
Wasteland 2 – recenzja cdaction.pl

Oryginalne Pustkowia przynależą do RPG-owej prehistorii i daję głowę, że w momencie ich premiery wielu z was nie zdążyło się nawet urodzić. Pod wieloma względami była to gra pionierska – po raz pierwszy developerzy zmierzyli się w niej z estetyką postapo, którą na książkowych kartach rozsławili chwilę wcześniej tacy autorzy jak Philip K. Dick, Herbert Wells, czy Stephen King. Wiele z zawartych w niej rozwiązań znalazło potem kontynuację w Falloutach, jakie to ci, którzy nie grali w Planescape: Torment, uważają za najlepsze rolpleje w historii. „Dwójka” też nie próbuje wymyślić koła na nowo – stojące za nią inXile radośnie nurza się w oldskulowych mechanikach i przypomina rozwiązania, które zaginęły w pomroce dziejów.
Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę
Już na etapie tworzenia czteroosobowej drużyny można spędzić kilka kwadransów. Możliwości wpłynięcia na fizys bohaterów są co prawda ubogie, zwłaszcza na tle Skyrima i spółki (ot, wybieramy strój, jedną z kilku głów i portret), ale warto rozczytać się w dostępnych współczynnikach (protip – inwestujcie w inteligencję!) i zdolnościach. W związku z tym, że przez długi czas amunicja rzeczywiście jest towarem deficytowym – dobrze wyszkolić strażników in spe w posługiwaniu się różnymi typami uzbrojenia (obowiązkowo przyuczcie przynajmniej jednego zakapiora do walki bronią białą! Niegłupim jest też postawić na energetyczne pukawki, które są tu dostępne od początku zabawy).
Jako dowódca z kilkudziesięciogodzinnym stażem, sprzedam wam i inne spostrzeżenie: wybierając się na Pustkowia nie zapomnijcie o zaznajomieniu się z trudnymi sztukami otwierania zamków i sejfów, rozbrajania materiałów wybuchowych oraz hakowania, koniecznie umieśćcie też w drużynie medyka. W drugiej kolejności warto pozyskać pewne umiejętności perswazyjne (w oryginale dowcipnie ochrzczone: smart ass, hard ass i kiss ass). Za życiową pomyłkę uznaję natomiast, że oczarowany gadatliwymi czworonogami w Divinity, zainwestowałem cenne punkty w „zaklinanie zwierząt”. Ok, koziołki da się skłonić, żeby za nami podążyły, co skutkuje pozyskaniem atrakcyjnych buffów, ale raz, że dość prędko wpakują one swoje futrzaste „ja” na minę, albo skonają od zbłąkanej kuli, a dwa, że te wszystkie krówki i owieczki będą was raczyć swoimi „meee”, „beee” i „kukuryku” co jakieś trzy sekundy. Niby da się również przekonać do opuszczenia starcia co dzikszą zwierzynę, ale skutkuje to deficytem zdobywanego ekspa.
Walczący z wilkami
Historia zaczyna się całkiem do rzeczy – miejscowa legenda właśnie dokonała żywota w niewyjaśnionych okolicznościach, a świeżacy (w tej roli: my) zostają wysłani do zbadania okoliczności morderstwa, jak i dokończenia misji czempiona. Po intrze z żywymi aktorami (o dziwo bardziej klimatycznym niż kiczowatym) gra z marszu kupuje tych, którzy wychowali się na rolplejach Black Isle. Pomiędzy dialogami pojawiają się literackie opisy reakcji rozmówców, bywa zresztą, że linijki tekstu zgrabnie rekompensują siermiężność oprawy. Cieszy, że twórcy nie traktują swojej gry śmiertelnie poważnie i zdarza im się zarzucić dowcipną grą słowną, wpleść w przygodę jakiegoś arcybzdurnego questa lub zupełnie odrealnioną postać. Nie brakuje także mrugnięć okiem w kierunku miłośników gier (dość powiedzieć, że służący nam wsparciem radiowym Vargas w młodości posługiwał się pseudonimem… Snake). Niekiedy wysiłku scenarzystów nie zabijają polscy tłumacze, o których za moment.
