rek
rek

Pokémon Go: Nie ma co liczyć na chińską premierę

Pokémon Go: Nie ma co liczyć na chińską premierę
Ani hitu Niantica, ani żadnej podobnej gry.

Od samego początku oficjalne pojawienie się Pokémon Go w Chinach wydawało się mrzonką – wydane właśnie oświadczenie organu władzy odpowiedzialnego za cenzurę nie zmienia tego stanu rzeczy ani o jotę. Powody, dla których rząd Państwa Środka nie chce wydać gry na terenie swojego kraju, to „zagrożenie bezpieczeństwa konsumentów” (patrz: wszystkie newsy w stylu „Pikachu powoduje wypadek samochodowy”) i „zagrożenie bezpieczeństwa informacji geograficznych”. Przypomnijmy, że w Chinach ze względu na strach przed szpiegostwem zablokowane są aplikacje pokroju Google Maps.

Decyzja cenzora wpływa negatywnie nie tylko na perspektywy zarobkowe studia Niantic, ale też wielu chińskich devów eksperymentujących z grami AR. Póki wspomniane „zagrożenia” nie zostaną odpowiednio zażegnane, twórcy nie otrzymają zezwoleń na premierę swoich aplikacji.

rek

4 odpowiedzi do “Pokémon Go: Nie ma co liczyć na chińską premierę”

  1. Antimasterplan 11 stycznia 2017 o 11:48

    Choć wiem, że nie o to głównie chodzi w Chinach, to sam śmiałem się z tego „wychodzenia na drogę” (nie do końca wierząc w ludzką głupotę), dopóki sam (pisałem już kiedyś tu o tym) bym nie rozjechał 3 kretynów, ekhm, „trenerów”, dojeżdżając do skrzyżowania na dwupasmówce. Zawsze jestem czujny na drodze, i pewnie dlatego obyło się bez tragedii, ale i tak było to dosyć przerażające – łby w smartfonach, i dosłownie wyleźli na drogę (z dużej grupy osób czekających na zielone) jakby świat nie istniał…

  2. Antimasterplan 11 stycznia 2017 o 11:53

    …dobrze, że moda na tą gunwogre już powoli mija, i że jest zima – gdzie już zauważalnie mniej tych debili kręci się po ulicach. Żałuję tylko, że nie zjechałem na pobocze, nie dogoniłem, i nie strzeliłem jednemu i drugiemu soczystego liścia w pysk, coby dobrze zapamiętał co się właśnie stało. Tak jak nie jestem agresywny, tak tego typu trauma przydałaby się im na przyszłość, bo co jak co, ale tu chodzi o życie, i lepsza taka mini-trauma, niż kalectwo czy śmierć z głupoty.

  3. @Antimasterplan Napisałeś, że nie jesteś agresywny, więc świat ci wybacza twoją chęć bicia pieszych, harcerze już szykują dla ciebie order uśmiechu za szerzenie dobrej kultury na drodze, a prezydent miasta stołecznego rozważa wręczenie ci kluczy do bram miasta. A tak na serio, co to za różnica, czy przechodzień gra na telefonie, czy wącha kwiatki? Fakt jest taki, że nie rozgląda się przed wejściem na jezdnię i tym samym stwarza niebezpieczeństwo. Skąd więc ta ukierunkowana agresja tylko względem pokemon go?

  4. Antimasterplan 11 stycznia 2017 o 22:14

    @Marcus93|Stąd, że spotkała mnie dosyć stresująca sytuacja mogąca zakończyć się tragedią, i że ta właśnie gra była tutaj głównym determinantem – gdzie grupkę tych właśnie osób mijałem kilkanaście minut wcześniej, biegającą między samochodami (na parkingu), zajaraną tą właśnie grą. W przypadku tych osób granie doprowadziło wówczas do totalnego odmóżdżenia. Pewnie na po drugiej stronie ulicy pojawił się srarizard czy inny gunwoczu…Także powyższe „newsy” jak się okazuje nie są totalnie wyssane z palca.

Dodaj komentarz