
[Sprawdzam] Randka w ciemno
![[Sprawdzam] Randka w ciemno](https://staging.cdaction.pl/wp-content/uploads/2025/03/8885e775-674a-40fe-bc71-c4c394d17759.jpeg)
Boyfriend Dungeon
Kitfox Games | PC, XSX, XBO, NS | visual novel • akcja/RPG • randki z bronią
Twórcy świetnego Lucifer Within Us i wydawcy klimatycznego The Shrouded Isle – Kitfox – wreszcie ukończyli grę, na którą czekałam od niepamiętnych czasów. Boyfriend Dungeon to hybryda gatunkowa, w której chodzisz na randki z bronią (a konkretnie z ludźmi, którzy potrafią zamieniać się w broń), po czym tę samą broń zabierasz do lochów i tłuczesz nią tworzone przez twoją wyobraźnię potwory. Ukończyłam ją w jakieś dziesięć godzin, maksując poziom relacji z prawie wszystkimi postaciami – najbardziej do gustu przypadli mi elegancki szermierz oraz długowłosy właściciel klubu – i czyszcząc wszystkie dostępne lochy. Boyfriend Dungeon nie jest na szczęście, w przeciwieństwie do tak wielu nowelek, przegadane, a do tego momentowi, w którym broń po raz pierwszy zmienia się w człowieka, towarzyszą fantastyczne animacje, przywodzące trochę na myśl Gris. Ścieżka dźwiękowa została zbudowana wokół utworu „Without a Weapon”, którego rozmaite aranżacje dobrze komponują się z tym, co dzieje się na ekranie. Bawiłam się dobrze, nawet jeśli ostatnie 2-3 godziny spędziłam, grindując i nadrabiając randki z mniej interesującymi bohaterami – nie musiałam tego robić, by zobaczyć napisy końcowe, wystarczyłoby wskoczyć do finału, ale chciałam wycisnąć z Boyfriend Dungeon tyle, ile się da. Odrzucałam, kusiłam, raz przez przypadek wylądowałam z kimś w łóżku, raz dostałam kosza. Z perspektywy czasu żałuję jedynie tego, że nie pozwoliłam sobie na więcej szaleństwa, bo wygląda na to, że przygodny seks w żaden sposób nie wpływa w grze na to, jak postrzegają mnie inne postaci. Chciałabym też, aby końcówka była bardziej znacząca, ale z drugiej strony od początku było wiadomo, że moja bohaterka przyjechała do Verona Beach na wakacje, a nie po to, by znaleźć sobie kogoś na stałe – choć być może właśnie to się wydarzyło. Czas napisać fanfica! Znaczy się recenzję do CD-Action!
The Great Ace Attorney Chronicles
Capcom | PC, PS5, PS4, NS | visual novel • logiczna • rozprawy sądowe
Tak się składa, że chwilę przed premierą The Great Ace Attorney Chronicles ukończyłam przedostatnią sprawę w drugiej części oryginalnej trylogii. Powiedzieć, że dwie pierwsze odsłony tej prawniczej serii mi się podobały, to jak nic nie powiedzieć – fabuły, łamigłówki, humor, animacje, wszystko dopięte na ostatni guzik. „Jedynka” z miejsca trafiła do czołówki moich ulubionych gier, a również przy „dwójce” bawiłam się bardzo dobrze. Byłam bardzo podekscytowana The Great Ace Attorney Chronicles – dwiema częściami, które dopiero w lipcu trafiły na Zachód – lecz przeżyłam jedno z największych growych rozczarowań mojego życia. Drętwe, przegadane dialogi z powtarzaniem tej samej informacji po kilka razy i pojawiającym się dymkiem „yes!”, gdy bohater wbrew pozorom wcale nie zamierza się zgodzić ze świadkiem; atmosfera przeplatająca nie elementy żartobliwe z prawdziwym napięciem, tylko męczący humor z nudą; wreszcie przejście w 3D i quasi-realizm, które odzierają serię z kolorów, absurdalnych animacji (są wyjątki, ale mało spektakularne, mało zabawne i jakby wymuszone) oraz ogólnego klimatu. Oczywiście twoje doświadczenie z grą może być kompletnie inne, bo to, o czym piszę, to zaledwie pierwsze wrażenia – 1,5 sprawy z dziesięciu. Jednak z niewypowiedzianą ulgą wykręciłam się z recenzji w CD-Action, bo jak przy oryginalnej trylogii siedziałam po nocach z radością, tak do Kronik musiałam się zmuszać. Nie odczuwam ani grama żalu, że prawdopodobnie już nigdy ich nie odpalę. A jeśli tak się stanie, przetestuję najpierw wszystkie inne dostępne części.
Faraday Protocol
Red Koi Box | PC, PS5, PS4, XSX, XBO, NS | logiczna
Początkowym poziomom w grach logicznych powinien przyświecać jeden cel – upewnić się, że gracz rozumie mechanikę i nie rozwiązuje zadań przez przypadek lub na podstawie błędnych przesłanek. Faraday Protocol to nie wyszło i po dwóch godzinach zorientowałam się, że nie mam pojęcia, dlaczego czasem mogę przechodzić przez drzwi, a czasami zasłania je niebieska lub pomarańczowa bariera. Gdyby nie uświadomił mnie jeden z widzów, w życiu nie zorientowałabym się, że mając przy sobie energię w określonym kolorze, nie mogę przejść przez drzwi o takiej samej barwie. To bardzo prosta mechanika, która wymagała jednak lepszego wytłumaczenia – mam za sobą setki gier logicznych, a w pewnym momencie nie wiedziałam, czego oczekują ode mnie twórcy. Trochę się, nie ukrywam, zniechęciłam i mimo że później jeszcze trochę pograłam, robiłam to już bez większego entuzjazmu. A szkoda, bo Faraday Protocol kojarzy mi się pod względem łamigłówek z The Turing Test czy The Spectrum Retreat, a te wspominam jako przyzwoite.
„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI.
Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do czwartku od ok. 13, w piątki i soboty od ok. 16). Do zobaczenia!

Czytaj dalej
3 odpowiedzi do “[Sprawdzam] Randka w ciemno”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Wybieram kandydata numer 1. A w zasadzie wszystkich kandydatów znajdujących się za kotarą.
Jesteś kolejną osobą, która poleca Boyfriend Dungeon i w końcu wylądował on na mojej wishlistcie. Co ciekawe dołączył do niego również The Spectrum Retreat bo The Turing Test już mam ale nie grałem. Dzięki i do kolejnego poniedziałku
@Quel: A ja jak zawsze dziękuję za komentarz. Dobrej zabawy!