rek
rek

[Kalendarz adwentowy cdaction.pl] Dzień czwarty

[Kalendarz adwentowy cdaction.pl] Dzień czwarty
Zjedliście już czwarty kawałek wyrobu czekoladopodobnego w kształcie, który miał przypominać Mikołaja? Dzisiaj powspominamy genialną przygodówkę – a raczej całą serię, która w tym roku zakończyła się wraz z wydaniem ostatniej części. Coś, co trzeba nadrobić.

Jakiś czas temu na przestrzeni miesiąca czy dwóch przeszedłem całą serię Blackwell od Wadjet Eye Games. Dopiero po napisach końcowych ostatniej części – The Blackwell Epiphany – zdałem sobie sprawę, że to już wszystko. Dave Gilbert zapowiedział, że teraz, kiedy historia została zamknięta, będzie mógł nareszcie zająć się czymś innym, czymś mniejszym.

Świadomość, że kolejny rozdział tej opowieści prawdopodobnie nigdy nie zostanie napisany, ukłuła mnie prosto w serce – brzmi to strasznie poetycko, ale ciężko w zjadliwy sposób opisać to uczucie w żołądku, które mi wtedy towarzyszyło. Wcześniej zdarzyło mi się to tylko raz. Zastanawiałem się, dlaczego.

I chyba wiem: świata opisanego przez Gilberta się nie odbiera. Do niego się wchodzi całym sobą. Chociaż każda odsłona Blackwell to point-n-clikowa przygodówka, która nie ma nic wspólnego z fotorealizmem, „immersja”, jaką zapewnia, jest wyjątkową rzadkością – niezależnie od tego, czy mówimy o grach, czy innych dziełach sztuki.

Mógłbym tu wymieniać, jak to przy pisaniu scenariusza czy dialogów albo przy nagrywaniu pełnego voice actingu do gry czteroosobowego studia osiągnięto mistrzostwo, którego wciąż brak w przytłaczającej większości produkcji AAA z budżetami liczonymi w milionach dolarów. Mógłbym napisać, jak dobrze przemyślanymi, charyzmatycznymi i pełnymi postaciami są Rosa Blackwell i Joey Mallone (ba, sporo pobocznych również)… ale czy ma to sens? Jeżeli nie mieliście styczności z serią, która zakończyła się wraz z tegorocznym The Blackwell Epiphany, będą to dla was puste słowa.

Napiszę tylko, żebyście zagrali w pierwszą część – The Blackwell Legacy – nawet, jeśli nie lubicie przygodówek.

rek

7 odpowiedzi do “[Kalendarz adwentowy cdaction.pl] Dzień czwarty”

  1. Dawid „spikain” Bojarski 4 grudnia 2014 o 13:58

    Zjedliście już czwarty kawałek wyboru czekoladopodobnego w kształcie, który miał przypominać Mikołaja? Dzisiaj powspominamy genialną przygodówkę – a raczej całą serię, która w tym roku zakończyła się wraz z wydaniem ostatniej części. Coś, co trzeba nadrobić.

  2. ej nienawidzę cię, muszę teraz to wepchnąć gdzieś na przód kolejki rzeczy do ogrania :/

  3. Podzielam odczucia Berlina ;P Gra już wylądowała na Steamowej liście życzeń, zapowiada się mega.

  4. Mnie ciekawi czy kiedy w CDA na jakiś sentymentalny opis załapie się choćby seria SHadow Hearts, dwójka, czyli Covenant to boska gra którą mało co potrafi przebić, ale jest mało znana szerokiej publiczności.

  5. @Veldrim Przydałoby się też, aby gierka wyszła na PC 😀 . Shadow Hearts (pierwsze dwie części) stanowią jedną opowieść i dopiero niedawno dowiedziałem się jak powinno się je przechodzić, aby pozostać wiernym założeniom twórców. Shadow Hearts Złe zakończenie -> Shadow Hearts Covenant Dobre Zakończenie -> Shadow Hearts Dobre zakończenie. Sposób trochę dziwny, ale działa świetnie zwłaszcza jeżeli ktoś ma obydwie części i przechodzi je jednym ciągiem.

  6. @Marc0s|Jedynke mam od niedawna, teraz mam już całą trylogię, tylko kiedy jeszcze pasuje Koudelkę skołować. W zasadzie serię przechodziłem od tyłu bo tak gry były dla mnie dostepne. A o sposobie przechodzenia to wiem, tylko teraz już dla mnie nie ma sensu 😛

  7. Właśnie przeszedłem Blackwell Legacy i mam co do niej dwa stwierdzenia. 1. bardzo wciągająca i 2. turbo krótka. Cóż, mam nadzieję, że przy następnych częściach będę miał więcej zabawy 🙂

Dodaj komentarz