Podczas dialogów Wastelandowi zdarza się błysnąć, ale najjaśniejszy blask bije od pól walki. Co prawda podczas turowych starć nie uświadczycie heksów, a bardziej nowomodne kwadraty, ale nie ma co rozdzierać szat. Strażnicy (w maksymalnej liczbie siedmiu) mają na podorędziu dwie bronie, zawsze mogą też – z drobną stratą punktów akcji – przykucnąć, co ułatwia celowanie, a wrogom utrudnia odstrzelenie naszych czerepów. Dobrze też chować się za przeszkodami (część z nich jest, naturalnie, zniszczalna) i wspinać na rozmaite wzniesienia/dachy, wrogów da się również, dzięki opcji „guard”, wciągać w pułapki. Należy jednak uważać na linię strzału, bo nieopierzeni rekruci mają tendencję do pakowania ołowiu w zadki towarzyszy.
Różnorodność uzbrojenia, przeciwników, jak i miejscówek, w których prowadzimy ostrzał, sprawia, że walka potrafi przynieść radość tak w pierwszej, jak i w czterdziestej pierwszej godzinie zabawy. Początkowo wszystkiego jest za mało, a każdą kupkę złomu, służącego w grze za walutę, przeznaczamy na uzupełnienie kurczącego się zapasu amunicji. Sporo zamieszania potrafią też wywołać rozmaite rany i choróbska, z którymi stykamy się aż nazbyt często, a broń palna miewa tendencję do zacinania się w najbardziej nieodpowiednich momentach. Musicie również wiedzieć, że Pustkowia to nie miejsce dla siuśmajtków i nie uświadczycie tu takich nowomodnych wynalazków, jak automatyczna regeneracja zdrowia (a że medyków jest jak na lekarstwo, sensownie zaopatrzyć się apteczki).
Quo vadis?
Sprawnie działa system rozdzielania lootu. Zamiast bezmyślnie napychać kieszenie, możemy polecić grze automatyczną dystrybucję znajdziek, dzięki czemu nowy nóż pojawi się w ekwipunku strażnika obeznanego z bronią białą, a nie tego prującego ze snajperki. Niestety nie wszystko udało się równie znakomicie – przykładowo przemieszczając się po mapie świata zdarza nam się natrafiać na grupy bandytów i dzikich zwierząt, jednak miejscówki, w jakich odpieramy takie zasadzki, powtarzają się jak na mój gust nieco zbyt często. Rozeznanie utrudnia minimapa – raz, że nie da się z jej poziomu zbliżyć do interesującego nas fragmentu lokacji, dwa, że przez brak jakichkolwiek znaczników faktycznie musimy zapamiętać lokalizację zlecającego nam zadanie kupca. Dziwi też brak jakiegokolwiek systemu reputacji, choć trzeba przyznać, że świat gry reaguje na nasze poczynania, stąd mieszkańcy uratowanej wioski będą nam słodzić ilekroć wstąpimy do niego na zakupy.
Jest tu całkiem sporo babolków, ale nie są to rzeczy dużego kalibru – ot, po losowych spotkaniach bywa, że nagle zawartość bukłaka z wodą drastycznie spada (napełnienie manierek jest niezbędne, jeśli chcecie wyruszyć w podróż między większymi lokacjami), czasem postać nie zareaguje na polecenie, a podczas dialogów da się poruszyć tę samą kwestię nawet kilka razy, na różnym etapie rozmowy. Nieco dziwi również zerowy wpływ zbroi na wygląd drużyny. Naprawdę wolałbym oglądać moją drużynę w wypaśnych pancerzach, a nie zarzucanych na kark łachach.
