Metro Redux na Nintendo Switch – recenzja cdaction.pl

    Miałem już do czynienia z kilkoma próbami przenosin „dużych” gier na „małą” konsolę Nintendo i niemal zawsze coś mi nie odpowiadało. Wiedźmin 3 wyglądał momentami brzydko, a i nie trzymał zawsze 30 klatek, Wolfenstein: Youngblood podobnie.

    Do Metro Redux podchodziłem więc z dystansem, choć wiedziałem, że w tym wypadku sytuacja jest nieco inna. Rzadko bowiem zdarza się, by studio zamiast zlecić zewnętrznemu podwykonawcy, decydowało się na przeportowanie gry we własnym zakresie. A przecież doskonale pamiętam, jakich cudów graficznych dokonali czarodzieje z 4A Games przy okazji Metro Exodus. To mogło dawać nadzieję, że mają dość doświadczenia, by przeprowadzić udany downgrade.

    Wynik przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Dość napisać, że na gorszą jakość grafiki na Switchu zwróciłem uwagę dopiero w momencie, gdy odpaliłem Redux także na PS4. Jakość tekstur jest niższa, liczba szczegółów również, ale wciąż wygląda to bardzo dobrze – w dużej mierze dzięki „oszukanej” rozdzielczości 1080p (więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ). A jeśli zdamy sobie sprawę, że poza gorszą kartą graficzną (która aż tak dużą przeszkodą nie jest), twórcy musieli radzić sobie nie z 6/7 rdzeniami procesora taktowanymi na 1,6-1,75 GHz, ale zaledwie trzema o zegarze 1 GHz, to aż trudno uwierzyć w to, co dzieje się na ekranie.

    Szczególnie duże wrażenie robi to podczas przenośnego grania – na małym wyświetlaczu Redux wygląda bardzo dobrze – nieco gorzej po podłączeniu Switcha pod monitor (za pomocą stacji dokującej). Większa przekątna, co zrozumiałe, działa na niekorzyść portu. W obu przypadkach mamy oczywiście do czynienia ze zmniejszoną liczbą klatek na sekundę względem Metro Redux na konsole – tam dostaliśmy sztywne 60 fpsów, tutaj zaledwie 30.

    I jest to bodaj największy minus wersji na Switcha, choć zarazem wciąż robi ogromne wrażenie. Dlaczego? Już przenosiny ostatniego Dooma czy Wiedźmina 3 na konsolę Nintendo pokazały, jak trudno przeportować grę w taki sposób, by trzymała ona stabilną liczbę fpsów. W Metro Redux ta sztuka się powiodła.

    Nie zmienia to jednak faktu, że zaledwie 30 klatek na sekundę w bardzo dynamicznym FPS-ie czasem boli. Szczególnie przy większych wymianach ognia – musimy przestawić się na bardziej „skokowe” sterowanie, w innym wypadku nasza celność znacznie spada. Samo obłożenie przycisków w większości przypadków na szczęście zdaje egzamin – może poza momentami, gdy w ferworze walki trzeba skorzystać z apteczki, tj. sięgnąć do krzyżaka. Po paru godzinach można się jednak przyzwyczaić.

    Bez cienia wątpliwości mogę napisać, że to najlepszy port na Switcha, w jakiego grałem. 4A Games zna się na swojej robocie jak mało kto i dokonało niemożliwego – nie spodziewałem się, że przeniesienie serii Metro na konsolę Nintendo jest możliwe. Na pewno już nie w tak dobrym stylu – gdyby ktoś mi powiedział, że dostanę rozgrywkę o płynności skaczącej między 15 a 30 klatkami na sekundę, wówczas bym uwierzył. Ale stabilne 30?! No cóż… widziałem to na własne oczy.

    Dlatego też jeśli jeszcze nie graliście w gry z serii Metro, a zawsze byliście ciekawi, o co tyle szumu, to idealna okazja, by to sprawdzić. Jeśli natomiast mieliście okazję w Metro 2033 czy Metro: Last Light grać na PC czy innych konsolach, to może czas odświeżyć sobie oba tytuły? Kto wie, czy kiedyś nie dostaniemy na Switcha także Metro Exodus? Jeszcze tydzień temu nigdy bym w to nie uwierzył, ale teraz jestem w stanie. Szczególnie jeśli mocniejsza wersja konsoli Nintendo faktycznie jest w produkcji. Trzymajmy kciuki!

    Ocena: 8

    Plusy:

    + techniczny majstersztyk
    + to wciąż stare, dobre Metro
    + stabilne 30 klatek…

    Minusy:

    – …ale czasami przydałoby się więcej
    – sterowanie czasem doskwiera

    6 thoughts on “Metro Redux na Nintendo Switch – recenzja cdaction.pl

    1. Dwie pierwsze części serii Metro wspominałem jako bardzo dobre FPS-y umiejscowione w jednym z moich ulubionych uniwersów. Jednak to, co 4A Games zrobiło z ich portami na Switcha, przeszło moje oczekiwania.

    2. Ja bym nie zachecal do zapoznawania sie z Metrem akurat na Switchu. Chyba, ze ktos ma tylko Switcha. Z portami duzych gier na Switchu jest troche jakby pojechac na wakacje gdziekolwiek celowo wybierajac najgorszy mozliwy hotel. W tym przypadku ow hotel jest tez przy okazji najdrozszy.

    3. @Sollnvictus|W twoim przykładzie Switch nie jest hotelem, tylko przyczepą kempingową z racji mobilności 😉 i wtedy cena zaczyna być również zrozumiała. Ja akurat nie lubię grać w tego typu gry na pstryku, ale co kto lubi.

    4. To jeszcze raz i tu. Model postaci w tej grze jest fatalny i archaiczny. Otoczenie ok ale ludzie wyglądają komicznie. Jak jakieś kukiełki z dziwnymi proporcjami i animacjami. A kiedyś ta seria uchodziła za jedną z ładniejszych i bardziej zaawansowanych technicznie. Czy to jest na silniku 1? WTF?

    5. Modele postaci rzeczywiście wyglądają słabo, ale cała reszta nawet dziś ma prawo się podobać. Największe wrażenie robi oczywiście otoczenie na powierzchni wraz z wszystkimi jego detalami – w przeciwieństwie np. do Bethesdy, projektanci 4A Games potrafili oddać realistycznie świat po atomowej apokalipsie. Oczywiście to wszystko nic przy oszałamiającej grafice Metro Exodus, ale jak na 7 letnią grę jest dobrze.

    6. @Fanat1c Masz racje z tym, ze doplata za mobilnosc w pewnym stopniu uzasadnia wyzsza cene i moze sie komus kalkulowac. Jednak widze jeden problem z portami duzych gier typu Wiedzmin, Doom czy Metro – oprocz ulomnosci graficznej, z ktora liczyl sie kazdy posiadacz Switcha. Imo owe gry nie nadaja sie do grania na malym ekraniku. Zwlaszcza biorac pod uwage okolicznosci, w ktorych zwykle korzystamy z trybu przenosnego.|@Coroner Zapraszam do konsol ,,glownego nurtu” lub najpiekniejszego i najdrozszego swiata PC.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *