
The Evil Within ? już się baliśmy

Jasne, nadal nie są to pierwsze Residenty, gdzie ta „obrzydliwość” służyła tylko i wyłącznie jako część składowa klimatu, ale jeśli wnioskować po rozdziale udostępnionym nam na targach, gra nie została mimo wszystko tego klimatu pozbawiona. Jest to wybitnie nietargowa gra, której doświadczać należy w samotności, w zamkniętym, ciemnym pokoju. Nie przeszkadzało mi to jednak trząść portkami pod wpływem wylewającej się z ekranu grozy (i podskoczyć przy kilku tańszych screamerach).
Gra wygląda tak jak powinna, aby stwarzać odpowiednią atmosferę. Nie spodziewajcie się raczej graficznych fajerwerków – nie będzie to jedna z tych produkcji, przy których klękniecie przed ekranem, sławiąc nową generację konsol, ale prawdopodobnie i tak nie mielibyście na to czasu. W każdej chwili coś może wyskoczyć zza rogu i was poćwiartować.
Zastrzeżenia mam natomiast do czegoś innego: jeden niezależny ode mnie szczegół w denerwujący sposób utrudniał mi zabawę. Przy ruchu postaci ekran dziwnie bujał się i trząsł (przysięgam, że tego dnia niczego nie zażywałem), przez co zdarzało mi się na przykład nie trafić w drzwi czy nie móc podnieść przedmiotu, dopóki nie stanąłem w bardzo wąskim i konkretnym miejscu. Z boku musiało to wyglądać strasznie żałośnie. Nie chce mi się wierzyć, że problem leżał we mnie, ale nie stawiałbym też na celowy zamysł twórców – prawdopodobnie był to zwykły bug, których zresztą dało się zauważyć znacznie więcej (co zrozumiałe). Na ostateczną wersję The Evil Within poczekamy jeszcze kilka miesięcy – oficjalna data premiery to 17 października. To wystarczająco dużo czasu na szlify, których gra niewątpliwie potrzebuje.
Na razie nie wyrabiam sobie opinii na temat The Evil Within, więc i wam nie będę jej narzucał – obyście mieli okazję wypróbować grę jak najprędzej. Jedno jest pewne: fani survival horrorów nie powinni przechodzić obok niej obojętnie. Wszyscy inni… raczej powinni się wstrzymać.
Wstępny werdykt: Nadal nie otwierałbym szampana, ale zdecydowanie jest potencjał.

Czytaj dalej
9 odpowiedzi do “The Evil Within ? już się baliśmy”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Po początkowych zapowiedziach The Evil Within nie byłem zbyt pozytywnie nastawiony do gry. Im więcej materiałów publikowano, tym bardziej przypominało mi to interaktywną wersję gore-horrorów, których podstawą jest nie straszenie odbiorcy, a obrzydzanie. Takie przekonanie siedziało we mnie aż do Gamescomu, na którym miałem możliwość porównać wyobrażenia z rzeczywistością. I już wiem, że w rzeczywistości jest nieco lepiej.
No, nie jest źle ale do ideału trochę brakuje. Dużo skryptów i to mnie razi 🙁 Ale nie wiem nic o fabule więc jestem w kompletnym szoku patrząc na to co się dzieje. Wytłumaczy mi ktoś to?
Grałem w Amnesie mroczny obłęd i bałeś się jak cholera ( słuchawki, puste mieszkanie, wieczór i spora głośność audio ;d ) potem odpaliłem Amnesie ze świniami i było o wiele słabiej ale jakiś poziom trzymała. Teraz na PS 4 przeszedłem 100% Outlast i był najbardziej przerażającą grą DLC tylko oglądałem ale też zdrowo pokopana fabuła hehe . Teraz The Evil Within mam nadzieję znowu wyznaczy nowe trendy horror survival plus gore – musi się udać a przynajmniej mam taką małą nadzieję.
Trochę brak logiki w postępowaniu. Dlaczego nie próbował tego rzeźnika zabić od tyłu? Dlaczego nie zamknął drzwi na zamek od zewnątrz jak już przez nie przeszedł. Metalowe drzwi by zapewniły czas na ucieczkę.
Nawet straszne, ale jakoś nic innowacyjnego tu nie widzę. To po prostu pomieszany Outlast (potwory, szpital, rzeź), amnesia (motyw z latarnią) i chociażby Dead Island czy Dead space (dziwne potwory, zombiaki i broń). Hit…..Nie sądzę :&092;
A ja tam zostanę przy Silent Hill 2…
Ten moment w którym korytarz nagle zmienił się z odrapanego i brudnego na sterylny strasznie skojarzył mi się z Silent Hill. Jak na razie to widzę zlepek różnych gier i wątpię że będzie to bestseller
Zgodzę się z przedmówcą, sam zlepek tytułów, ale jakby to tak ułożyć w jakiejś skomplikowanej historii, przepełnionej okultyzmem to chętnie bym zagrał :3! Lecz muszę przyznać, że jak na razie mi to wszystko bardziej przypomina Resident Hill (Silent Evil?), a mimo trailera, który muszę przyznać bardzo mi się podoba, to jednak odtrąca mnie ten motyw z paskiem życia i tym domkiem oblężonym przez jakieś abominacje. Ja preferuję gry gdzie czujesz to zagrożenie, ale spamowanie minionami jest słabe.
Dla mnie TeW i A:I to jedyne tytuły, na których mi na maxa zależy w tym roku. Trailer mnie jeszcze bardziej zachęcił 🙂