Strasznik póstkofi
Pod kątem recenzji przetestowałem także polską wersję językową, ale wrażenia wyniosłem mieszane. Lokalizacja wypada klimatycznie i cieszy, że przynajmniej próbowano oddać rozmaite niuanse oryginału, technicznie jest to jednak dość niezgrabnie. Pomijając już kwiatki w stylu przetłumaczenia wyzwania na poziomie „hard” jako „twarde” (serio!), czy pokraczne opcje dialogowe w rodzaju: – interesują nas „rośliny”, sporo tu niepotrzebnych powtórzeń, czy alternatywnej gramatyki. W moim odczuciu niespecjalnie poradzono sobie z wulgarnością gry. Dobrze użyte przekleństwa mogą pomóc w budowie klimatu, ale o ile w oryginalnym Wastelandzie te wszystkie „faki” i „sanofebicze” brzmią odpowiednio szorstko i nieprzyjaźnie, tak podczas kilku godzin spędzonych przy lokalizacji miałem wrażenie, że wymawiają je uczniowie gimnazjum, a w najlepszym razie cwaniaczki okradające staruszki w ciemnych zaułkach.
Również oprawie sporo brakuje do pierwszej ligi – świat Wastelanda cieszyłby oko, ale jakieś 15 lat temu. Mam też drobne „ale” do Marka Morgana, choć nie jest to kardynalny zarzut, a raczej cichutkie westchnienie rozczarowania. Mój ulubiony kompozytor stworzył kilka naprawdę udanych motywów (westernowe szarpanie za struny w wiosce kolejarzy to majstersztyk!), często też odwołuje się do falloutowych patentów, ale raczej wątpię, aby tym razem jego soundtrack wylądował w moich słuchawkach na dłużej. Zbyt wiele kawałków to po prostu zgrabne tło, które nijak nie zapada w pamięć.
Druga wizyta na Pustkowiach punktuje natomiast długością – zależnie od naszego stylu gry możemy spędzić w nieprzyjaznym świecie od 40, do nawet 70 godzin. A to, jak na współczesne standardy, bardzo wiele. Ile bym przy tym nie narzekał na drobne potknięcia, już od lat nie zarywałem przy żadnym rolpleju tylu nocek. Wasteland 2 to produkt kompleksowy, dojrzały i oldskulowy w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Gra, dzięki której faktycznie można uwierzyć w sens finansowania społecznościowego.
Ocena: 4/5
(*) niebawem opublikujemy tekst o historii serii
Plusy:
– złożona, taktyczna walka
– zgrabna fabuła
– oldskul!
– bywa całkiem zabawna
Minusy:
– techniczne niedociągnięcia
– taka sobie lokalizacja
– niedzisiejsza oprawa graficzna

Czytaj dalej
28 odpowiedzi do “Wasteland 2 – recenzja cdaction.pl”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Brian Fargo umiejętnie zagospodarował tęsknotę za starą szkołą, której najwidoczniej nie rozumieli wydawcy, celujący w nowomodne wiedźminy i mass effecty. Ufundowany na Kickstarterze Wasteland 2 to logiczny sukcesor Van Burena(*), a zarazem bardzo dobry tytuł, któremu tylko trochę brakuje do wielkości.
No proszę…praktycznie „przed chwilą” zrzędziłem, że 9kier poskąpiła w zapowiedzi info. na temat Wasteland 2, a tu recenzja Papkina 🙂
@Antimasterplan|Nie poskąpiła, tylko zapomniała wytłuszczyć jak to jest zrobione w przypadku każdego innego tytułu opisywanego we „wstępniaku”.Mniusy: – techniczne niedociągnięcia, – taka sobie lokalizacja, – niedzisiejsza oprawa graficzna. Czyli jak dla mnie nic znaczącego i de facto żadne minusy, tym bardziej że „techniczne niedociągnięcia” na pewno będą łatane patchami. Biorę!
Ojaaa ta gra wymiata. Muszę ją mieć i na nic nie miałem takiego hajpa. Kończe wszystkie Fallouty minimum raz w roku. A przechodzenie dwójki 100000000 raz może się w końcu znudzić.
Obawiałem się trochę o ten tytuł, ale nieco mnie ta recenzja uspokoiła. Z oprawą graficzną się oswoiłem oglądając gameplaye, więc nie jest to dla mnie jakaś straszna wada. Liczę, że te drobne błędy zostaną poprawione w jakimś patchu, ale już teraz jestem praktycznie zdecydowany na zakup.
