
Bloodborne – warto? [opinia]
![Bloodborne – warto? [opinia]](https://staging.cdaction.pl/wp-content/uploads/2025/03/e7eb40f7-a694-45f8-9cfb-f84af0ddbe4d.jpeg)
Bloodborne znany jest m.in. z tego, ze powyższy ekran ładowania ogląda się przez sporą część rozgrywki. Dokładniej średnio przez 40 sekund podczas ładowania Yharnam, co w 85% przypadków (na oko, nie liczyłem) zdarza się po śmierci. Choć potrafi to frustrować, nagroda do tej pory za każdym razem wynagradzała mi bolesne wyrywanie z toku rozgrywki. Wyludnione (jeśli nie liczyć wrogiej tłuszczy na ulicach, ogarów, wilkołaków, wampirów, kruków, szczurów wielkich jak fiat 126p i innych bestii) wiktoriańskie miasto zanurza w pieczołowicie wykreowanym klimacie łączącym niepokój samotnej wędrówki po niebezpiecznej dzielnicy o 1 w nocy z groteską, której najlepszym przedstawicielem jest przykuty do wózka inwalidzkiego dziadzio z podręcznym działkiem Gatlinga.
Duża dynamika walki i rezygnacja z zasłaniania się tarczą (można znaleźć jakąś deskę, ale to tylko deska) wprowadzają sympatyczny powiew świeżości do formuły wypracowanej przez From Software w Soulsach, czyniąc jednocześnie grę łatwiejszą niż poprzednie części. Nie taką, którą się przechodzi, dusząc jeden przycisk, ale szczodrą, witającą nowych w gatunku graczy wręcz z otwartymi ramionami, pozwalającą odzyskać stracone od wrogiego ciosu zdrowie, jeśli szybko wyprowadzimy w kontrze jakiś celny atak. Lub całą ich serię. Zamiast turlać się, odskakujemy. Zamiast zasłaniać się tarczą, ogłuszamy wrogów strzałem z kartacza.
Im dalej w las, tym bardziej staje się jasne, że dynamika starć nie idzie w parze z dynamiką progresji przez jak zwykle rozległe, kreatywnie zaprojektowane lokacje, którymi zwłaszcza w pierwszym Dark Souls From Software wyrobiło sobie markę. Brak odnawiających się po śmierci flaszek z estusem i zamiana ich na kolekcjonowane (lub kupowane za dusze) mikstury zdrowia już kilkakrotnie zmusiły mnie do haniebnego procederu grindowania po tym, jak jeden „szef” z drugim ubili mnie w kilku rozegranych pod rząd próbach. Moją powinnością darksoulowca w tym przypadku jest „git gud” i zaprzestanie publicznych żali, ale jakoś w wypadku Bloodborne’a, który każe mi najpierw czekać na załadowanie się „bazy”, gdzie mogę wydać zgrindowane dusze na buteleczki, a potem z powrotem Yharnam, po prostu przestaje mi się chcieć. Więc wstaję, wyłączam konsolę i idę nakarmić żółwie. Wracam jak brudny każul dopiero następnego wieczoru. I tak się to toczy.
Sekcję Bloodborne’a w swojej recenzji przeprowadza w wychodzącym we wtorek numerze Berlin. Dla mnie jest to „udany eksperyment, który nie wyszedł” lub, innymi słowy, przesympatyczny odprysk Soulsów i jedna z lepszych rzeczy, które można obecnie dorwać na PS4. Zwłaszcza tych, które konsola ma na wyłączność. Ale nie najlepsza gra od From Software, którzy ustawili pułap na poziomie niewiele niższym od geniuszu.

Czytaj dalej
19 odpowiedzi do “Bloodborne – warto? [opinia]”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Nie spodziewałem się, że tak się da, ale Bloodborne’a ogrywam iście każualowo, nie ślęcząc po nocach przed ekranem, nie szukając w sieci statystyk broni. Walę z aksa, kicam między wrogami, oglądam scenerie i nie jest źle. Ale jak bardzo jest dobrze?
Serio kupowałeś buteleczki z krwią? Przecież one wypadają z chyba co drugiego zwykłego mobka. Można cofnąć się na początek lokacji i w 10min da się ich uzbierać z 15. Moim zdaniem gra jest rewelacyjna, nie wiem czy najlepsza. Najlepsze pozostają chyba w mojej ocenie Demon Soulsy. Niemniej pomysł naprawdę ciekawy, projekt bossów, miasta, muzyka, całość ulepiona w świetną grę. Długie loadingi niespecjalnie mi przeszkadzają bo jest to czas, w którym zakładam fejspalma i myślę jak nie popełnić kolejnych błędów.
https:www.change.org/p/from-software-do-not-release-bloodborne-for-pc Ciekawa petycja 🙂
@Mercury001 – Głupi pomysł, SCE trzyma swoje exy na smyczy, żaden nosa nie wystawi poza markę Playstation.
