu ja dziekuje ze powracasz 🙂
@Paindemonium: o ile PK2 też nie będzie robiony w krótkim czasie. Poza tym różnica między SSHD a PKHD jest taka, że pierwszy wziął starą grę i wprowadził w nowoczesność a PKHD (przynajmniej beta) wzięła tylko parę elementów, wykastrowała inne (w tym fizykę) i wzięła tekstury poprzedniczki. O ile SS zyskał w ten sposób nowe życie, tak beta PK wskazuje, że będzie to tylko przyjemna gierka na parę tygodni. Oczywiście jest to też jakiś postęp względem poprzednich części, ale nie ma co aż tak pokładać nadzieję w
…odrodzenie serii za sprawą studia Farm 51.|@JeffreJ89: czy inne to pomyje? Na pewno zostały stworzone bardzo niskim nakładem pracy, ale mechanika gry jest taka sama. Same gry rzeczywiście były sporo słabsze, ale mnie osobiście grało się w nie dość dobrze (np takie Redemption miało bezsensownie skonstruowane poziomy, ale zapewniło znacznie większą masakrę. Zmiana bardziej na minus, ale miała też plusy).
Hura wlasnie takich gier juz nie ma teraz to fabula i fabula a tu po prostu sie zabija ta gra mi sie podoba 😛
Skoczny, marudzisz. Po latach wydawania gier z serri PK ponizej 6/10 mamy dzis cos co siega ocenami oryginału a ty nadal marudzisz. Jak na pol roku roboty to wystarczy by zapewnic nam niezla rozwalke, a i jest dzieki temu szansa na porządnego PK2 na dalsza przyszlosc.
@Paindemonium: jak na pół roku… No właśnie. Ale czy naprawdę ta gra nie mogła powstawać w bardziej normalnym okresie produkcyjnym? Zgoda, tak ustalili, ale jaką mogę mieć pewność, że potencjalny PK2 nie będzie miał także narzuconego krótkiego okresu? Nie mam żadnej. To nie jest marudzenie, to jest brak przesadnego optymizmu.
PKHD to nic innego jak wizytowka Farmy pokazujaca że oni moga niczym stare PCF robic dobrego PK. W koncu czesc z nich siedzialo przy starym PK. Dostana teorytycznie grosze za te gre, co to jest 300k euro w dzisiejszych czasach przy tak duzych grach, w dodatku 7 supportu. Robia sobie reklame, fundament i przygotowuja sie na reakcje graczy i potem w zaleznosci czy rzeczywiscie uda im sie wyciagnac PK na prosta, zrobia prawdziwego PK2 🙂 . O to chodzi, tez jestem czesto sceptyczny ale tu juz jest szansa 🙂
PK2 raczej bedzie mial podobny przebieg produkcyjny do typowych kasowych fpsow jak crysis czy bulletstorm (o ile do tego drugiego multi nie bedzie podobne). NG kupilo jowood swojego czasu co oznacza ze splacilo ich wszystkie dlugi, czyli NG jest bogate w miare i jezeli PKHD pokaze ze jeszcze ludzie lubia takie FPSy, sfinansuja i zleca PK2, to pewne. Dajcie szanse PKHD, daja wam go za grosze, tylko po to byscie ocenili ich starania. Multi porwoci mam nadzieje do Esportow i zacznie sie zabawa 🙂
@Paindemonium: wizytówką firmy jest raczej Necrovision, dobry, podobny do Painkillera shooter osadzony w innych realiach. Jak dla mnie znacznie bardziej zaawansowana produkcja w porównaniu do PKHD. A skoro o nim mowa to zaznaczam, że nie zrozumiałeś mnie. Ja dam szansę tej grze i będzie mi się grało w to dobrze (już w betę nieźle się grało). Ale nie mogę nie zauważyć, że gra została wykastrowana i udawać, że jest to takie samo HD jak w przypadku Serious Sama, bo do tego się nawet nie zbliżyło.