Szkoda, że nie mam kompa, na którym to pójdzie. Pierwszy raz od kiedy gram na konsolach zatęskniłem za PC:(
Grafika właśnie taka miała być więc ten minus jest nie na miejscu. Gra miała być w 100% oldskul i jest 🙂 dla mnie 5/5 🙂
Z polską edycją jest chyba coś nie tak. Wszędzie, gdzie sprawdzam, gra widnieje tylko w wersji kolekcjonerskiej za około 140 zł. Leję na te wszystkie „wyjątkowe” dodatki kolekcjonerskie, chcę sobie po prostu pograć, a tu taki numer. Chyba, że coś przegapiłem.
Na inexusie jest za 90 dych kod na steama. Dziwne tylko że wczoraj ściągnąłem 4 GB pograłem z marszu kilka ładnych godzin a dziś rano niespodzianka, ściąga się 8 GB, trochę nie rozumiem o co chodzi… wydaje mi się że to się beta upgrade`uje…
Co do samej gry klimat sympatyczny, zacząłem grać po meczu Polska Rosja, skończyłem o 5:30, a dawno nie zarwałem nocki przy kompie… więc W2 ma moc ssania jak turboodkurzacz …;)
@komandor_Tarkin: Bo dopiero dzisiaj była oficjalna premiera i to był megapatch 'otwierający’ grę. @Wasteland2: Zacząłem grać wczoraj, dzisiaj gram od rana. Bardzo dobry, klasyczny RPG i to powinno wszystkim zainteresowanym wystarczyć. Wady to przede wszystkim starożytna grafika (uwaga, ta gra jest naprawdę szpetna), sporo małych babolków i miejscami nędzna lokalizacja. Poza tym każdy, kto ceni sobie dwa pierwsze Fallouty, będzie zachwycony.
Ogólnie gra bardzo fajna, ale jak to przystało na tytuł nie AAA spolszczenie leży i kwiczy, choć co prawda nie jest to kpina aż taka jak z divinity, bo tutaj przynajmniej ta lokalizacja jest, ale z blokami tekstów w wersji angielskiej.|@Sabi jest tylko edycja strażnika, ale jak poszukasz to kupisz ją już za 109 zł i jest to standardowe, ale bardzo bogate wydanie (za co plus cenedze). Polecam sprawdzić na GOLu, bo tam masz takie fajne tabelki z cenami z różnych sklepów.
@Naars – tylko zastanawiam się co ten patch zmienił, bo wczoraj normalnie grałem i niczego nie brakowało, chyba że po prostu nie doszedłem do miejsca gdzie zawartość dodano dopiero dzisiejszym paczem.
Panie i Panowie W końcu wrócił Fallout! 🙂 A dokładnie Wasteladnd 2, w którym czuć prawdziwą moc starego dobrego Fallout’a (1&2). Dokładnie tego się po tej grze spodziewałem i na to dokładnie liczyłem… Moje oczekiwania zostały spełnione niemal w 100%. Muzyka aż kipi od klimatu i od razu przywołuję wspomnienia z Fallout’a, interface, system rozwoju postaci oraz cały gameplay tak samo… Uruchamiając W2 każdy fan Fallout’a niemal od razu poczuję się jak w domu. Bałem się trochę, że zrezygnowanie z opowiadan
opowiadania historii jednego głównego bohatera będzie złym pomysłem, ale nie jest źle. Gierka naprawdę daję radę. Pograłem dzisiaj może 5h i już wiem, że jest to nieporównywalnie lepszy (nie) Fallout, od jego pełnoprawnych kontynuacji. Taki trochę paradoks, że gra o innej nazwie, innym świecie itp. okazała się lepsza nawet od F:NV. Dla mnie wizja gier Bethesda zupełnie nie pasuję do Fallout’a, przez co nawet Obsidianowi nie udało się mnie zachęcić do ich gry. Na szczęście w końcu mamy godnego następce!
