
[Magazyn Kulturalny] Monty Python. Autobiografia według Monty Pythona – recenzja cdaction.pl
![[Magazyn Kulturalny] Monty Python. Autobiografia według Monty Pythona – recenzja cdaction.pl](https://staging.cdaction.pl/wp-content/uploads/2025/03/e26f1137-30e5-4f82-85ae-6b03b66f94e6.jpeg)
Odpowiedź nie jest prosta. Z jednej strony dostajemy pięknie wydaną, pęczniejącą od anegdot pozycję, z którą każdy pythonofil zmierzyć się po prostu musi. Z drugiej jednak – taki rozdział pierwszy, „w którym Pythoni poznają Pythonów” należałoby spopielić (i, wal się, Bułhakow, ten akurat rękopis spłonąć po prostu powinien). Zupełnie burzy on chronologię biografii, a w dodatku każdy z piątki Brytyjczyków (no i pewien lubujący się w wizualnych eksperymentach Amerykanin) topi czytelnika w datach, nazwach własnych i nazwiskach, które – stawiam świętego Graala przeciw wygodnemu fotelowi – niewiele powiedzą komuś, kto nie zjadł zębów na kabaretowej scenie Albionu lat 60. To strony przeznaczone dla dokumentalisty, nie zajawionego Pythonami laika.
Nadzorujący projekt Bob McCabe pokpił redakcję, podchodząc do materiału źródłowego (rozmów z członkami grupy) z niemal nabożnym szacunkiem. W efekcie dostajemy wydawnictwo aż-nazbyt-dokładne, które jednak zyskuje z każdą kolejną stroną. Im dalej od dojrzewania szóstki (z których to stronic – fakt, wyłania się całkiem ciekawy obraz dawnej Anglii), tym lepiej, a nawet linijki średnio interesujące pozwalają przetrwać ustępy… Grahama Chapmana. Ów, pozostający w stanie uporczywej śmierci fizycznej, udziela się na łamach autobiografii poprzez fragmenty starszych wywiadów. I, niech mnie, przyćmiewa „żyjących” Pythonów swawolą! Oczko niżej plasują się Eric Idle, tradycyjnie wykazujący tendencję do udanych zabaw słowem i John Cleese ze swoimi niezmiennie zgryźliwymi puentami.

Książka nabiera tempa w momencie, w którym McCabe kończy zamykać Pythonów na osobnych stronach, zamiast tego inscenizując niby-dialog. „Niby”, bo też między członkami grupy nie dochodzi do bezpośrednich interakcji, ot – podejmują oni wątki w miejscu, gdzie skończył kolega (momentami mówiąc w zasadzie o tym samym, co znów każe kręcić nosem na redakcję). Palin i spółka szybko zapraszają nas za kurtynę współpracy z BBC (przez wzgląd na przekorę grupy – niekiedy wyjątkowo trudnej), przedstawiają angielską scenę kabaretową z lat 60. i 70., zaglądają za kulisy kręcenia „Martwej papugi” czy „Arcykretyna z Wyższych Sfer” i częstują (w osobnych rozdziałach) końską dawką anegdot z planu „Świętego Graala” czy „Żywotu Briana”. Pythoni nie uciekają też od tematów co bardziej osobistych, chociażby rozliczenia z alkoholizmem Chapmana albo wyłożenia powodów rozstania.
Nie pożałujecie czasu spędzonego z autobiografią Pythonów. Ale pożałujecie spędzonych z nią chwil. Gdyby tylko redaktor, który posadził na komików na stołkach, nie podchodził do ich wypowiedzi z poddańczością, ale czerwonym długopisem – mielibyśmy wydawnictwo przepyszne. Nawet jednak bez skrótów tych 350 stron (ostatnich pięćdziesięciu nie liczę, bo też poświęcono je na przypisy) to dla fanów grupy gratka. W dodatku arcyatrakcyjna wizualnie, bo też kolejne kartki wdzięczą się do nas rozmaitymi podlewami i sposobem złożenia, przetykając ciągi liter setkami archiwalnych zdjęć, rysunków, storyboardów i kolaży Gilliama. Nie muszę chyba wieńczyć tego tekstu kliszą „dla fanów pozycja obowiązkowa”, bo to się rozumie samo przez się.

Czytaj dalej
5 odpowiedzi do “[Magazyn Kulturalny] Monty Python. Autobiografia według Monty Pythona – recenzja cdaction.pl”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Dzięki za informację. Zaraz zamawiam.
-Nie spodziewałem się Hiszpańskiej Inkwizycji.|-NIKT nie spodziewa się Hiszpańskiej Inkwizycji!!!Najlepszy tekst z ich skeczy moim zdaniem.
Ta biografia jest MARTWA!
Wcale nie, tylko odpoczywa.
A teraz coś z zupełnie innej beczki.