Co do powrotu do esportów. Nie w obecnych czasach, gdzie dominują FPSy nastawione na rozgrywkę drużynową. W PK nie ma takiego nacisku. I przypomnę, że to Nordic wydało w tamtym roku Recurring Evil i ogólnie wiele gier na swoim koncie nie ma. Może sfinansować coś o długim przebiegu produkcyjnym, ale jak na razie nie było mu to dane i tak naprawdę ciężko powiedzieć cokolwiek o ewentualnym PK2
Ja tam mam troche kontaktów z Farmą i ludźmi z nimi związanymi i jakoś pogłoski o PK2 są jak najbardziej na miejscu. Necrovision to ich pierwszy tytuł tego pokroju, ale PKHD ma być ich ikonicznym projektem, pokazujacym że PK żyje i oni mogą zrobić prawdziwego PK. PKHD to po części HD jak serious sam i po części PK 1.5 bo mamy jakby kontynuacje fabuły po BOOH kilka wzmianek z overdose (koncowka) a Redemption i Recurring evil, poszlo w odstawkę + nowe elementy, bronie i potwory. Całkiem nowy nurt reedycji.
Ja ze swej strony dziękuję CDA za wyszarpnięcię takiego smakowitego pełniaka (miałem sporo obaw wobec PKHD – niesłusznie) – gierka naprawdę trzyma poziom i stanowi godny dodatek do kolekcji FPP-maniaka. HD-izacja faktycznie dość wybiórcza (niektóre tekstury są w koszmarnie niskiej rozdzielczości, np. inskrypcje nagrobków), nowe bronie raczej pomijam podczas grania, ale jest 10x lepiej niż ostatnie odsłony! I wyrażę jeszcze nadzieję, że to co pisze kolega poniżej spełni, i serię czeka prawdziwe wskrzeszenie.
Miłą nowinką jest że ten sequel kontynuuje fabułe PK+BooH. Będzie miłe odniesienie bo właśnie je przechodzę (wersja Czarna Edycja)
Witam, mam do sprzedania Hitman Rozgrzeszenie Professional Edition… i więcej gier na STEAM w tym Far Cary 3 np itd… Chętni pisać na gg 10658664
Jeżeli PK2 ma powstać to sprzedaz gry musi sięgnąć 300k kopii (na aktualny rynek niewiele) i wtedy jest szansa ze Nordic Games stwierdzi ze da rade na tym zarabiać i wybuli sporo kasy na dwójeczek i oby to Farma ją robiła. HD wybiórcze niestety ale będą DLCki 🙂 7 lat supportu i świetny coop. Ale ludzie, pamiętajcie ze aktualnie np elementy multi wymahają poprawek. Farma musi poprawić np jumppad na sacred itp. Mimo to im więcej nas gra tym o PKHD glośniej. Dobrze że postawili serwerów sporo 🙂 .
Vithar. Tak to kontynuacja ale musze jeszcze farmie przedstawić drzewko fabularne mojej produkcji, sklekocone z tego co dotychczas w PK wyszlo, bo dla wielu jest troche niespojnosci. Zakładam że fabuła toczy się od BOOHa pomijajać redemption i Recurring evil ale akurat jak ktoś wysili wyobraźnie to da rade wsyzstko poukładać w całość i nawet te dwie fanowskie produkcje będzie mozna wklepac do całości fabuły sagii. W mojej wersji wymagany jest „pilot” pomiedzy Redemption a HD, bo np…
Jak Ewa nagle nie jest ZLA, jak ją pokonano (W redemption ja pokonano), mowa w HD o jej zdradzie, o Lucyferze mówi się ze żyje. Dla tego zabrałem się za to by zebrać ze wszystkich części PK fakty fabularne i ułożyć je w odpowiedniej kolejnosci dodająć otwarte okienko do wypelnienia fabuły jakims motywem. Na chwile obecą niezle mi to wyszlo.
Hej czy tylko ja mam taki błąd|a na myśli taki to że zawsze jak włączam gre to po chwili się zawiesza cały (dosłownie) komputer|POMOCY!!!!!!!!!!!!!!!!!!|PS: GRA WYMIATA!!!!!!!!!!!!!!!!!!! DOBRY REMAKE STAREGO OLD SCHOOL’U