Opłacało się dać kredyt zaufania Bbrian’owi Fargo. Z oceną wstrzymam się do czasu aż przejdę całą grę, ale na chwilę obecną oceniłbym ją na mocne 5/6…
@BeF1990 podpisuję się pod Twoimi słowami. A od siebie dodam że wszelkie buggi zostaną wkrótce poprawione, prawdopodobnie będzie kupa modów, a w przyszłości pewnie dodatki wpadną:) Bomba!
Ja z kolei lubię nowe Fallouty, a na Wasteland 2 czekałem z zapartym tchem od ponad roku, gdy pierwszy raz usłyszałem o tej grze (jak już pisałem: nie bez obaw). Brakowało takiego tytułu i to bardzo.
Panie Papkin, ja nic nie mam do recenzji, ale weź Pan słownik i jeszcze raz sprawdź, co właściwie oznacza „doń”, tudzież „złożyć coś na karb czegoś”. Niby nic, a trochę jednak szczypie. 🙂
Mógłby ktoś się wypowiedzieć jak jest z fabułą i zadaniami pobocznymi? Ciekawie się prezentują? A, no i jak optymalizacja, bo w becie było dosyć ciężko podobno 🙂
Mam problem z Wasteland 2, a mianowicie podczas podróży po mapie świata nie mogę wejść na żadną lokację ponieważ, mapa samoczynnie przewija się do lewej górnej części ekranu i nie wiem jak mógłbym ją zatrzymać na danej lokacji aby w nią wejść w interakcję (wersja steam).|Z góry Dziękuję za Pomoc. Pozdrawiam 🙂
lol, limit znaków w komentarzu ? Nie dziwota że papierowe wydawnictwa o grach wymierają.
Gra jest tak zbugowana i zglitchowana, że szok. Przegrałem z 40 godz i znikła mi mapa na pustkowiach oraz nie mogę ukończyć jednego questa bo gość się zaciął i nie może się odmulić. Problemy z ikonkami czasem jedna na drugą nachodzą, problem z awatarami npc’ów zdarzyło mi się mieć u jednej postaci 2 różne wizerunki O.o W czasie walki może dojść do zacięcia i trzeba czekać aż się odmuli O.o
Walka jest prostacka do x-com nie ma podejścia, wystarczy ustawić się w falandze i wybijać wszystko co podchodzi. No i wymagania z kosmosu, gierka z taką grafiką to powinna na zegarku chodzić w 60fps’ach. No nic trzeba czekać na patche bo ich tu trzeba całe wiadro. Na pocieszenie dodam że fallouty też w dniu premiery były nie grywalne:)?
Pewnie brakło kasy na doszlifowanie, tak z 2-3 miesiące roboty by jeszcze stykło. No ale odnieśli sukces, mają pieniążki to niech się biorą za łatanie tej bety.
Wyszedł najnowszy patch który poprawił 3/4 błędów, pozostałą jeszcze kwestia optymalizacji. Gra jest świetna:)
Gra jest całkiem niezła, chociaż do pierwszych dwóch Fallout’ów niestety brakuje, ale niektóre rzeczy zostały też zrobione lepiej. Mi najbardziej brakuje możliwości podejmowania wyborów w rozmowach – tutaj przeważnie po prostu przeklikujemy wszystkie dialogi i tyle, w Falloutach trzeba było bardziej uważać co się mówi, bo zależnie od tego NPC mógł albo ci pomóc albo zaatakować. No i same dialogi też były w Falloutach nieziemskie, tutaj niestety ciągle wysławiamy się jak przykładny harcerzyk.
Trochę wkurza mnie też brak dokładności. Słabą grafikę jestem w stanie przeboleć, ale jeśli postać inaczej wygląda w grze, inaczej na portrecie, a jeszcze inaczej według opisu, to trochę to wkurzające. Ale ogóle gra warta polecenia, jeśli ktoś kocha pierwsze dwa Fallout’y to i tutaj powinien się odnaleźć. Godne polecenia, zwłaszcza że obecnie można na allegro kupić klucz do Steam’a za jedyne 40 zł.