@Mercury001 – He, he ale idiotyzm xD
Pomiędzy mną a Dark Souls nigdy nie było chemii. Tyle ludzi pokochało ten tytuł do granic możliwości, ale ja w końcu powiedziałem z rozczarowaniem „zostańmy tylko przyjaciółmi”. Za to Bloodborne… nie wsiąkłem tak bardzo chyba od 3 lat. Jimquisition odważnie zasugerował, że Bloodborne to ostatni dobry survival horror i muszę się zgodzić. To ten klimat gotycko-wiktoriańskiego horroru wygrał u mnie ze średniowiecznym action rpg. Fear the old blood…
Też uważam że gra jest genialna, ciężki ciemny klimat, każda lokacja jest ciekawie zaprojektowana, masa skrótów do odblokowania, bardzo ciekawy arsenał broni ;]. Jak na razie najlepsza gra w tym roku.
To mówienie o naciskaniu przycisków skojarzyło mi się jakoś mocno z QTE i w sumie chyba coś w tym jest. Wystarczy wciskać odpowiednio przyciski. Reszta to tylko animacje. Może dlatego w pewnym momencie (gdzieś pod koniec Dark Souls 2) doszedłem do wniosku, że walka nie angażuje mnie już tak, jak na początku.
Ja za dużo gier znam i za długo gram w Dark Souls, by się tak zachwycać tym co już wcześniej gdzie indziej i lepiej. Dlatego w kwestii nowej odsłony zawsze pierwsze co mnie interesuje to „co poprawiono względem poprzedniczki?” 😉 |A Bloodborne mi powiewa, bo i tak nie będzie na PC, ale jeśli to jakiś krok ewolucyjny względem DS, to daje szansę na lepsze dopracowanie Dark Souls 3.BTW Kartacz to granat artyleryjski -taki strzelany odłamkowiec. Czy to znaczy, że w Bloodborne używa się artylerii?
@zadymek – Krótko, tak. Przenośna artyleria.
30h grania, tylko 3 invejdy. Mimo spędzenia w Nightmare Frontierze całkiem ogromnej ilości czasu z Sinister Bellem. Meh. Co jak co, ale system invejdowania mogliby przywrócić z DSów.@enki, really? To jest jedyna „souls like” game, w której bossowie są MARNI i każdego oprócz final bossa (Pomijam true ending) zabija się za pierwszym razem.
@Kuba1pl Co kto lubi. Ja za pierwszym razem męczyłem się z Queelag niemożebnie, bo przeoczyłem info, że mogę sobie broń ulepszać i biłem ją za 50 obrażeń od uderzenia, przez co walka trwała wieki. Każde następne spotkanie z nią na kolejnych NG wywoływało u mnie uśmiech, bo w pamięci siedziała mi ciągle pierwsza walka. Gdybym miał wtedy grę ocenić, to stwierdziłbym, że jest ciężko, a bossowie cholernie trudni. ^^
Dla mnie dalej za trudna. Jeśli w trakcie gry ginę więcej niż kilka razy, to po prostu sobie odpuszczam. Nie odczuwam przyjemności z pokonywania trudności, gry są znacznie przyjemniejsze grając na godmode.
„każdego oprócz final bossa (Pomijam true ending) zabija się za pierwszym razem.” Bardzo gorąco polecam cokolwiek z Defiled Chalice Dungeon.
@NarcissusBaz|Pudło, ukończyłem Defiled Chalice Dungeon. Możesz mi powiedzieć co w nim było trudnego? Bo jedyne co tam męczyło to nieustanne summony od Bell Maiden.Jedyne co mi zostało, to ostatni boss z Depth 5 Phumetharu (czy jak to się pisze), ale mam chwilowo dość tej nudnawej części „Soulsów”.
Kuba1pl – nieważne już. Wydaje mi się, że gdybym napisał Ci „przenieś Los Angeles siłą umysłu” to napisałbyś „banalne, 3 razy już zrobiłem” 🙂 A Dark Souls wcale nie było takie ciężkie, przestańcie robić z tego jakiś Mount Everest. Większość tytułów z ery NES było cięższe do ukończenia. Bloodborne jest łatwiejsze i przystępniejsze, to fakt. Ale dla przeciętnego gracza to nadal jeden z cięższych kęsków dostępnych na rynku.
Nie ma na pcty, bo by zraz się zaczął gniew konsolowej hołoty o czas wczytywania i grafikę. A tak to wszystkim wczytuje się tak samo, kasa się zgadza i nie trzeba się z tym użerać.
@xAndrzej43|Widząc cenę ~ 250,- za egzemplarz to i tak wyjdą na swoje.|Nie ma problemu z grafiką, nie ma problemu ze sterowaniem, które w przypadku DS i DS 2 na PC|było istną kpiną. Problem portu na inne platformy zniknął a właściciele PS4 i tak wybulą te ćwierć tysiąca 😉 |Na razie nie ma jej na PC i jak nie będzie, to też nic złego się nie stanie.
Niestety tylko na razie na ps4. 8(